Widzew długo grał w osłabieniu, ale dowiózł wygraną do końca!
Po trzech porażkach z rzędu w lidze, łódzka drużyna w końcu zdobyła 3 punkty. Mecz z ostatnią w tabeli Cracovią wcale jednak nie był dla widzewiaków łatwy
[COLOR="White"]Widzew przegrał trzy ostatnie ligowe mecze i przy al. Piłsudskiego nie wyobrażali sobie innego rozstrzygnięcia, niż wygranej z Cracovią. Piłkarze zaczęli realizować ten plan dosyć szybko. W 9. min w polu karnym gości z piłką odwrócił się Piotr Grzelczak, ale jego strzał po ziemi na rzut rożny obronił Wojciech Kaczmarek. Chwilę później bramkarz Cracovii popełnił jednak poważny błąd, bo po dośrodkowaniu Adriana Budki źle odbił piłkę i ta trafiła pod nogi Przemysława Oziębały. Grający w tym meczu po lewej stronie pomocy piłkarz nie miał problemów z trafieniem do bramki. To drugi gol Oziębały w tym sezonie.
Kilka minut później goście wyprowadzili szybką kontrę, a szarżującego na bramkę Widzewa Alekseja Visnakovsa tuż przed polem karnym faulował Ugo Ukah. Piłkarz Cracovii wychodził na czystą pozycję, dlatego sędzia Daniel Stefański wyrzucił Nigeryjczyka z boiska. To już druga czerwona kartka Ukaha w tym sezonie, wcześniej nie dokończył meczu z Ruchem Chorzów.
Trener Radosław Mroczkowski musiał przestawić swój zespół i dlatego szybko z boiska zszedł debiutujący w pierwszym składzie Igor Alves. Od 14. min Widzew grał w osłabieniu, ale szybko wypracował sobie bramkową okazję. Po zagraniu głową Jakuba Bartkowskiego i przepuszczeniu piłki przez Oziębałę, sam przed Kaczmarkiem był Grzelczak. Napastnik łódzkiej drużyny nie zdołał jednak oddać strzału.
W końcu także i piłkarze Cracovii mieli swoje szanse do strzelenia goli. W świetnej formie jest jednak Maciej Mielcarz i to właśnie bramkarz Widzewa wygrał dwa pojedynki z Koenem van der Biezenem. Mielcarz instynktownie i efektownie bronił strzały Holendra.
W 45. min znów dobrą okazję mieli widzewiacy, ale Grzelczak, zamiast podawać do wychodzącego na czystą pozycję Mindaugasa Panki, sam postanowił zakończyć akcję. Jego strzał zza pola karnego był za słaby.
Już w doliczonym czasie gry szansę na wyrównanie mieli jeszcze goście. Aleksandr Suvorov strzelił jednak obok bramki.
W drugiej połowie Widzew nastawił się na kontry i to był dobry pomysł. Tyle tylko, że gospodarze mieli duże problemy z celnością podań. Akcje Oziębały, Budki i Grzelczaka kończyły się więc fiaskiem.
W 52. min mogło być 1:1, ale po strzale Visnakovsa zza pola karnego piłka - po rykoszecie - przeleciała obok słupka. Widzew szybko na to odpowiedział. Najpierw fatalnie spudłował jednak Budka, który miał przed sobą tylko bramkę, ale głową uderzył piłkę w stronę... linii bocznej. Po chwili strzał Souhaila Ben Radhii nogą obronił za to Kaczmarek.
W 72. min siły się wyrównały, bo po faulu na Princewillu Okachim drugą żółtą kartkę zobaczył Milos Kosanović.
W 86. min Widzew powinien prowadzić różnicą dwóch bramek, ale mocny strzał Ben Radhii w znakomitym stylu obronił Kaczmarek. Chwilę później znów fatalnie spudłował Budka, który był sam na sam z bramkarzem Cracovii.
Goście kończyli mecz w ósemkę, bo drugie żółte, i w konsekwencji czerwone kartki, zobaczyli jeszcze Mateusz Bartczak i Bojan Puzigaca.
Na szczęście dla łódzkiej drużyny niewykorzystane sytuacje z końcówki meczu się nie zemściły i skończyło się skromnym, ale zasłużonym zwycięstwem 1:0. Widzew przerwał tym samym serię trzech z rzędu ligowych porażek.