Aby zarejestrować się na forum musisz posiadać kod zaproszenia.

Wątek: Ekstraklasa

Strona 7 z 22 PierwszyPierwszy ... 3456789101117 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 61 do 70 z 216
  1. #61 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Kolejne Absurdy Sędziowskie. Wisła znowu wygrywa dzięki sędziemu




    Trzeci mecz z rzędu sędziowie pomagają Wiśle w wygranej. Tym razem krakowianie pokonali ŁKS. - Czujemy się oszukani - grzmiał Paweł Golański, obrońca gospodarzy

    Tydzień temu Adam Lyczmański, sędzia meczu Wisła - Jagiellonia Białystok nie podyktował rzutu karnego dla gości i nieprawidłowo uznał gola dla krakowian. W czwartek Martin Hansson dał się nabrać na teatralny gest Gervasio Nuneza, wyrzucił z boiska Mousę Dembele, a Wisła w przewadze pokonała Fulham i wciąż ma szanse na wyjście z grupy Ligi Europy.

    W niedzielę Krzysztof Myrmus, asystent sędziego Roberta Małka pokazał pozycję spaloną Marcina Kaczmarka, po tym jak ten strzelił wyrównującą bramkę. - Ten gol był prawidłowy na 100 procent - zapewnił Golański, który w końcówce meczu nie wytrzymał, kopnął Andraża Kirma i został wyrzucony z boiska.

    Wisła w Łodzi miała udowodnić, że wraca na właściwe tory. Tyle że krakowianie ostatni raz na wyjeździe wygrali półtora miesiąca temu - w szóstej kolejce w Poznaniu z Lechem. Trener Robert Maaskant doskonale zdawał sobie z tego sprawę i już dawno zapomniał, jak wystawiał bardzo różniące się składy na mecze ekstraklasy i LE. Ten, kto liczył, że okazje dostanie większa liczba Polaków, srogo się zawiódł. Przeciwko ŁKS Holender rzucił na boisko najlepszych zawodników i w składzie znalazło się dziewięciu obcokrajowców. W ŁKS sytuacja była odwrotna - dziewięciu Polaków i dwóch Czarnogórców.

    Siłą gospodarzy miała być zespołowość. Piłkarze trenera Michała Probierza mają mniejsze umiejętności, ale na boisku nie było tego widać. Ewentualne braki nadrabiali ambicją, bieganiem niemal bez wytchnienia, a gdy trzeba było - faulami. Można było odnieść wrażenie, że jest ich więcej na boisko niż wiślaków. Starali się jak najwięcej grać z pierwszej piłki i w ten sposób gubić rywali.

    Na dodatek już chyba wszyscy wiedzą, że przeciwko Wiśle najłatwiej zaatakować tą stroną boiska, gdzie gra Michael Lamey. Choć akurat tym razem Holender nie popełnił wielkiego błędu, to pozwolił rozegrać akcję Marcinowi Kaczmarkowi, po której piłka trafiła do Sebastiana Szałachowskiego. 27-letni pomocnik kopnął tak, że Sergiej Pareiko nie był w stanie odbić piłki.

    Wisła przyjęła cios, ale jej gra wiele się nie zmieniła. Za rozgrywanie odpowiedzialny był Łukasz Garguła. 30-letni pomocnik dał dobrą zmianę z Jagiellonią Białystok, dobrze zaprezentował się przeciwko Fulham i miał okazję, by potwierdzić, że wraca do formy i może być alternatywą dla Maora Meliksona. Jednak większość akcji mistrzowie Polski próbowali przeprowadzać skrzydłami, a kiedy wyszli z kontrą, to właśnie Garguła zepsuł ją za mocnym podaniem.

    Podopieczni trenera Maaskanta wyrównali po stałym fragmencie. Gola zapewnili piłkarze, na których spada najwięcej krytyki. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kew Jaliens zgrał piłkę do Lameya i był remis. Ale już wcześniej krakowianie mieli lepszą sytuację do strzelania gola, ale Andraż Kirm nie trafił do pustej bramki.

    W drugiej połowie łodzianie zapłacili za wyczerpujące bieganie i pressing przed przerwą. Przestali nadążać za wiślakami, którzy zaczęli kontrolować mecz i co chwilę zamykali ich w okolicach pola karnego. W efekcie szybko wyszli na prowadzenie. Po błędzie Tomasza Nowaka, piłkę przejął David Biton i mocnym strzałem pokonał bramkarza ŁKS.

