Wątek: Ekstraklasa

Strona 5 z 22 PierwszyPierwszy 12345678915 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 41 do 50 z 216
  1. #41 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Jagiellonia - Zagłębie 3:1. Frankowski wspina się nadal




    Tomasz Frankowski znów bohaterem Białegostoku. Najskuteczniejszy piłkarz biegający po boiskach Ekstraklasy zdobył dwa gole, dorzucił asystę, a jego zespół pokonał u siebie Zagłębie 3:1. W klasyfikacji wszechczasów najlepszych snajperów w historii naszej ligi wyprzedził w sobotę Kazimierza Kmiecika i Teodora Peterkę i zrównał się z Włodzimierzem Lubańskim.

    Kibice zgromadzeni na stadionie w Białymstoku obejrzeli ciekawe spotkanie.W pierwszej połowie dobrze zorganizowane w obronie Zagłębie popełniło pierwszy błąd dopiero w 25. minucie. Grzyb przejął piłkę w środku boiska, podał do Frankowskiego, a ten w swoim stylu, ze spokojem, strzelił do bramki obok Isailovicia.

    Radość gospodarzy nie trawała długo. Chwilę później pięknym uderzeniem wyrównał Sernas. Ostatnie słowo należało jednak do Jagiellonii. W 43. minucie Frankowski tym razem świetnie podał, a do bramki trafił Ermin Seratlić, który kilka minut wcześniej zastąpił na boisku Marcina Burkhardta.

    W drugiej połowie gospodarze skutecznie odpierali ataki Zagłębia. Jednobramkowa przewaga sprawiała, że momentami białostoczanie grali bardzo nerwowo. Kibice odetchnęli z ulgą dopiero kilka minut przed końcowym gwizdkiem. Isailovicia po raz kolejny w tym meczu pokonał Frankowski, który po tym meczu, w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców Ekstraklasy zrównał się w licznie zdobytych goli z Włodzimierzem Lubańskim.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  2. #42 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Artjom Rudniew nadal strzela !!




    Obrońcy Cracovii zapewniali, że przepędzili pecha, a przed meczem specjalnie oglądali Artjoma Rudniewa w akcji. Wszystko na nic, bo po fatalnych błędach i kolejnym błysku Łotysza przegrali z Lechem Poznań 0:3.

    To piąta z rzędu porażka krakowian u siebie. Dla trenera Dariusza Pasieki był to nieudany debiut przed kibicami Cracovii. Ostatnio powtarzał, że ciągle uczy się nowego zespołu. Ale wystawił tę samą jedenastkę, na którą postawił nieco ponad 24 godziny po objęciu drużyny. Krakowianie wygrali wówczas z Górnikiem w Zabrzu 1:0.

    - Zwycięskiego składu nie zmienia się? Nie ukrywam, że to jedna z zasad, którą się kieruję - przyznał przed meczem. Dlatego na ławce rezerwowych znów usiadł Andrzej Niedzialan, który przed tygodniem przerwał czarną serię 122 dni bez gola.

    Lech ostatni mecz przegrał (1:3 ze Śląskiem Wrocław), ale trener Jose Mari Bakero stwierdził, że i tak było to najlepsze spotkanie w sezonie. Dlatego również nie dokonał wielu roszad. Do pierwszego składu wrócił jedynie Mateusz Możdżeń.

    Na podania pomocnika tradycyjnie czekał Artjom Rudniew, przed którym przestrzegali w Krakowie. - Będziemy skrobać mu marchewki - zapowiedział Mateusz Żytko, obrońca Cracovii.

    Od początku biegał za Łotyszem jak cień. Jednak robił to na tyle nieudolnie, że lider klasyfikacji strzelców zaledwie w kwadrans doszedł do... dwóch groźnych sytuacji. A po chwili wyszedł sam na sam, kiedy Żytko poślizgnął się na piłce.

    Do tego obrońcy krakowian chyba zapomnieli o innych piłkarzach Lecha, bo w czwartej minucie bez krycia, ale za to z piłką przed polem karnym pojawił się Rafał Murawski. Strzałem po ziemi zaskoczył Szymona Gąsińskiego.

    Drugiego i trzeciego gola na początku i pod koniec drugiej połowy strzelił Rudniew (trafił do siatki po raz 13. I 14. w sezonie!). Najpierw doszedł do strzału głową z taką łatwością, że sam mógł być zdziwiony nieudolnością obrońców Cracovii. Potem przejął za słabe podanie Żytki do Gąsińskiego, minął bramkarza i wbiegł z piłką do bramki. Gdy schodził z boiska, kibice Cracovii bili mu brawo.

    Gospodarze próbowali kąsać, ale brakowało im piłkarza klasy Łotysza. Najwięcej zamieszania jak zwykle siał Saidi Ntibazonkiza, ale nie miał wsparcia. Tamir Kahlon w dogodnej sytuacji odchylił się i posłał piłkę w trybuny, a Koen van der Biezen znowu był kompletnie niewidoczny. Według scenariusza sprzed tygodnia Holendra zmienił znów Niedzielan, ale tym razem nie pomógł.

    Dlatego trener Pasieka na razie może mieć tylko złe skojarzenia ze stadionem Cracovii. W ubiegłym sezonie jego drużyna przegrała przy ul. Kałuży 0:2. Tyle że wtedy była to Arka Gdynia.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  3. #43 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Śląsk nadal Liderem




    Śląsk pokonał Polonię Warszawa 4:0. Dwa ostatnie gole dla ekipy z Wrocławia strzelali rezerwowi - Łukasz Gikiewicz i Dariusz Pietrasiak, który w tygodniu został ukarany przez klub. Piłkarze Lenczyka pozostają liderem Ekstraklasy

    W pierwszej połowie Śląsk był delikatnie słabszy, ale potrafił wyprowadził dwa celne ciosy. Pierwszego gola strzelił Celeban, później cudownego gola z rzutu wolnego zdobył Sebastian Mila.

    W drugiej połowie Śląsk kontrolował przebieg spotkania, ale w ofensywie brakowało "ognia". Trener Lenczyk widząc marazm w przodzie zdecydował się na wprowadzenie Łukasza Gikiewicza. Ten po kilku minutach podwyższył wynik na 3:0. Gola poprzedziła cudowna akcja Tadeusza Sochy, który minął dwóch rywali i podał w pole karne do Madeja. Pomocnik z klepki zagrał do Gikiewicza, a ten ze spokojem pokonał Przyrowskiego.

    Później na boisko wszedł Dariusz Pietrasiak, który w tygodniu został ukarany przez klub za spowodowanie stłuczki po spożyciu alkoholu. Lenczyk nie skreślił swojego podopiecznego, a stoper zapomniał o problemach i pod koniec meczu zaliczył wyśmienitego gola.

    - Dziękuje trenerowi Lenczykowi za szansę. Cieszę się, że ją wykorzystałem - powiedział po meczu Łukasz Gikiewicz, który efektownie wraca po poważnej kontuzji.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  4. #44 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Efektowne zwycięstwo gospodarzy




    Aż 25125 kibiców obejrzało zasłużone i efektowne zwycięstwo Legii z bezradną jak rzadko kiedy w starciach z warszawskim zespołem Wisłą. Na 31-tysięcznym obiekcie przy Łazienkowskiej padł rekord frekwencji.

    Bohaterem spotkania był Maciej Rybus, który miał asysty przy trafieniach Danijela Ljuboji i Janusza Gola . 22-letni skrzydłowy ostatnio wreszcie zaczął grać na miarę swojego talentu - zaliczył asystę w czwartkowym meczu z Hapoelem w Lidze Europejskiej oraz podawał przy dwóch trafieniach ligowych w Bełchatowie. Był moment, że powoływany przez Franciszka Smudę reprezentant Polski zatracał się, dając się fotografować w nocnych klubach z papierosem i piwem w ręku. Nie można tego stwierdzić z całą pewnością, ale ostatnio zaczął grać dojrzale i na boisku stwarzać kolegom okazje do zdobywania bramek. Schodząc z boiska dostał owację na stojąco.

    Przeciwko wiślakom Rybus pokazał klasę szczególnie przy drugiej bramce kapitalnie dogrywając do Gola. Sam też mógł zdobyć gola, bo wiślacy - jak w całym sezonie - zagrali bardzo słabo w defensywie i pozwolili na wiele. Ich trener Robert Maaskant wystawił w podstawowym składzie aż siedmiu obrońców - kontuzje Maora Melikosona i Patryka Małeckiego czyli ofensywnych dyrygentów mistrza Polski sprawiły, że holenderskiego szkoleniowca ucieszyłby w Warszawie remis. Ilość nie przeszła w jakość. Pierwsza bramka padła po koszmarnym błędzie stopera Kewa Jaliensa, który wybił piłkę pod nogi Miroslava Radovicia, a ten podał do Rybusa.

    Krakowianie już się nie podnieśli, bo nie mieli żadnych atutów w ofensywie. Na całej linii zawiedli krakowscy skrzydłowi - Andraż Kirm oraz Ivica Iliew. Napastnik Dudu Biton, który zdobył siedem z dziewięciu ligowych bramek dla krakowian, ledwie raz zagroził warszawskiej bramce. Legia miała słabszy moment tylko na początku drugiej połowy nie mogła wyjść z własnej połowy. Przetrwała dzięki fantastycznym interwencjom słowackiego bramkarza Duszana Kuciaka, a potem dobiła rywala. Grała ofensywnie i z dużym rozmachem.

    Oba zespoły rozegrały we czwartek spotkanie w Lidze Europejskiej. Zdecydowanie bardziej zmęczeni byli wiślacy wśród których trener wymienił trzech zawodników. W Legii zagrało dwóch nowych graczy w tym - po raz drugi w sezonie od początku - 19-letni skrzydłowy Michał Żyro, który bardzo słabo zaczął spotkanie. Ale kiedy trema minęła i zobaczył, że wiślacy nie są tacy straszni, potrafił minąć dwóch przeciwników na niewielkiej przestrzeni. Niewiele brakowało, by zdobył gola, ale w niedzielę przy Łazienkowskiej szanse miało wielu legionistów, bo pozwalali na to bardzo niepewni rywale. Swoją szansę wykorzystał również Janusz Gol, który zastępował odsuniętego za kartki Ariela Borysiuka. Znakomicie odbierał piłkę, przerwał wiele akcji rywali, świetnie grał wślizgiem i prawie nie miał niecelnych zagrań.

    Zespół Skorży zagrał najlepszy ligowy mecz w sezonie. Zdominował mistrza Polski, grał z ogromnym zaangażowaniem i poświęceniem. Nikt nie odpuszczał w bezpośrednich starciach. Jeden walczył za drugiego. Legia była drużyną. Kartki sypały się jak z rogu obfitości, ale niemal wszystkie były efektem twardych starć, a nie dyskusji z sędzią.

    Rok temu Legia trenera Skorży została upokorzona w Krakowie. Bezdyskusyjnie przegrała 0:4 - w XXI wieku tak zdominowanym przez te zespoły w lidze, nigdy nie poległa różnicą aż czterech bramek.

    W niedzielę to Wisła przegrała w stylu rzadko oglądanym w starciu z Legią. Zdarzały jej się wysokie przegrane, ale rzadko kiedy różnica na boisku między zespołami była tak duża jak w niedzielę. Wiosną warszawska drużyna też zwyciężyła w stolicy 2:0, ale wtedy krakowianie byli kilka dni po zdobyciu mistrzostwa Polski i nie w głowie im było podejmowanie rękawicy w najbardziej prestiżowym meczu naszej ligi w XXI w.

    W niedzielę chcieli, ale nie mieli argumentów. Mylili się w obronie, a bardzo osłabieni w ataku nie byli w stanie strzelić gola Legii. W lidze, oprócz krakowian, nie udało się to jeszcze tylko 15. w tabeli Bełchatowowi.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  5. #45 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Korona - Górnik 2:0. Kielczanie jedyną drużyną bez porażki




    Korona Kielce wygrała z Górnikiem Zabrze 2:0 po golach Zielińskiego i Kiełba. Kielczanie pozostają wiceliderem T-Mobile Ekstraklasy i są w tym momencie jedyną drużyną, która w tym sezonie nie przegrała w lidze.

    W pierwszej połowie Górnik całkowicie dał się zdominować rywalowi. Piłkarze z Kielc od razu narzucili zabrzanom swój rytm gry, podkręcili tempo rozgrywania akcji, na co Górnik nie potrafił zareagować. Kielczanie w zaledwie pięć minut strzelili dwa gole. Najpierw w 20. minucie Zieliński wykorzystał zamieszanie w polu karnym Peskovicia, później po cudownej asyście Stano, Jacek Kiełb popisał się precyzyjnym strzałem po ziemi. Do końca drugiej połowy Korona dominowała. Górnik oddał pierwszy celny strzał na bramkę przeciwnika dopiero w 42. minucie gry...

    W drugiej połowie obraz gry nie zmienił się. Piłkarze Korony harowali na boisku, częściej atakowali na bramkę rywala. Widać było u nich zaangażowanie, którego brakowało u graczy z Zabrza. Korona - jak to przyzwyczaiła nas w poprzednich meczach - często atakowała pressiniem, dzięki czemu Górnik zaliczył mnóstwo strat w środku pola. Korona wciąż pozostaje jedyną drużyną Ekstraklasy bez porażki w tym sezonie. Dzięki wygranej z Górnikiem Korona pozostaje na drugim miejscu w tabeli.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  6. #46 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    9.KOLEJKA PODSUMOWANIE



    TABELA



    NASTĘPNA 10.KOLEJKA

    Odpowiedz z cytatem  
     

  7. #47 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Cracovia poległa w Bielsku-Białej




    W meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała - Cracovia wygrał zespół, który jest bardziej krakowski. Jedyną bramkę dla gospodarzy strzelił co prawda warszawiak, ale to wystarczyło do zwycięstwa. Cracovia przegrała z beniaminkiem i zostaje na dnie ekstraklasy

    Robert Kasperczyk, trener Podbeskidzia, pochodzi z Krakowa i kibicował Hutnikowi. Tym bardziej żałował pewnie, że nie może skorzystać z kontuzjowanego Dariusza Kołodzieja, wychowanka jego ulubionego klubu. W pierwszym składzie był za to Dariusz Łatka, który karierę zaczynał w Wawelu Kraków. W końcówce na boisko wszedł Piotr Koman, urodzony w Wadowicach.

    Z kolei z pierwszą drużyną Cracovii trenuje tylko jeden krakowianin, ale Sebastian Steblecki na grę w ekstraklasie nie ma co liczyć.

    Trener Dariusz Pasieka, który z Krakowem do niedawna też miał niewiele wspólnego (pochodzi z Pomorza), przed spotkaniem miał doskonały humor i powtarzał, że nie brakuje mu optymizmu. W czwartek sam poprowadził konferencję prasową. Powitał dziennikarzy i poprosił o głos trenera Pasiekę. Gdyby tym razem zamienił się w dziennikarza, pewnie sam zapytałby siebie, dlaczego dokonał zaskakujących zmian w składzie.

    Nieoczekiwanie do bramki wrócił Wojciech Kaczmarek. Na ławce rezerwowych znów usiadł Szymon Gąsiński. Już w pierwszej połowie trenerowi ta decyzja mogła się odbić czkawką, bo Kaczmarek wypuścił piłkę przed siebie po mocnym strzale Sylwestra Patejuka.

    W nowym ustawieniu po raz kolejny zagrała obrona, co akurat po meczu z Lechem Poznań (0:3) było zrozumiałe. Ale i tak nie obyło się bez niespodzianki. Miejsca w składzie zabrakło dla Łukasza Nawotczyńskiego, a znalazło się dla Jana Hoszka, który do tej pory w ekstraklasie zagrał tylko 14 minut. Kolejną szansę dostał też Milosz Kosanović, który dwa tygodnie temu zawiódł.

    Okazało się, że w tym przypadku trener pomylił się niewiele, bo stoperzy popełniali mniej błędów niż zazwyczaj, a np. Bojan Puzigaca odważnie podłączał się do ofensywy.

    Gorzej było w ataku. Tu nie doszło do zmiany, a Koen van der Biezen za nic nie chce pokazać, w jaki sposób w poprzednim sezonie zdobył aż 16 goli w drugiej lidze holenderskiej. Po jego akcjach powinny paść co najmniej trzy bramki. Ale Holender najpierw wybił piłkę daleko w łąkę znajdującą się za bramką, a potem dwukrotnie zwlekał z oddaniem strzału w sytuacjach sam na sam. Pecha razem z piłką przekazywał kolegom. Obok bramki po jego zagraniu uderzył Saidi Ntibazonkiza. Kilkanaście minut później van der Biezen przerzucił piłkę na obrońcami, a Andraż Struna powinien zdobyć gola. Słoweniec chciał uderzyć z woleja, ale tylko przeciął powietrze.

    W drugiej połowie na boisku pojawił się Aleksiejs Visznakovs. Najprawdopodobniej trener zauważył coś niepokojącego, bo przed meczem zapewniał, że spojrzy mu głęboko w oczy, zanim zdecyduje, czy wystawi go w pierwszym składzie. Łotysz pojawił się jako koło ratunkowe tuż po przerwie, ale zagrał gorzej niż przeciętnie.

    - Spodziewam się szachów - mówił trener Kasperczyk i niewiele się pomylił. Gospodarze największe zagrożenie stwarzali po strzałach z dystansu i centrach. Właśnie po jednym z dośrodkowań Arkadiusz Radomski pchnął rywala i sędzia podyktował rzut karny. Patejuk okazji nie zmarnował.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  8. #48 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Lech ograł niepokonaną Koronę i po 2 meczach 10 kolejki jest liderem




    Niepokonana dotychczas w ekstraklasie Korona Kielce zasłużenie przegrała w Poznaniu 0:1 z Lechem. Jedynego gola wieczoru zdobył Grzegorz Wojtkowiak.

    Przez dziewięć kolejek ekstraklasy Korona Kielce zasłużyła na dwie opinie. Po pierwsze - rewelacji rozgrywek i jedynej niepokonanej drużyny. Po drugie - boiskowych twardzieli, którzy grają agresywnie, a gdy trzeba, nie oszczędzają kości rywali. - Jesteśmy bandą skurczybyków - mówił o sobie i kolegach obrońca Kamil Kuzera, a trenerzy innych drużyn potwierdzali jego opinię. Czesław Michniewicz: - To nie złocisto-krwiści, a wściekłokrwiści. Jeszcze wiele drużyn będzie miało z nimi problemy. W piątek problemy miał też Lech, ale wygrać mu się udało. Korona status niepokonanej straciła, "skurczybyków" - umocniła.

    W pierwszej bezbramkowej połowie miał trzy okazje do strzelenia gola, ale tylko jedną po szybkiej akcji. Gdy Artjom Rudniew z prawej strony wstrzelił piłkę w pole karne, wślizgiem nie sięgnął jej Mateusz Możdżeń. Poza tym poznańscy gracze obijali konstrukcję bramki: Semir Stilić z rzutu wolnego z 30 metrów trafił w poprzeczkę, a Rudniew głową uderzył piłką w słupek.

    Stałych fragmentów gry w całym meczu było mnóstwo, czy to rogów po strzałach z dystansu lechitów, czy rzutów wolnych po faulach kielczan. Lech najczęściej za wolno wymieniał podania, by od nóg rywali uciec. W pewnym momencie, w cztery minuty, kielczanie zobaczyli dwa razy żółtą kartkę za faule, a trzeci raz za komentowanie decyzji sędziego. Za pyskówkę upomniany został Maciej Korzym, który chwilę przed końcem meczu opuścił boisko za czerwoną kartkę.

    Choć Lech atakował, to Korona mogła prowadzić. Tuż przed przerwą, po rzucie rożnym, poznańscy obrońcy za krótko wybili piłkę, ta wróciła w pole karne, gdzie zupełnie niekryty był Maciej Korzym. Strzał napastnika po ziemi świetnie odbił Jasmin Burić, który wrócił do bramki „Kolejorza”. Zaraz potem szansę miał Artur Lenartowski, ale strzał zatrzymał Luis Henriquez, który stał przed bramką.

    Panamczyk zagrał w piątkowy wieczór, choć zaledwie 2,5 dnia wcześniej wystąpił na drugiej półkuli w meczu eliminacji mistrzostw świata z Nikaraguą. Trener Jose Bakero tym razem nie oszczędził też innych kadrowiczów: Rafała Murawskiego i Grzegorza Wojtkowiaka. Na szczęście dla Lecha, bo ten drugi strzelił gola na 1:0. W 64. minucie z rogu dośrodkował Semir Stilić, żaden z graczy Korony nie doskoczył ani do piłki, ani do kapitana poznaniaków i ten strzałem głową zdobył bramkę.

    Zmienił się wynik, ale obraz gry - nie. Lech nadal utrzymywał się przy piłce, Korona nadal się broniła. I mecz rozstrzygnął ten jedyny gol. Co najmniej do soboty, do około godz. 15.20, gdy skończy się mecz Śląska Wrocław w Bełchatowie, Lech będzie liderem ekstraklasy.

    Doping, o który prosił trener Jose Bakero, był na Bułgarskiej cichy i sporadyczny. Trybuna fanatyków Lecha znów milczała.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  9. #49 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Klęska Oresta Lenczyka w Bełchatowie. To koniec kryzysu PGE GKS?




    Piłkarze PGE GKS wydostali się z dołu tabeli i w pięknym stylu pokonali u siebie Śląsk Wrocław, który jeszcze w piątek był liderem ekstraklasy. Bohaterem meczu był Paweł Buzała, strzelec dwóch goli.

    Do Bełchatowa przyjechał jeden z głównych faworytów do mistrzostwa Polski, ale i tak stadion świecił pustkami. Znowu można było się zastanawiać, czy jest w ogóle sens, aby w tym mieście występowała drużyna na poziomie ekstraklasy. Aż szkoda było patrzeć na niemal puste trybuny, zajęte przez garstkę fanów. A przecież bilety na mecze PGE GKS są najtańsze w ekstraklasie.

    Na szczęście ci kibice, którzy w sobotę zdecydowali się wybrać na mecz, na pewno nie żałowali swojej decyzji. Drużyna prowadzona przez trenera Kamila Kieresia w końcu zagrała na wysokim poziomie. Najważniejsze jednak, że po fatalnej passie siedmiu meczów bez zwycięstwa, nareszcie mogła się cieszyć z trzech punktów. Od początku meczu gospodarze byli bardziej zdeterminowani od zespołu prowadzonego przez Lenczyka. Bełchatowianie szybko narzucili ofensywny styl gry i zmusili wrocławian do desperackiej obrony. Efekt był taki, że po 6 minutach Marian Kelemen musiał wyciągać piłkę z siatki. Kamil Kosowski zagrał do znajdującego się w polu karnym Pawła Buzały, który sprytnym uderzeniem strzelił pierwszego od czterech meczów gola dla PGE GKS. Kiereś odetchnął, bo strzelecka niemoc i ostatnio przygnębiająca atmosfera wokół jego zespołu, była dla niego trudna do wytrzymania.

    W pierwszej połowie piłkarze z Bełchatowa byli lepsi od Śląska w każdym elemencie. Grali szybciej i zdecydowanie częściej stwarzali zagrożenie pod bramką rywali. Niedługo potem było już było już 2:0. Znakomitą indywidualną akcją popisał się Maciej Szmatiuk, który odważnie przebiegł z piłką kilkanaście metrów, szybko zagrał do Buzały, a ten po raz drugi świetnym strzałem pokonał bramkarza Śląska.

    PGE GKS był zdecydowanie lepszym zespołem także w drugiej połowie. Piłkarze prowadzeni przez Kieresia grali tak dobrze, że kolejne gole dla nich wydawały się tylko kwestią czasu. Niestety, dwóch znakomitych okazji nie wykorzystał Buzała, który i tak był bohaterem całego meczu. Kiedy w 62. min schodził z boiska, kibice zgotowali mu owację na stojąco. W jego miejsce wszedł Dawid Nowak, który dwie minuty później świetnie podał do Miroslawa Bożoka, a ten głową z najbliższej odległości ustalił wynik meczu.

    Śląsk co prawda do końca spotkania starał się zdobyć przynajmniej jednego gola, ale tak naprawdę był bezradny. Tak naprawdę żaden zawodnik z wrocławskiej drużyny nie zasłużył na słowa pochwały. Matuesz Cetnarski i Dariusz Pietrasiak, którzy wcześniej występowali w PGE GKS, na pewno nie będą miło wspominać powrotu do Bełchatowa. Byli jednymi z najsłabszych zawodników na boisku.

    Wygląda na to, że zespół prowadzony przez Kieresia zażegnał już kryzys i po ostatniej fatalnej passie powoli zaczyna wracać do wysokiej dyspozycji. Do powrotu do czołówki jest jednak jeszcze daleka droga. Aby tak się stało bełchatowianie muszą najpierw zacząć zdobywać punkty na wyjazdach. Najbliższą okazję do tego będą mieli za tydzień, kiedy zagrają z Jagiellonią w Białymstoku.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  10. #50 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Błąd sędziego na wagę remisu




    Polonia Warszawa zremisowała z Górnikiem Zabrze 1:1. Zabrzanie wyrównali dopiero w doliczonym czasie gry. Gola strzelił wprowadzony po przerwie Prejuce Nakoulma. Trzeba jednak podkreślić, że napastnik Górnika zanim umieścił piłkę w bramce rywala, zagrał futbolówkę ręką. Po tej bramce doszło na murawie do awantury.

    Przed meczem trener Jacek Zieliński miał spory ból głowy. Szkoleniowiec nie mógł skorzystać z dwójki swoich kluczowych graczy. Sebastian Przyrowski i Robert Jeż z powodu urazów były wyłączeni z gry. Tego ostatniego kontuzja wyeliminowała podczas rozgrzewki.

    W pierwszej połowie Polonia miała sporą przewagę w środku pola. O dziwo nie przełożyło się to na dużą liczbę sytuacji bramkowych, choć Łukasz Skorupski pięciokrotnie był zmuszony do interwencji. - To nie jest porywające widowisko, ale najważniejsze, że prowadzimy - powiedział w przerwie Łukasz Trałka. Jedynego gola w pierwszych 45 minutach gry strzelił Edgar Cani. Albańczyk wykonywał rzut karny po faulu na Trałce. Skorupski obronił pierwszy strzał napastnika Polonii, ale przy dobitce był już bez szans.

    W drugiej połowie Górnicy częściej atakowali na bramkę rywala. Wiele ożywienia w szeregi gości wniósł Prejuce Nakoulma. Napastnik Górnika dwukrotnie stawał w 100-procentowej sytuacji, ale za każdym razem musiał uznać wyższość Michała Gliwy. W doliczonym czasie gry Górnik dopiął swego - Marciniak dograł miękką piłkę w pole karne, tam z impetem wpadł Nakoulma, opanował futbolówkę i ładną podcinką pokonał Gliwę. Należy jednak dodać, że czarnoskóry snajper przyjął piłkę ręką... - Złodzieje! Złodzieje! - grzmiał cały stadion. Piłkarze Polonii wszczęli małą awanturę. Na pierwszy ogień poszedł Radosław Majdan, który przyskoczył do sędziego. Został odesłany na trybuny. Mecz potrwał jeszcze kilkadziesiąt sekund, po czym zawodnicy Polonii okrążyli sędziego. Zareagowała ochrona, która eskortowała arbitrów do szatni. Na koniec żółte kartki obejrzeli Łukasz Trałka i Tomasz Jodłowiec.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

Informacje o wątku
Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 3 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 3 gości)

Tagi dla tego wątku

Zobacz tagi

Bookmarks
Bookmarks
Uprawnienia umieszczania postów
  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •