Wisła wygrywa, ale sędzia był bardzo słaby
Mistrz Polski pokonał Jagiellonię Białystok dzięki pomocy sędziego Adama Lyczmańskiego. W pierwszej połowie arbiter nie podyktował rzutu karnego dla gości, a w drugiej uznał bramkę, choć Kew Jalins faulował bramkarza.
Zanim Wisła wyrównała i zdobyła jeszcze dwa gole, zaciąg obcokrajowców dostał pierwsze wotum nieufności od kibiców. "Jaliens, Lamey dziękujemy, już oglądać Was nie chcemy" i "ściągnij rodaków, postaw na młodych Polaków" - śpiewały trybuny do trenera Roberta Maaskanta. Kolejnym punktem zapalnym była wyrównująca bramka dla Wisły.
Skandowanie zaczęli najbardziej fanatyczni kibice, którzy siedzą za bramką, ale ich postulaty reszta stadionu popierała oklaskami. Chwilę później kibice zaczęli wykrzykiwać nazwiska Michała Czekaja i Daniela Bruda, zawodników Młodej Ekstraklasy.
Jaliens i Lamey to Holendrzy, a do klubu sprowadził ich rodak - Stan Valckx, dyrektor sportowy Wisły. Holendrem jest także Maaskant. Kibice mają żal do Jaliensa i Lamey'a o słabą grę w obronie, a do tego pierwszego mają szczególne pretensje o wypowiedź po meczu z Legią. - Takie mecze można przegrać - rzucił wówczas Jaliens.
Paradoksalnie to właśnie Holender dał Wiśle pierwszą bramkę. Po strzale Davida Bitona bramkarz Tomasz Ptak miał piłkę w rękach, ale w polu bramkowym zaatakował go Jaliens i futbolówka wpadła do siatki. Piłkarze Jagiellonii rzucili się z pretensjami do sędziego Lyczmańskiego, ale arbiter główny po konsultacji z liniowym uznał bramkę. Wiele jednak wskazuje, że nieprawidłowo. Wcześniej nie dopatrzył się ewidentnego faulu Gordana Bunozy na Tomaszu Kupiszu. - Na pewno najpierw trafił najpierw w moje nogi - zarzekał się Kupisz w przerwie. Powtórki telewizyjne nie pozostały wątpliwości - Bośniak faulował.
W nietypowych okolicznościach wpadł też gol dla Jagiellonii. Jaliens nie zdążył do Pawłowskiego i było 0:1, ale niewiele brakowało, a krakowianie uniknęliby tej bramki dzięki Czesławowi Michniewiczowi, trenerowi Jagiellonii, który już przygotowywał do wejście Tomasza Frankowskiego. Były napastnik Wisły zmienił Pawłowskiego kilkadziesiąt sekund po strzeleniu przez niego bramki.
Szalę na stronę Wisły przechylili Cwetan Genkow i Andraż Kirm. Przy golu pierwszego goście też mieli pretensje (prawdopodobnie domagali się spalonego), ale przy strzale Słoweńca zawinił już Ptak, który wpuścił strzał z dystansu w krótki słupek.
Zaraz po przerwie kontuzji nabawił się Gordan Bunoza. Uraz wydaje się groźny, bo Bośniaka zniesiono z boiska.
info: sport.pl