    Po przerwie lepiej spisał się też Garguła. Nie grał jeszcze tak, jak w najlepszym czasie kariery, gdy przebił się nawet do reprezentacji Polski, ale dużo walczył, groźnie strzelał i dużo widział na boisku. Przynajmniej do powrotu Meliksona może być pewny miejsca w składzie.

    Kiedy wydawało się, że nic Wiśle złego już się nie przydarzy, po błędzie obrońców sam na sam z Pareiką był Marcin Kaczmarek. Przelobował bramkarza mistrzów Polski, ale sędzia liniowy podniósł chorągiewkę. Piłkarz ŁKS nie był jednak na spalonym i gol powinien zostać uznany.

    Ostatnie 10 minut Wisły przypominało jej mecz z Apolem Nikozja. W rolę Cypryjczyków wcielili się gospodarze i pod bramką krakowian wrzało. Od straty bramki uchronił ich Pareiko.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  2. #62 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Młodzież dała przykład




    Gole 19-latków Żyry i Wolskiego dały Legii czwarte z rzędu ligowe zwycięstwo bez straconego gola. Z jednym spotkaniem zaległym drużyna Macieja Skorży jest wiceliderem ekstraklasy. Ma o punkt mniej od Śląska

    I staje się głównym faworytem do mistrzostwa Polski. Po zawstydzających porażkach z Podbeskidziem i Polonią sprzed miesiąca warszawianie zmobilizowali się i wreszcie zaczęli świetnie łączyć występy w europejskich pucharach z polską ligą. Ciężko wskazać słaby punkt zespołu, trudno się przyczepić do którejkolwiek formacji albo piłkarza. Obecna Legia jest odpowiedzialnym, ułożonym zespołem, który dzięki świetnej taktyce i indywidualnym umiejętnościom potrafi wygrywać z teoretycznie lepszymi od siebie (w Lidze Europejskiej) oraz rozprawiać się z rywalami nastawionymi na obronę i kontrataki. Jak z Ruchem tydzień temu w Chorzowie i w niedzielę z Widzewem.

    Legia staje się też drużyną uniwersalną. Przeciwko łodzianom słabiej spisali się serbscy liderzy i snajperzy drużyny z Łazienkowskiej, czyli Danijel Ljuboja i Miroslav Radović, więc bramki zdobyli absolwenci Akademii Piłkarskiej - urodzony w stolicy 19-letni Michał Żyro oraz pochodzący z Głowaczowa Rafał Wolski, który w stolicy przebywa od trzech sezonów, a 19. urodziny będzie obchodził za miesiąc.

    W 65. min Żyro wykorzystał zamieszanie w polu karnym. Obrońcy Widzewa stanęli, bo moment wcześniej przewrócił się Maciej Rybus i zdezorientowani czekali, czy sędzia podyktuje karnego, a przytomny Żyro oszukał jednego z obrońców i kopnął w samo okienko bramki Macieja Mielcarza. Radość była niesamowita - tydzień temu w Chorzowie młody piłkarz miał asystę, a w niedzielę drużynie, dla której jego serce bije od dziecka, zapewnił trzy punkty.

    W ostatniej minucie piłkę do pustej bramki Widzewa kopnął Wolski i trzecia z rzędu porażka gości była przesądzona.

    Tego zwycięstwa mogłoby nie być, gdyby nie interwencja bramkarza Duszana Kuciaka, który w 30. min w nieprawdopodobnie obronił strzał Przemysława Oziębały z pięciu metrów. To była parada sezonu! Słowak w dość nieoczekiwanych okolicznościach wszedł do bramki Legii za dobrze spisującego się na początku rundy Wojciecha Skabę - na rewanż w Moskwie - i dziś przy Łazienkowskiej nikt już nie tęskni za jego rodakiem Janem Muchą, który jest rezerwowym Evertonu. Kuciak sprawia wrażenie nonszalanckiego, ale jest pewny i niemal bezbłędny.

