Wątek: Ekstraklasa

Strona 12 z 22 PierwszyPierwszy ... 28910111213141516 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 111 do 120 z 216
  1. #111 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Górnik nie dał rady liderowi




    Grający bez pięciu ważnych piłkarzy Górnik Zabrze nie poradził sobie z liderem Ekstraklasy Śląskiem Wrocław. Po golach Celebana i Soboty podopieczni Oresta Lenczyka wygrali 2:0.

    Wrocławianie przyjechali do Zabrza jako lider, ale po porażce z Wisłą Kraków u siebie w poprzedniej kolejce. Gospodarze zagrali podbudowani wygranymi z Wisłą oraz Zagłębiem Lubin i zapewne liczyli na uświetnienie zdobyciem trzech punktów niedzielnej Barbórki.

    Przeszkodą mogły być kłopoty kadrowe. Z powodu żółtych kartek zabrakło w składzie Michała Bembna, Mariusza Przybylskiego i Michała Pazdana, a Adam Banaś był chory.

    Goście przystąpili do spotkania spokojnie. Grali uważnie, starali się długo utrzymywać przy piłce, a po "uśpieniu" grającej w zmienionym składzie obrony rywala - zaskoczyć bramkarza Łukasza Skorupskiego.

    Kilka razy było groźnie w polu karnym Górnika, ale gol padł po rzucie rożnym. Dośrodkował Sebastian Mila, strzał Jarosława Fojuta bramkarz gospodarzy obronił jednak z bliska skutecznie zakończył akcję Piotr Celeban.

    Po przerwie zabrzanie chcieli jak najszybciej wyrównać. I bramkarz Śląska miał sporo okazji do pokazania swoich umiejętności. Niczego by nie zdziałał, gdyby w 57. minucie lepszą dyspozycją strzelecką "błysnął" Marcin Wodecki. Piłkarz Górnika najpierw trafił w słupek, dobijając - spudłował.

    Goście w drugiej połowie skupili się na obronie, przetrwali napór przeciwników, a pięć minut przed końcem Waldemar Sobota efektownym strzałem w "okienko" rozwiał marzenia gospodarzy o remisie.

    info: sport.pl
    Ostatnio edytowane przez El-Polako ; 09-12-11 o 21:07
    Odpowiedz z cytatem  
     

  2. #112 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Wisła zażegnała kryzys




    Wisła wygrała z Widzewem dzięki bramce Cwetana Genkowa. To była trzecia wygrana z rzędu mistrzów Polski.

    Po zwycięstwie w Lidze Europy trener Kazimierz Moskal w podstawowym składzie na Widzew wymienił czterech zawodników. Nie były to jednak zmiany wymuszone, ale podyktowane tym, by piłkarze odpoczęli. Nie była to rotacja na miarę Roberta Maaskanta, który w eliminacjach Ligi Mistrzów i w ekstraklasie wystawiał niemal dwie różne jedenastki.

    Według składu Moskala status gracza na "europejskie puchary" zyskali David Biton, Gervasio Nunez, Łukasz Garguła i Andraż Kirm. Zastąpili ich odpowiednio Cwetan Genkow, Tomas Jirsak, Rafał Boguski i Ivica Iliew. A na początku sezonu to Bułgar i Serb byli wystawiani w meczach ze Skonto Ryga, Liteksem Łowecz i Apoelem Nikozja.

    Z tej czwórki od początku najlepiej prezentował się Iliew. 32-letni pomocnik na prawym skrzydle robił wiele zamieszania i co chwilę rasdził sobie z jednym z lepszych obrońców ekstraklasy - Carlosem Dudu. W 32 min rozpoczął akcję, po której powinna paść bramka. Zagrał prostopadle do Michaela Lameya, który odegrał do Boguskiego. Strzał Polaka Maciej Mielcarz znakomicie odbił na rzut rożny, ale po chwili bramkarz Widzewa zatarł dobre wrażenie. Po rzucie rożnym piłka była w polu karnym, ale stał jakby go przyspawano do linii bramkowej, patrzył jak niewidoczny do tej pory Genkow przeskakuje Przemysława Oziębała i trafia do siatki.

