Zagłębie - Śląsk 1:5. Lider miażdży w derbach
Śląsk odniósł w Lubinie efektowne zwycięstwo i umocnił się na pierwszym miejscu w tabeli. Koszmarny debiut zaliczył na lawce trenerskiej Zagłębia jego nowy trener - Pavel Hapal. Niedzielny mecz pokazał, że Czecha czeka sporo pracy.
Mecz ułożył się dla Śląska idealnie. Już w drugiej minucie, po sprytnie rozegranym rzucie wolnym, Diaz zakręcił w polu karnym Kowalczykiem i trafił do siatki. Dzięki tej bramce gościom grało się luźniej. Od tego momentu czekali na błąd rywali. Jeszcze w pierwszej części po jednym z nich piłkę na własnej połowie przejął Piotr Ćwielong. Pomocnik Śląska przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i precyzyjnym strzałem zza pola karnego podwyższył prowadzenie.
Zagłębie było częściej przy piłce, ale tak naprawdę to Śląsk kontrolował przebieg tego meczu. Piłkarze Lenczyka nie pozwolili w pierwszej odsłonie stworzyć rywalom ani jednej stuprocentowej sytuacji. Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Zagłębie próbowało atakować, ale często nadziewało się na kontry.
Trzecią bramkę gospodarze stracili jednak po indywidualnym błędzie Costy. Gracz z Zimbabwe odpuścił w polu karnym krycie Celebana i jeden z najlepiej grających głową polskich pilkarzy po dokładnej centrze Ćwielonga nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Ta bramka zalamała zawodników Zagłębia, którzy dali się zepchnąć do defensywy.
Paradoksalnie pozwoliło im to jednak zdobyć bramkę. Po jednej z kontr interweniujący po strzale Gancarczyka Gikiewicz nabił stojącego przed bramką Wołczka i piłka wturlała się do bramki. Kolejną szansę od trenera Lenczyka otrzymał Przemysław Kaźmierczak. Kluczowy zawodnik Śląska z zeszłego sezonu, wraca po kontuzji do wielkiej formy. Dowód temu dał w 84. minucie asystując przy golu Voskampa. Holender miał też udział przy ostatnim trafieniu. W jednej z ostatnich akcji meczu, po jego zagraniu w pole karne, piłkę do własnej bramki skierowali na spółkę Costa i Isailović.
info: sport.pl