    Dzięki niemu oraz doświadczeniu Michała Żewłakowa defensywa Legii jest ostatnio nie do sforsowania. Niesamowity postęp zrobił Marcin Komorowski, kolejny po Miroslavie Radoviciu zawodnik, któremu Maciej Skorża odkrył nowe miejsce na boisku. Przesunięcie z lewej strony do środka spowodowało, że zawodnik o pseudonimie "Prezydent" osiągnął reprezentacyjną formę.

    Bardzo dobrze grają pomocnicy - z Januszem Golem w środku na czele. Ostatnie sukcesy napędziły warszawski zespół. Łodzianie próbowali zagrażać Legii, ale byli bez szans. Przewaga gospodarzy rosła z każdą chwilą, Żyro i Wolski pokazali, że do siatki rywali mogą trafiać nie tylko Serbowie.

    W środę o 18.30 Legia zagra z Widzewem w Pucharze Polski, a w niedzielę gra z czwartym w tabeli Lechem w Poznaniu.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  3. #63 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Cracovia i Polonia Warszawa przerwały fatalne serie




    Powrót Aleksandru Suworowa i prośby do Jana Pawła II pomogły tylko w połowie, bo Cracovia bezbramkowo zremisowała z Polonią Warszawa. Choć zdobyła pierwszy punkt na własnym stadionie w tym sezonie, to tylko przybyło jej problemów.

    Przed spotkaniem Polonia była jedynym zespołem bez punktu na wyjeździe, a Cracovia jako jedyna w lidze przegrała wszystkie mecze na własnym stadionie. Obie zespoły przerwały czarne serie, ale żadna nie może być zadowolona.

    - Nie ma sytuacji bez wyjścia. Takie jest moje życiowe motto - przekonywał przed meczem trener Dariusz Pasieka. Na razie szuka wyjścia ze strefy spadkowej, a pierwszy krok w stronę światełka w tunelu jego piłkarze mieli zrobić z Polonią.

    Zadanie było tym trudniejsze, że stadion Cracovii na piłkarzy działa w tym sezonie jak paralizator. Krakowianie mieli dobre okresy gry w Gdańsku, Lubinie czy Zabrzu, ale pod Wawelem zdarzały im się jedynie wpadki. W dodatku na początku nie pomagali im kibice, którzy przez 20 minut nie prowadzili dopingu, by po raz kolejny zaprotestować przeciw Jakubowi Tabiszowi, wiceprezesowi klubu.

    W tych okolicznościach działacze chyba liczyli na cud, bo przed meczem przemówił ks. Henryk Surma, kapelan zespołu, i przypomniał o najlepszym z kibiców Cracovii. - Jan Paweł II z niebiańskiej rzeczywistości na pewno mówi: "Pozdrawiam moją Cracovię" - zapewnił ksiądz.

    Jednak przed meczem trener Dariusz Pasieka nie patrzył ku niebu, bo miał komfort wyboru. Pierwsza dobra wiadomość pojawiła się już w środę. Dyskwalifikacja Suworowa została zawieszona przez Związkowy Trybunał Piłkarski PZPN. - To dla nas jak Wigilia - cieszył się Pasieka i wystawił Mołdawianina w pierwszym składzie.

    Suworow zajął miejsce na prawej pomocy, a na lewej stronie pozostał Izraelczyk Tamir Kahlon. Do składu wrócił też Sławomir Szeliga, który zastąpił Mateusza Bartczaka.

    Szkoleniowiec stracił za to cierpliwość do Koena van der Biezena (nadal bez bramki w Cracovii) i w jedenastce umieścił Andrzeja Niedzielana, wicekróla strzelców poprzedniego sezonu, który w tym zdobył tylko jednego gola.

    Roszady szybko mogły wyjść Pasiece na dobre. Co prawda Niedzielan na początku dwa razy został złapany na spalonym, ale w końcu doszedł do prostopadłego podania Kahlona. Byłby gol, gdyby uderzył odrobinę precyzyjniej.

    Suworow też mógł zaliczyć wielki powrót. Po kwadransie dośrodkował z rzutu rożnego prosto na głowę wbiegającego Szeligi, ale ten nieznacznie spudłował. Chwilę później Mołdawianin technicznym strzałem omal nie przelobował Michała Gliwy. Bramkarz gości końcami palców wybił jednak piłkę na rzut różny.

    Dobre złego początki - mogli sobie potem powiedzieć piłkarze Cracovii, bo z biegiem czasu uchodziło z nich powietrze. Stęskniony ze piłką Suworow biegał ile miał sił w nogach, ale co pewien czas tylko szeroko rozkładał ręce, bo albo nie miał komu podać, albo tracił piłkę.

    Złośliwi mogą powiedzieć, że opatrzność i tak czuwała nad krakowianami, bo z taką grą powinni przegrać. Inna sprawa, że bezproduktywni byli też goście. W pierwszej połowie krakowianom dopisało szczęście, bo Wojciech Kaczmarek zahaczył rozpędzonego Tomasza Brzyskiego. Sędzia nie podyktował rzutu karnego, choć mógł to zrobić. - Tylko go lekko musnąłem. Rzutu karnego nie było - wzruszył ramionami bramkarz Cracovii jeszcze w przerwie meczu.

    Po kolejnych 45 minutach mógł być zadowolony z siebie, ale nie z kolegów w pola. W końcówce Kaczmarek uratował zespół, bo w sytuacji sam na sam zatrzymał Edgara Caniego. Chwilę później do siatki trafił Bojan Puzigaca, ale sędzia odgwizdał spalonego. Krakowianie rzucili się z pretensjami na sędziego liniowego, ale ten podjął słuszną decyzję.

    Dlatego Pasiekę czeka teraz kolejny ciężki tydzień, podczas którego będzie musiał ułożyć plan ratunkowy. Szkoleniowiec może mieć problem, bo rozsypała mu się druga linia i atak. Wczoraj czwartą żółtą kartkę w sezonie zobaczyli Szeliga, Niedzielan oraz Arkadiusz Radomski i cała trójka nie wystąpi w sobotnim meczu przeciwko Widzewem.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  4. #64 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    DECYZJE KOMISJI LIGI Z 20.10.2011

    Ukarany klub Widzew Łódź oraz zawodnik Bruno Pinheiro


    - Na klub Widzew Łódź nałożono karę
    w wysokości piętnastu tysięcy złotych w związku z zachowaniem
    kibiców tego klubu (odpalenie rac, palenie szalików oraz szczególne
    natężenie wulgaryzmów) podczas meczu 10. kolejki T-Mobile
    Ekstraklasy Widzew Łódź – ŁKS Łódź.

    - Zawodnik Widzewa Łódź Bruno Pinheiro, który w meczu 10. kolejki
    T-Mobile Ekstraklasy Widzew Łódź – ŁKS Łódź otrzymał samoistną
    czerwoną kartkę, został zdyskwalifikowany na 3 mecze T-Mobile Ekstraklasy.

    info: ekstraklasa.org
    Odpowiedz z cytatem  
     

  5. #65 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    11.KOLEJKA PODSUMOWANIE



    TABELA



    NASTĘPNA 12.KOLEJKA

    Odpowiedz z cytatem  
     

  6. #66 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    DECYZJE KOMISJI LIGI Z 27.10.2011

    Ukarany Klub Widzew Łódź


    - Na klub Widzew Łódź Komisja Ligi nałożyła
    karę zakazu udziału zorganizowanej grupy kibiców w czterech
    meczach wyjazdowych T-Mobile Ekstraklasy oraz karę finansową
    w wysokości dziesięciu tysięcy złotych za naganne zachowanie
    kibiców tego klubu podczas meczu 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
    Legia Warszawa – Widzew Łódź (wniesienie i odpalenie
    środków pirotechnicznych; wrzucenie środków pirotechnicznych
    na płytę boiska oraz do sektora buforowego).

    - Zawodnik klubu ŁKS Łódź Paweł Golański, który w meczu 11. kolejki
    T-Mobile Ekstraklasy ŁKS – Wisła Kraków został ukarany samoistną
    czerwoną kartką, zgodnie z Regulaminem Dyscyplinarnym, musi
    odbyć karę dyskwalifikacji w dwóch meczach T-Mobile Ekstraklasy.

    info: ekstraklasa.org
    Odpowiedz z cytatem  
     

  7. #67 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Nakoulma nie zwalnia tempa




    Po niezbyt emocjonującym meczu Górnik pokonał Jagiellonię 2:0. Gole dla zabrzan strzelali napastnicy: Prejuce Nakoulma i Daniel Gołębiewski. Dla tego pierwszego to trzeci gol w trzecim kolejnym spotkaniu.

    Po pierwszym kwadransie gry wydawało się, że do przerwy zobaczymy przynajmniej dwa gole. Górnicy oddali kilka strzałów na bramkę, Jagiellonia odpowiedziała mocnym uderzeniem Cetkovicia co sprawiło, że tempo meczu stało się bardzo szybkie. Jednak im dalej w mecz, tym piłkarze skupiali się bardziej na defensywie i utrzymanie czystego konta do przerwy meczu.

    W drugiej połowie Górnik szybko przejął inicjatywę, raz po raz wyprowadzał groźne ataki, ale przez długi czas nie potrafił przebrnąć przez skomasowaną obronę gości. Mecz był przez to nudny. Irytujący był styl gry Jagiellonii, która wolała skupić się na grze obronnej, niż wykorzystywać potencjał swoich piłkarzy z przodu.

    Zabrzanie skupili się na grze skrzydłami, próbując zagrażać rywalowi przez liczne dośrodkowania w pole karne. Ta taktyka przyniosła skutek dopiero w 81. minucie meczu. Po dobrej centrze Bembena, Prejuce Nakoulma strzelił efektownie szczupakiem i pokonał Tomasza Ptaka. To trzecia bramka zawodnika z Burkina Faso w trzecim kolejnym meczu. Sześć minut po trafieniu Nakoulmy, wynik ustalił Gołębiewski. Wypożyczony z Polonii Warszawa gracz wykorzystał błąd w komunikacji na linii Skerla - Ptak i wpakował futbolówkę do pustej bramki.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  8. #68 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Śląsk wygrywa, czy zasłużenie ?




    Johna Voskamp zdobył jedynego gola w inauguracyjnym meczu na stadionie miejskim we Wrocławiu. Śląsk Wrocław pokonał Lechię Gdańsk i umocnił się na prowadzeniu w tabeli.

    Dźwięki orkiestry wojskowej i brawa 42 tys. kibiców zebranych na nowym stadionie piłkarskim przywitały zawodników Śląska i Lechii, którzy w piątek rozegrali pierwszy mecz na obiekcie wybudowanym specjalnie na Euro 2012. Śląsk wystąpił bez kontuzjowanych obrońcy Amira Spahica i bramkarza Mariana Kelemena, którego uraz ukazał się poważniejszy niż pierwotnie zakładano. Goście przyjechali do Wrocławia w niemal najmocniejszym składzie.

    Przez pierwsze 30 minut na boisku niewiele się działo. Mocno stremowani gospodarze grali bardzo niedokładnie, a cofnięta Lechia czekała na możliwość przeprowadzenia kontrataku. W efekcie gra toczyła się głównie w środku boiska.

    W końcówce obie drużyny zaczęły grać nieco szybciej. W 36. minucie piłka po strzale Piotra Celebana zatrzepotała w siatce Lechii, wcześniej jednak sędzia odgwizdał faul na bramkarzu i gol nie został uznany. W odpowiedzi na bramkę Śląska groźnie uderzał Abdou Traore, ale Rafał Gikiewicz zdołał sparować piłkę na rzut rożny.

    Po zmianie stron Śląsk zaatakował nieco śmielej i na efekty nie trzeba było długo czekać. Po rzucie rożnym z prawej strony boiska Marek Wasiluk zderzył się z wychodzącym z bramki Wojciechem Pawłowskim, a w zamieszaniu piłka trafiła pod nogi Johana Voskampa, który z ośmiu metrów skierował ją do siatki.

    Od tego momentu gra się wyrównała, jednak obu drużynom brakowało dokładności przy rozgrywaniu akcji. Wiele dobrze zapowiadających się ataków, kończyło się niecelnymi podaniami i stratą piłki. Okazji do zdobycia bramki strzelając z dystansu nie wykorzystali natomiast Sebastian Dudek i Przemysław Kaźmierczak.

    Lechia atakowała do ostatnich chwil, ale wynik spotkania nie uległ już zmianie i na inaugurację nowego stadionu Śląsk wywalczył trzy punkty umacniając się na pozycji lidera.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  9. #69 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    PGE GKS wygrał u siebie z Zagłębiem i jest nad strefą spadkową!




    Piłkarze z Bełchatowa odnieśli zasłużone zwycięstwo z Zagłębiem Lubin i wydostali się z dołu tabeli. Ozdobą spotkania był przepiękny gol Patryka Rachwała.

    Jeszcze cztery lata temu mecze PGE GKS z Zagłębiem były wizytówką ekstraklasy. Oba zespoły do ostatniej kolejki walczyły wtedy o mistrzostwo Polski, z którego ostatecznie cieszyli się piłkarze z Lubina. Teraz obie drużyny znajdują się w dolnej części tabeli, a na ich pojedynki przychodzi zaledwie garstka fanów.

    W sobotnim meczu wystąpiło kilku graczy, którzy uczestniczyli w emocjonującym wyścig po tytuł najlepszej drużyny w kraju w 2007 r. Jednym z nich jest Marcin Kowalczyk, obecnie zawodnik Zagłębia, dla którego był to powrót na stadion PGE GKS po trzech latach przerwy. Z Bełchatowa odszedł do Dynama Moskwa. Oprócz 26-letniego obrońcy, wydarzenia z końca sezonu 2006/2007 doskonale pamiętają także: Grzegorz Fonfara, Tomasz Wróbel, Dawid Nowak i Łukasz Sapela. Dla tych zawodników wyrównywanie rachunków sprzed kilku lat nie było jednak najważniejsze.

    Mimo ze piłkarze PGE GKS od kilku kolejek spisują się całkiem nieźle, to ich sytuacja w tabeli przed 12. kolejką była bardzo zła. Mieli na swoim koncie zaledwie osiem punktów i zajmowali przedostatnie miejsce w tabeli. Zwycięstwo u siebie z Zagłębiem było jedyną drogą do wydostania się z dołu ekstraklasy.

    Gospodarze na pewno zdawali sobie z tego sprawę, bo od początku meczu prezentowali się lepiej od drużyny prowadzonej przez Jana Urbana. W 17. min Kamil Kosowski - w swoim stylu - świetnie dośrodkował w pole karne, a Grzegorz Baran znakomitym strzałem głową nie dał szans Bojanovi Isailoviciowi.

    Po strzelonej bramce bełchatowianie kontrolowali wydarzenia na boisku i wydawało się, że goście nie są w stanie im zagrozić. Ale w 27. min było już 1:1. Przepięknym uderzeniem z ponad 30. m popisał się Patryk Rachwał. Były piłkarz PGE GKS po trafieniu nie okazywał jednak radości z gola.

    Stracony gol podrażnił zawodników prowadzonych przez Kieresia, którzy przed przerwą stworzyli sobie jeszcze dwie stuprocentowe okazje. Dwukrotnie znakomitymi rajdami na prawej stronie popisywał się Filip Modelski, ale po jego podaniach najpierw Marcin Żewłakow, a chwilę później Wróbel zmarnowali świetne sytuacje.

    W drugiej części gry PGE GKS był zdecydowanie lepszy od Zagłębia, które w ofensywie był kompletnie bezradny. Ale trudno się temu dziwić skoro Darvydas Sernas, były napastnik Widzewa znowu był niewidoczny i tylko spacerował po boisku.

    W 59. min bełchatowianie wyprowadzili znakomitą kontrę. Kosowski dośrodkował w pole karne, Nowak odegrał do Pawła Buzały, który mocnym strzałem zdobył swoją trzecią bramkę w tym sezonie. Piłkarze PGE GKS pewnie wygraliby znacznie wyżej, gdyby nie bardzo brutalna gra lubinian. Z powodu jednego z ostrych ataków boisko musiał opuścić - najlepszy zawodnik meczu - Kosowski. Sześć minut przed końcem spotkania czerwoną kartkę otrzymał Błażej Telichowski, który sfaulował wbiegającego w pole karne Dawida Nowaka.

    Ostatecznie piłkarze prowadzeni przez Kieresia odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu na własnym stadionie i awansowali na 13. pozycję w tabeli. W następnej kolejce zmierzą się na wyjeździe z Koroną Kielce.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  10. #70 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Widzew długo grał w osłabieniu, ale dowiózł wygraną do końca!




    Po trzech porażkach z rzędu w lidze, łódzka drużyna w końcu zdobyła 3 punkty. Mecz z ostatnią w tabeli Cracovią wcale jednak nie był dla widzewiaków łatwy

    [COLOR="White"]Widzew przegrał trzy ostatnie ligowe mecze i przy al. Piłsudskiego nie wyobrażali sobie innego rozstrzygnięcia, niż wygranej z Cracovią. Piłkarze zaczęli realizować ten plan dosyć szybko. W 9. min w polu karnym gości z piłką odwrócił się Piotr Grzelczak, ale jego strzał po ziemi na rzut rożny obronił Wojciech Kaczmarek. Chwilę później bramkarz Cracovii popełnił jednak poważny błąd, bo po dośrodkowaniu Adriana Budki źle odbił piłkę i ta trafiła pod nogi Przemysława Oziębały. Grający w tym meczu po lewej stronie pomocy piłkarz nie miał problemów z trafieniem do bramki. To drugi gol Oziębały w tym sezonie.

    Kilka minut później goście wyprowadzili szybką kontrę, a szarżującego na bramkę Widzewa Alekseja Visnakovsa tuż przed polem karnym faulował Ugo Ukah. Piłkarz Cracovii wychodził na czystą pozycję, dlatego sędzia Daniel Stefański wyrzucił Nigeryjczyka z boiska. To już druga czerwona kartka Ukaha w tym sezonie, wcześniej nie dokończył meczu z Ruchem Chorzów.

    Trener Radosław Mroczkowski musiał przestawić swój zespół i dlatego szybko z boiska zszedł debiutujący w pierwszym składzie Igor Alves. Od 14. min Widzew grał w osłabieniu, ale szybko wypracował sobie bramkową okazję. Po zagraniu głową Jakuba Bartkowskiego i przepuszczeniu piłki przez Oziębałę, sam przed Kaczmarkiem był Grzelczak. Napastnik łódzkiej drużyny nie zdołał jednak oddać strzału.

    W końcu także i piłkarze Cracovii mieli swoje szanse do strzelenia goli. W świetnej formie jest jednak Maciej Mielcarz i to właśnie bramkarz Widzewa wygrał dwa pojedynki z Koenem van der Biezenem. Mielcarz instynktownie i efektownie bronił strzały Holendra.

    W 45. min znów dobrą okazję mieli widzewiacy, ale Grzelczak, zamiast podawać do wychodzącego na czystą pozycję Mindaugasa Panki, sam postanowił zakończyć akcję. Jego strzał zza pola karnego był za słaby.

    Już w doliczonym czasie gry szansę na wyrównanie mieli jeszcze goście. Aleksandr Suvorov strzelił jednak obok bramki.

    W drugiej połowie Widzew nastawił się na kontry i to był dobry pomysł. Tyle tylko, że gospodarze mieli duże problemy z celnością podań. Akcje Oziębały, Budki i Grzelczaka kończyły się więc fiaskiem.

    W 52. min mogło być 1:1, ale po strzale Visnakovsa zza pola karnego piłka - po rykoszecie - przeleciała obok słupka. Widzew szybko na to odpowiedział. Najpierw fatalnie spudłował jednak Budka, który miał przed sobą tylko bramkę, ale głową uderzył piłkę w stronę... linii bocznej. Po chwili strzał Souhaila Ben Radhii nogą obronił za to Kaczmarek.

    W 72. min siły się wyrównały, bo po faulu na Princewillu Okachim drugą żółtą kartkę zobaczył Milos Kosanović.

    W 86. min Widzew powinien prowadzić różnicą dwóch bramek, ale mocny strzał Ben Radhii w znakomitym stylu obronił Kaczmarek. Chwilę później znów fatalnie spudłował Budka, który był sam na sam z bramkarzem Cracovii.

    Goście kończyli mecz w ósemkę, bo drugie żółte, i w konsekwencji czerwone kartki, zobaczyli jeszcze Mateusz Bartczak i Bojan Puzigaca.

    Na szczęście dla łódzkiej drużyny niewykorzystane sytuacje z końcówki meczu się nie zemściły i skończyło się skromnym, ale zasłużonym zwycięstwem 1:0. Widzew przerwał tym samym serię trzech z rzędu ligowych porażek.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

Strona 7 z 22 PierwszyPierwszy ... 3456789101117 ... OstatniOstatni
Informacje o wątku
Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Tagi dla tego wątku

Zobacz tagi

Bookmarks
Bookmarks
Uprawnienia umieszczania postów
  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •