Świetny mecz Podbeskidzia, niestety przegrany
Dziewięć punktów, cztery bramki zdobyte i jedna stracona - taki dorobek w ostatnich trzech meczach zanotowali piłkarze Ruchu. W sobotę dzięki konsekwentnej grze pokonali na wyjeździe Podbeskidzie, które po ubiegłotygodniowej wygranej przy Łazienkowskiej zostało bardzo szybko sprowadzone na ziemię.
W pierwszej połowie goście, w przeciwieństwie do "Górali", mieli pomysł na grę. W 34. minucie swoją świetną formę potwierdzili napastnicy tego zespołu. Piech obsłużył Jankowskiego, a ten, przy biernej postawie obrońców, nie miał problemów z pokonaniem Bąka. Najgroźniejszym zawodnikiem gospodarzy był Sylwester Patejuk, ale jego dwa mocne strzały nie trafiły nawet w światło bramki.
Do kuriozalnej sytuacji doszło po zakończeniu przez sędziego pierwszej połowy. Bramkarz Ruchu Matko Perdijić miał ogormne pretensje do kolegi z drużyny Rafala Grodzickiego za jedną z wcześniejszych akcji. Obaj zawodnicy najpierw w dali się w ostrą dyskusję , a później zaczęli się przepychać. Całą sytuację rozdzielając piłkarzy załagodził dopiero Piotr Stawarczyk.
Mecz ożywił się dopiero w drugiej odsłonie. Już w pierwszych minuatch losy pojedynku mógł rozstrzygnąć Arkadiusz Piech. Napastnikowi Ruchu, który był sam przed Bąkiem najpierw zabrakło jednak zimnej krwi, a później bramkarz gospodarzy we wspaniałym stylu obronił jego strzał z woleja.
Debiut w barwach Podbeskidzia zaliczył, wchodząc w drugiej części, Liran Cohen. Już wiadomo, że były piłkarz Maccabi Tel-Awiw drugim Maorem Meliskonem nie jest. Izraelczyk nie wybił się poziomem ponad kolegów z zespołu. Gra Podbeskidzia byla pozbawiona finezji, ale pod bramką Perdijicia było momentami groźnie. Kilka razy szczęścia strzałami z dystansu suzkał Sokołowski, obrońców Ruchu często naciskał Cieśliński. Wydawało się jednak, że goście cały czas mają ten mecz pod kontrolą. Jednak krótka drzemka w 69. minucie mogła się dla nich zakończyć utratą gola. Sokołowski, któremu po rzucie rożnym piłka wręcz spadła na głowę, fatalnie spudlował z kilku metrów. Ruch w ostatnich minutach cofnął się bardzo głęboko, ale Podbeskidzie waliło głową w mur, podobnie, jak przed tygodniem robiła to w meczu z bielszczanami Legia. Bohaterem drużyny gospodarzy mógł i tym razem zostać Sylwester Patejuk, ale w jedynej sytuacji jego strzał wolejem na kilka minut przed końcem świetnie obronił Perdijić.
Ruch umiejętnie bronił się do ostatnich sekund i w Bielsku-Białej odnotował trzecie zwycięstwo z rzędu.
info: sport.pl