    Tuż po przerwie Boguski znalazł się w sytuacji, w której nie mógł nie strzelić, a jednak. Wszystko zaczęło się od Iliewa, który minął kilku rywali i podał do Małeckiego. Polak tym razem nie kiwał, ale dograł do Dragana Paljicia. Serb wyłożył piłkę Boguskiemu, ale 27-letni pomocnik choć stał w polu bramkowym i nie był pilnowany podał piłkę w ręce Mielcarza.

    W 59 min Widzew uratował słupek. Kolejny raz Iliew zakręcił Dudu, a po dośrodkowaniu Jirsaka Małecki z ostrego kąta trafił piłką w słupek. 10 minut później 23-letni pomocnik tak dośrodkował z rzutu wolnego, że piłka omal nie zaskoczyła Mielcarza. Kwadrans przed końcem na boisko wszedł Biton i niemal od miał dwie okazje. Najpierw w trudnej sytuacji strzelił głową obok słupka. Chwilę później po podaniu Cezarego Wilka Izraelczyk powinien trafić do siatki, ale kopnął niecelnie.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  3. #113 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39
    To nie żart! Były trener PGE GKS prezesem... wysypiska śmieci!



    Maciej Bartoszek, który jeszcze w poprzednim sezonie był trenerem PGE GKS Bełchatów, został prezesem firmy zarządzającej międzygminnym wysypiskiem śmieci w Służewie.

    Bartoszek w poprzednim sezonie zajął z drużyną z Bełchatowa dziesiąte miejsce. To nie zadowoliło szefów PGE GKS, którzy postanowili podziękować 34-letniemu szkoleniowcowi za współpracę.

    Od tamtej pory Bartoszek był bezrobotny. - Spokojnie obserwuję na to, co dzieje się w ekstraklasie i czekam na propozycję. Ale pracą w pierwszej lidze też bym nie pogardził - mówił jeszcze niedawno były trener PGE GKS.

    Po miesiącach bezrobocia Bartoszek znalazł wreszcie pracę. Jak się jednak okazuje, nie jest nią praca trenera... Portal naszemiasto.pl podał, że Bartoszek został prezesem firmy Ekoskład, która została powołana przez Związku Gmin Ziemi Kujawskiej do zarządzania międzygminnym wysypiskiem śmieci w Służewie.

    W ten oto sposób dożyliśmy więc czasów, gdy nie mogący znaleźć pracy młodzi trenerzy... kończą na wysypisku śmieci. Czy wkrótce trafią na nie także niektórzy polscy piłkarze?

    sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  4. #114 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Warszawianie skutecznie gonią Śląsk




    Po trzech wyjazdowych meczach bez gola i wygranej Legia rozbiła Zagłębie w Lubinie. Wygrała 4:0 i do lidera z Wrocławia traci tylko dwa punkty.

    Dwa tygodnie temu zespoły grały na Łazienkowskiej. Był to mecz przełożony z lipca, wtedy letnia ulewa nad Warszawą zmieniła boisko w bagno. Zespół Macieja Skorży wygrał 3:0 pokazując sporo efektownych akcji pod bramką Zagłębia. Poniedziałkowy rewanż na Dolnym Śląsku miał niemal identyczny scenariusz. Legioniści czuli się jak u siebie, z trybun słychać było wyłącznie kilkuset warszawskich fanów - ci z Lubina, protestując, mecz oglądali niemal w milczeniu. Niemal, bo swoich wygwizdali nim jeszcze skończyła się pierwsza połowa.

    Mieli powody - Legia zasłużenie prowadziła 2:0. Zespół Skorży miał przewagę, długo utrzymywał się przy piłce, wymieniał wiele podań, ale niewiele z tego wynikało. Lubinianie ograniczali się do przeszkadzania, po odzyskaniu piłki natychmiast oddawali ją gościom, by znowu biegać i starać się przerwać akcję Legii.

    Długo się gospodarzom udawało.

    Ale w 23. minucie legioniści mieli rzut wolny, którym pokazał, dlaczego trener Skorża tak często zamyka treningi dla dziennikarzy. Po środowej porażce 0:3 z PSV w Lidze Europejskiej drużyna trenowała bez udziału mediów przez kilka dni. Prawdopodobnie dopieszczali rozgrywanie stałych fragmentów, bo tym, co zrobili w tej akcji zaskoczyli lubinian.

    Rafał Wolski podał po ziemi do Danijela Ljuboi, ten odegrał piętą do Macieja Rybusa i 22-letni skrzydłowy trafił do siatki - w drodze do bramki piłka odbiła się jeszcze od słupka.

    - Mieliśmy ten wariant przygotowany na mecz z PSV, ale nie było okazji go wykonać. Taki sposób wykonania wolnego podpatrzyliśmy u Fulham, które strzeliło gola Wiśle w Lidze Europejskiej - mówił po meczu trener Legii. Dwa tygodnie temu pierwszego gola Zagłębiu również wbił Rybus, także po zagraniu piętą od Ljuboi. Różnica była taka, że wtedy w bramce Zagłębia stał Aleksander Ptak, a wczoraj Bojan Isailović.

    Nim skończyła się pierwsza połowa mecz był rozstrzygnięty, bo zespół Skorży zdobył drugiego gola - katastrofalne nieporozumienie stopera Csaby Horvatha z defensywnym pomocnikiem Patrykiem Rachwałem wykorzystał Chorwat Ivica Vrdoljak. To była ostatnia w tym meczu dobra wiadomość dla kapitana Legia - w drugiej połowie nie pojawił się na boisku z powodu urazu pachwiny. Wcześniej 28-letni pomocnik dostał czwartą w sezonie żółtą kartkę i na pewno nie zagra w sobotnim meczu z Cracovią, którym Legia zakończy tegoroczne rozgrywki ligowe. 15 grudnia w Tel Awiwie czeka ją jeszcze pojedynek z Hapoelem w Lidze Europejskiej. Dopiero po nim będą wakacje.

    W drugiej połowie meczu z Zagłębiem dominacja Legii nie podlegała dyskusji. Warszawianie oddali piłkę rywalom i spokojnie czekali na okazję do kontr. Parę minut przed końcem długie podanie Jakuba Wawrzyniaka wykorzystał Ljuboja, który zdobył ósmego gola w sezonie. Tuż przed końcem piękną bramkę zza pola karnego strzelił defensywny pomocnik i świeżo upieczony ojciec - Ariel Borysiuk.

    To była 29. bramka Legii w tym sezonie. Zespół Skorży jest, obok Śląska, najskuteczniejszą drużyną ligi. Stracił tylko dziesięć bramek - równie szczelną defensywę ma jeszcze tylko Lech. Legia zakończy rok co najmniej na drugim miejscu - ma cztery punkty przewagi nad Polonią, pięć nad Wisłą i sześć nad Ruchem. Jeśli Śląsk przegra wyjazdowy mecz z ŁKS, a Legia pokona na Łazienkowskiej przedostatnią w tabeli Cracovię wyprzedzi wrocławian w tabeli.

    Maciej Skorża, trener Legii

    Spodziewałem się agresywnych ataków ze strony Zagłębia, tymczasem gospodarze przyjmowali nas na własnej połowie i wyprowadzali kontry. Przełomem był gol po rozegraniu rzutu wolnego. Później nasze akcje były bardziej składne i płynne. Po przerwie mieliśmy cierpliwie zmieniać ciężar gry i nękać obronę rywala. Nie jestem zadowolony z realizacji tych planów w pierwszej części drugiej połowy. Później sytuacja wróciła do normy, a my kontrolowaliśmy grę. Niestety Ivica Vrdoljak przed przerwą zgłosił kontuzję i nie ryzykowaliśmy jego zdrowia. Urazu doznał Michał Żyro, dlatego to zwycięstwo zostało okupione poważnymi stratami.

    Potrzebuję wzmocnień w ofensywie. Jestem zadowolony z gry w obroni, ale z przodu to jeszcze nie jest to. Mamy swoich kandydatów, będziemy się im przyglądać i wybierzemy najlepszych, choć bardzo istotnym czynnikiem będą pieniądze.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  5. #115 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    16.KOLEJKA PODSUMOWANIE



    TABELA



    NASTĘPNA 17.KOLEJKA

    Odpowiedz z cytatem  
     

  6. #116 Odp: Ekstraklasa 
    Friends

    Awatar drafter
    Dołączył
    Sep 2008
    Posty
    1,077
    Podziękował/a
    166 razy
    14 podziękowań za 9 postów
    Siła reputacji
    31
    fajnie ze ktoś się zajmuje sportem piwko masz
    Odpowiedz z cytatem  
     

  7. #117 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Podbeskidzie wyrównało rachunki z PGE GKS-em Bełchatów




    Piłkarze z Bełchatowa przegrali w Bielsku-Białej 0:1 i zimę spędzą w nie najlepszych humorach w dolnej części tabeli ekstraklasy.

    Mecze Podbeskidzia z PGE GKS-em Bełchatów trudno zakwalifikować do grupy hitów w lidze, ale akurat ten zapowiadał się dosyć ciekawie. Wszystko za sprawą pierwszego spotkania między tymi drużynami w tym sezonie. W drugiej kolejce bełchatowianie wręcz rozstrzelali na swoim stadionie rywali. Wygrali z beniaminkiem aż 6:0, a bohaterami meczu zostali strzelec trzech goli Jacek Popek oraz autor czterech asyst Kamil Kosowski. Były reprezentant Polski dośrodkowywał wtedy w pole karne Podbeskidzia niczym David Beckham.

    Piłkarze z Bielska-Białej na rewanż nie musieli długo czekać, bo los przydzielił im bełchatowian w 1/16 finału Pucharu Polski. Na swoim stadionie wygrali wtedy 3:0 i część rachunków wyrównali. Do pełni szczęścia brakowało udanego rewanżu w lidze...

    Przez pierwsze trzy kwadranse kibice (i to obu drużyn) ani razu nie mieli jednak powodów do radości. Mecz był bowiem nudny, a pod obiema bramkami niewiele się działo. Wystarczy wspomnieć, że gospodarze oddali tylko jeden celny strzał, a goście ani jednego. To jednak bełchatowianie byli bliżej zdobycia gola, ale Szymon Sawala trafił z bliska w słupek. - Bardzo żałuję tej sytuacji, bo naprawdę było blisko - żałował później piłkarz.

    W pierwszej połowie były za to dwie sytuacje kontrowersyjne. Najpierw po strzale Marcina Żewłakowa piłka trafiła w rękę Bartłomieja Koniecznego, ale sędzia Daniel Stefański nie podyktował rzutu karnego. Gwizdek arbitra z Bydgoszczy milczał także w 39. minucie, kiedy w polu karnym gości upadł Sebastian Ziajka. Sędzia uznał jednak, że Maciej Szmatiuk nie faulował.

    Pierwsza połowa służyła chyba piłkarzom obu drużyn do rozgrzewki, bo grać na serio zaczęli po przerwie. Pierwsi do ataku ruszyli gospodarze i najpierw na bramkę strzelał Ziajka, a po nim Sylwester Patejuk. W obu przypadkach bronił jednak Łukasz Sapela.

    Za to Richard Zajac był lepszy od Kosowskiego, który w 56. minucie uderzył bardzo mocno zza pola karnego.

    Gol padł chwilę później. Piękną akcją przed polem karnym popisał się Ziajka (minął Zlatko Tanevskiego i Szmatiuka) i jeszcze piękniejszym strzałem pokonał bramkarza PGE GKS-u.

    Trener Kamil Kiereś zareagował stosunkowo szybko - wprowadził na boisko Pawła Buzałę, Dawida Nowaka i Grzegorza Kuświaka, a więc trzech napastników, ale na niewiele się to zdało.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  8. #118 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Wisła przegrywa z Polonią, szanse na tytuł za mgłą




    Po bezmyślnym zagraniu Juniora Diaza Wisła straciła punkty, a być może szanse na mistrzostwo Polski. Krakowianie przegrali z Polonią Warszawa 0:1

    Wisła grała o trzecie miejsce, a przy niekorzystnych wynikach może skończyć rok nawet na szóstej pozycji z 10 punktami straty do lidera.

    Przez blisko godzinę spotkanie było wyrównane, ale wtedy bezmyślnie zachował się Junior Diaz. Gdy sędzia główny przemieszczał się na drugą stronę boiska, Kostarykanin bezmyślnie i bez piłki uderzył łokciem w twarz Roberta Jeża. Miał pecha, bo chamskie zachowanie zauważył sędzia boczny i Diaz dostał czerwoną kartkę. W osłabieniu krakowianie wytrzymali 25 minut, ale w końcu szansę na choćby punkt odebrał im strzałem z dystansu Pavel Sultes.

    Diaz liczył, że sędzia nie zauważy

    Z Polonią do pierwszego składu Wisły po dwuipółmiesięcznej przerwie wrócił Maor Melikson. Gwiazdor krakowian długo leczył kontuzję stopy, a lekarze nie wykluczali nawet operacji. W tym czasie bardzo się wyciszył, a dziennikarzy omijał szerokim łukiem, bo po głowie ciągle chodziły mu dylematy związane z grą w reprezentacji (zdecydował się na występy dla Polski, ale po krytyce Izraelczyków zrezygnował).

    Do gry wrócił w spotkaniu z Odense. Zaliczył 10 minut, ale kolejny meczu z Widzewem przesiedział na ławce rezerwowych. Dlatego w piątek jego występ w pierwszym składzie był nieco zaskakujący.

    Melikson przebłyskami pokazał, że w Polsce jest zawodnikiem wybitnym. Zaskakiwał rywali szybkością i niezłym prowadzeniem piłki, ale goście szybko znaleźli na niego prymitywny, ale prosty sposób - faule. Izraelczyk po kościach obrywał systematycznie, a że krakowianie nie byli dłużni, to mecz zrobił się paskudny i tylko w pierwszej części sędzia odgwizdał 25 fauli! Melikson potrafił też niemiło zaskoczyć, gdy z rzutu rożnego kopnął w boczną siatkę, a z wolnego w nogi rywali.

    Najlepszą okazję miał Patryk Małecki, ale po ładnym zagraniu Izraelczyka jego strzał zablokował jeden z graczy Polonii. Warszawianie nie zamierzali jednak tylko przyjmować ciosów i też mieli kilka okazji. W drugiej części na ofensywę mocniej postawił Kazimierz Moskal i za obrońcę Michaela Lamey'a wprowadził pomocnika Tomasa Jirsaka. Kwadrans później Diaz dostał czerwoną kartkę, Moskal trzeci raz musiał zmienić ustawienie obrony, a sytuacja Wisły stała się beznadziejna.

    To zagranie prawdopodobnie kosztowało Wisłę co najmniej punkt. Polonia zaczęła śmielej atakować, krakowianie tracili siły, a ochotę do gry stracili po bramce Sultesa. Czech uderzył zza pola karnego, Gordan Bunoza zmienił lot piłki, co zupełnie zmyliło Sergieja Pareikę.

    Dragana Paljicia zabrała karetka

    Najdramatyczniej było jednak na początku meczu. Paljić zderzył się z Pavlem Sultesem, padł na ziemię i stracił przytomność. Zawodnicy momentalnie doskoczyli do leżącego obrońcy Wisły, a chwilę później podbiegli lekarze Wisły i Polonii. Za moment piłkarze zaczęli machać gwałtownie w stronę ławki rezerwowych, a kibice krzyczeć. "Gdzie jest karetka?".

    Minutę później sytuacja trochę się uspokoiła. Paljicia na noszach przeniesiono do karetki, a trybuny zaczęły skandować jego nazwisko. Według nieoficjalnych informacji Serb w szpitalu odzyskał przytomność i podejrzewa się u niego wstrząśnienie mózgu.

    Paljić ostatnio ma zresztą pecha. Niespełna dwa tygodnie temu podczas jednego z treningów zderzył się z Danielem Brudem. - Nie wiem, co się stało. Boli mnie głowa i nie wiem, czy zagram w najbliższym meczu. Chcę tylko iść spać. Dobranoc - mówił wówczas, ale dwa dni później wystąpił w wygranym spotkaniu przeciwko Odense (1:0).

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  9. #119 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Ruch wygrywa po najbrzydszych golach w życiu




    Niebiescy zakończyli rok w świetnym stylu. Efektowna wygrana z Koroną zapewniła chorzowskiej drużynie miejsce tuż za podium. Bohaterem spotkania był Marek Zieńczuk.

    Leszek Ojrzyński obawiał się, czy w ogóle dojdzie do meczu w Chorzowie. Trener Korony miał złe przeczucie. Bał się, że zawodnicy będą grać w chłodzie, deszczu, a może nawet podczas śnieżnej zawieruchy.

    Na Cichej spotkała go jednak niespodzianka. Jak na wiosenną kolejkę przystało piłkarze grali na suchym boisku. Gorzej, że słońce jest o tej porze roku tak nisko, że bramkarze musieli czuć się jakby im ktoś świecił lampą prosto w oczy. Pierwszy z tym problemem musiał zmagać się Zbigniew Małkowski. Bramkarz Korony wyszedł na boisko bez czapeczki. Walczył ze słońcem podnosząc do czoła rękę.

    Niebiescy starali się szybko wykorzystać słoneczne wsparcie. Korona niemal nie wychodziła z własnej połowy. Ruch grał w piłkę, kielczanie biegali. Brakowało jednak celnych strzałów, więc Małkowski mógł w miarę spokojnie stać między słupkami.

    W pierwszych minutach precyzji najczęściej brakowało Markowi Zieńczukowi. Piłkarz, który w tygodniu poprzedzającym mecz zmagał się z urazem pleców, w końcu jednak doczekał się kilkunastu pięknych minut, o których jeszcze wnukom będzie opowiadał z wypiekami na twarzy. Co ciekawe, słońce zaszło wtedy za chmury, więc Małkowski widział gole z bliska i dokładnie.

    Zaczęło się od rzutu wolnego. Zieńczuk narzekał, że mur stoi zbyt blisko, ale potem pewnie się z tego śmiał, bo piłka wpadła do bramki po nodze Kamila Kuzery. Po kilkudziesięciu sekundach doświadczony pomocnik trafił po raz drugi. Tym razem zgłupieli środkowi obrońcy Korony, którzy stali jak telegraficzne słupy, podczas gdy Zieńczuk z kilku metrów wepchnął piłkę do siatki. Hat-trick stał się faktem jeszcze przed przerwą. Znowu pomógł Kuzera, który dotknął piłkę ręką w polu karnym (po zagraniu Żeljko Dokicia). Zieńczuk przymierzył z jedenastu metrów jak maszyna. W przerwie spotkania piłkarz żartował, że to były najbrzydsze gole w jego życiu.

    Rzut karny był kontrowersyjny, bo też zagranie ręką było mocno przypadkowe. Sędzia Marcin Borski widać również miał z tym problem, bo przy pierwszej nadarzającej się okazji wyrównał rachunki. Tym razem dopatrzył się wątpliwego faulu Dokicia na Krzysztofie Kierczu.

    Druga połowa nie była już tak ciekawa. Ruch pilnował prowadzenia. Korona nie potrafiła udokumentować przewagi bramkami. Sędzia Borski nie szczędził piłkarzom żółtych kartek. Z powodu ich nadmiaru w pierwszym meczu w 2012 roku (Śląskiem Wrocław) niebiescy zagrają bez Zieńczuka i Marka Szyndrowskiego.

    Korona skończyła mecz w dziesiątkę. W 90. minucie drugą żółtą kartą został ukarany Tomasz Lisowski.

    W doliczonym czasie czwartego gola dla gospodarzy zdobył rezerwowy Paweł Abbott, który tym samym przypieczętował efektowne zwycięstwo niebieskich.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  10. #120 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Widzew pokonał Górnika Zabrze i kończy rok na siódmym miejscu




    Dzięki szóstej wygranej w tym sezonie widzewiacy awansowali w tabeli, rok kończą na dobrym siódmym miejscu. 25 punktów na koniec rundy pozwala z optymizmem myśleć o utrzymaniu w ekstraklasie

    Przed meczem Widzewa z Górnikiem swój mecz w ostatniej tegorocznej kolejce ekstraklasy rozegrali piłkarze Ruchu Chorzów i Korony Kielce. Lepsi byli chorzowianie, wygrali aż 4:1. Dla widzewiaków to wynik o tyle ważny, że wiedzieli już, iż wygrana z Górnikiem da im siódme miejsce na koniec rozgrywek.

    Swój cel łodzianie zaczęli realizować bardzo szybko. W 9. min Mindaugas Panka zagrał prostopadle do Przemysława Oziębały, który ścigał się o piłkę z Michałem Pazdanem i bramkarzem Górnika Łukaszem Skorupskim. Wyścig wygrał ten drugi. Pazdan wślizgiem wybił piłkę spod nóg napastnika Widzewa, ale zrobił to tak niefortunnie, że zagrał do nabiegającego Adriana Budki. Pomocnik Widzewa nie miał problemów ze zdobyciem gola, bo w bramce nie było wtedy Skorupskiego.

    Szansę na wyrównanie goście mieli już kilka minut później. Sam z piłką przed Maciejem Mielcarzem mógł być Pejuce Nakoulma, ale napastnik Górnika nie zdołał jej przyjąć i skończyło się na strachu dla widzewiaków.

    Niedługo potem pięknym strzałem popisał się Daniel Gołębiewski, ale minimalnie chybił.

    Od tego momentu zdecydowanie lepiej zaczęli grać widzewiacy. W 26. min - po bardzo ładnej akcji zespołowej - głową strzelał Hachem Abbes, ale Tunezyjczyk nie trafił czysto w piłkę i ta minęła bramkę. Chwilę później gospodarze popisali się piękną kontrą. Piękne było prostopadłe zagranie Bruno Pinheiro, które otworzyło drogę do bramki Oziębale, i piękne było wykończenie akcji. Napastnik Widzewa huknął jak z armaty i bramkarz Górnika nie miał żadnych szans. To trzeci gol Oziębały w tym sezonie.

    Czwarty mógł - i powinien - paść niedługo potem, bo po znakomitym podaniu Budki Oziębałą znów był sam przed Skorupskim. Decyzję podjął dobrą - strzelił mocno w biegu, ale wykonanie było złe - uderzył bowiem niecelnie.

    W pierwszej połowie godny odnotowania był jeszcze strzał Nakoulmy, który jednak obronił Mielcarz, oraz sytuacja w polu karnym Górnika, w której w starciu z dwoma obrońcami gości upadł Oziębała. Piłkarze i kibice Widzewa domagali się rzutu karnego, ale gwizdek sędziego milczał.

    Drugą połowę lepiej zaczęli zabrzanie, bo łodzianie, zadowoleni z prowadzenia, nie forsowali tempa. Na bramkę Mielcarza strzelali m.in. Mariusz Magiera, Adam Marciniak oraz Gołębiewski, ale każdy z nich pudłował. Przewaga Górnika jednak rosła z każdą minutą i pewnie dlatego trener Radosław Mroczkowski szybko zarządził zmiany. Na boisko weszli Princewell Okachi i Mariusz Stępiński. Pomogło, bo niebezpieczeństwo oddaliło się od bramki Widzewa.

    Zabrzanie nie byli już w stanie nic zrobić i szóste zwycięstwo łódzkiej drużyny stało się faktem.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

Informacje o wątku
Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 2 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 2 gości)

Tagi dla tego wątku

Zobacz tagi

Bookmarks
Bookmarks
Uprawnienia umieszczania postów
  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •