Aby zarejestrować się na forum musisz posiadać kod zaproszenia.

Wątek: Ekstraklasa

Strona 14 z 22 PierwszyPierwszy ... 4101112131415161718 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 131 do 140 z 216
  1. #131 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Koen Van der Biezen uratował Cracovii remis




    Zespół Dariusza Pasieki długo męczył się u siebie z Lechię Gdańsk, ale w końcówce szczęście wróciło do Cracovii.

    Przed meczem w przedostatniej drużynie ekstraklasy niemal nie było znaków zapytania. Brakowało m.in. sprowadzonego zimą Sebastiana Szałachowskiego, który pauzował za nadmiar żółtych kartek. Z tego samego powodu nawet na ławce rezerwowych nie mogli usiąść Vladimir Boljević i Andraż Struna. - Treningów nie zamykam i raczej wiecie, jakiego składu można się spodziewać - mówił dzień przed spotkaniem do dziennikarzy Dariusz Pasieka, trener krakowian.

    I - faktycznie - niczym nie zaskoczył. Po raz pierwszy pod jego wodzą zagrał Hesdey Suart, który w poprzedniej rundzie długo leczył kontuzję kolana. Holender zgodnie z przewidywaniami wygrał rywalizację z nieobliczalnym Bośniakiem Bojanem Puzigacą. Nie popełniał poważnych błędów, czasami zapędzał się do przodu, ale z jego współpracy z Saidim Ntibazonkizą niewiele wynikało.

    Cracovia i Lechia z początku robiły niewiele, by zerwać z etykietami najmniej skutecznych drużyn ekstraklasy (jesienią jako jedyne nie przekroczyły granicy dziesięciu strzelonych goli). W pierwszej połowie gospodarze mogli objąć prowadzenie po dośrodkowaniu Suarta, ale Sławomir Szeliga źle uderzył głową. Jednak zamiast konstruowania kolejnych groźnych akcji, krakowianie często posyłali długie podania donikąd i wyglądało na to, że nie mają pomysłu na grę.

    Cracovii nie odmienił Marcin Budziński, który może uznać debiut za - mówiąc nieco eufemistycznie - umiarkowanie udany. Grał chaotycznie i jako pierwszy opuścił boisko.

    Pech wrócił z kolei do Mateusza Żytki, który zajął miejsce na prawej obronie zamiast Krzysztofa Nykiela. W 47. minucie piłka odbiła się od nogi 29-letniego obrońcy po strzale Piotra Wiśniewskiego i przeleciała obok zdezorientowanego Wojciecha Kaczmarka.

    Krakowianie gaśli z minuty na minutę, a sfrustrowani kibice po niektórych akcjach gwizdali albo ironicznie bili brawo. Humory miał im poprawić ściągnięty w ostatniej chwili Deivydass Matulevicius, ale klika minut po wejściu na boisko poślizgnął się w sytuacji sam na sam. Punkt uratował Koen van der Biezen mocnym strzałem z pola karnego.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  2. #132 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Dwa oblicza Śląska i remis w pierwszym meczu




    Szybki i niebezpieczny w pierwszej, oraz apatyczny i statyczny w drugiej połowie. Taki był Śląsk w inauguracyjnym meczu ligowym w 2012 roku. Ostatecznie wrocławianie zremisowali z Ruchem Chorzów 1:1, pozostawiając swoich kibiców z poczuciem niedosytu

    Podopieczni trenera Oresta Lenczyka mecz zaczęli bardzo dobrze i w pierwszej połowie wypracowali sobie kilka wyśmienitych sytuacji bramkowych. Wrocławianie byli nieskuteczni i dlatego skończyło się na zdobyciu przez nich tylko jednego gola. Jako pierwszy bramkę mógł zdobyć Sebastian Mila - po jego uderzeniu z rzutu wolnego piłka minimalnie minęła spojenie słupka z poprzeczką. Później dwukrotnie bliski strzelenia bramki był Criastian Diaz. Najpierw Argentyńczyk główkował obok bramki, a później w dobrej sytuacji uderzył wprost w Michala Peskovicia. Jednak najlepszej okazji nie wykorzystał debiutujący w polskiej ekstraklasie Dalibor Stevanović, który po świetniej akcji Mateusza Cetnarskiego z bliska uderzył obok bramki. Przewaga Śląska przyniosła efekt w 30 min, wtedy po dośrodkowaniu w pole karne sam przed bramkarzem znalazł się Mila, jednak nieczysto trafił w piłkę. Na szczęcie ta trafiła do nadbiegającego Cetnarskiego, który z bliska uderzeniem z woleja wpakował ją do siatki. Po przerwie zdecydowanie lepiej zaczął grać Ruch. Śląsk zaskakująco zwolnił tempo akcji, rzadziej był przy piłce i nie stwarzał zagrożenia pod bramką gości. Zupełnie niewidoczny był Stevanović, zniknął gdzieś Cetnarski, próbował szarpać Mila, ale bez wielkich efektów.

    Ruch atakował chcąc doprowadzić do remisu. Nadal aktywny i groźny był Arkadiusz Piech, ale po jego strzale pewnie interweniował Marian Kelemen.

    Ataki gości przyniosły rezultat w 78 min - po rzucie wolnym i dośrodkowaniu w pole karne właśnie Piech dołożył nogę i z bliska trafił do siatki.

    Końcówka meczu była bardzo interesująca. W 84. min groźnie strzelał Diaz, ale Pesković świetnie obronił. Po chwili wymarzona okazje miał Łukasz Janoszka, jednak przestrzelił obok słupka. Śląsk zremisował z Ruchem Chorzów 1:1 i nadal utrzyma pozycję lidera. Jednak strata dwóch punktów na własnym stadionie pozostawia uczucie niedosytu. - Zremisowaliśmy mecz, który bardzo chcieliśmy wygrać. Jak na pierwsze spotkanie wyglądało to nieźle. Rzecz w tym, by albo grać cały czas dobrze, albo wcześnie wykorzystywać sytuacje, które się stworzyło. Dzięki temu można uniknąć nerwowej końcówki. My zagraliśmy dzisiaj dobrze jedną połowę, ale na pewno pójdziemy tą drogą i zrobimy wszystko, by w następnym meczu tych połów było dwie - stwierdził szkoleniowiec Śląska Orest Lenczyk. Opiekun Ruchu Waldemar Fornalik mówił z kolei: - Dziś zdaliśmy egzamin. Pokazaliśmy, że jesteśmy dobrą drużyną nawet mimo częściowych osłabień. Mieliśmy też piłkę meczową, ale nie wykorzystał jej Łukasz Janoszka.

    info: sport.pl
    Ostatnio edytowane przez El-Polako ; 19-02-12 o 20:14
    Odpowiedz z cytatem  
     

  3. #133 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Tylko punkt Wisły z Kraków z najsłabszym zespołem ligi




    Po niezłym meczu Wisła tylko zremisowała 2:2 z ostatnim w tabeli Zagłębiem Lubin. - To dla nas jak porażka - przyznał Cezary Wilk, kapitan krakowian

    Zaczęło się od kontrowersji. Sergiej Pareiko, bramkarz Wisły trafił piłką w Darvydasa Sernasa i Litwin miał przed sobą tylko pustą bramkę. Trafił do siatki, ale sędzia odgwizdał jego zagranie ręką. Powtórki pokazały, że ręką była, ale napastnik Zagłębia miał ją przy klatce piersiowej i do tego został nastrzelony.

    Pareiko nie miał jednak swojego dnia i po jego kolejnym błędzie gospodarze prowadzili. Estończyk źle wyszedł do dośrodkowania, nie złapał piłki i ta wpadła pod nogi Adama Banasia, który skierował ją do siatki. W pierwszej części przewagę mieli jednak krakowianie. Łukasz Garguła uderzył tuż obok bramki, Michael Lamey trafił w słupek, a uderzenie Cwetana Genkowa w ładnym stylu obronił Aleksander Ptak. Najdokładniejszy był Ivica Iliew, który przymierzył z ponad 20 metrów i tym razem bramkarz lubinian był bez szans. - Druga linia nie zdążyła podbiec do zawodnika Wisły i straciliśmy bramkę. Z kolei my mieliśmy jedną czy dwie akcje i zdobyliśmy gola, ale później oddaliśmy pole rywalom. Walczymy jednak dalej! - zapewniała w przerwie Banaś przed kamerami Canal+.

    Ale do boju rzuciła się Wisła i w 56. minucie prowadziła. Szybką kontrę Meliksona i Kirma wykończył Słoweniec, który strzałem z 10 metrów zmieścił piłkę pod poprzeczką. Po tym golu krakowianie zaczęli kontrolować spotkanie i wydawało się, że na inaugurację zgarną pełną pulę. W końcówce Dragan Paljić próbował jednak przeciąć podanie i wyłożył piłkę pod nogi Sernasa, ten zagrał do Davida Abwo, a Nigeryjczyk zmieścił ją w bramce podcinką w stylu Tomasza Frankowskiego.

    Bardzo słabo mecz prowadził Robert Małek i w całym meczu podjął kilka innych kontrowersyjnych decyzji: Sernasowi odgwizdał zagranie ręką, a także pozycję spaloną. Błędnie spalonego odgwizdał też Łukaszowi Gargule i nie zauważył faulu Andraża Kirma w polu karnym.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  4. #134 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Słaba Legia przegrała z Górnikiem




    Test przed rewanżowym meczem ze Sportingiem Lizbona wypadł blado. W 18. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Legia przegrała w Zabrzu z Górnikiem 0:2, choć okazji do strzelenia gola stworzyła sobie mnóstwo. Za to pod własną bramką popełniała koszmarne błędy.

    Legioniści w czwartek zagrają ze Sportingiem w Lizbonie (w pierwszym meczu zremisowali 2:2). W formie z niedzieli szans na awans nie mają żadnych.

    W Zabrzu legioniści byli dłużej przy piłce. W środku boiska efektownie wymieniali podania, często zgrywając z pierwszej piłki. Budowali długie akcje, które często kończyli próbą prostopadłego podania w pole karne. Ale sytuacje, które stwarzali, fatalnie marnowali.

    Już w 10. minucie akcję rozegrali Danijel Ljuboja z Rafałem Wolskim, ale Serb zamiast ze środka pola karnego wpakować piłkę do siatki, skiksował.

    Michał Żyro nie potrafił skierować piłki do siatki, gdy już minął bramkarza, a na sekundy przed końcem pierwszej połowy Janusz Gol z kilku metrów uderzył głową obok słupka.

    Górnik skupił się na obronie i wyprowadzaniu kontr. I jedna z nich dała mu bramkę. Piłkę na środku boiska stracił Gol, a potem Prejuce Nakoulma przebiegł kilkadziesiąt metrów w kierunku bramki Duszana Kuciaka. Przez cały czas biegł obok niego Michał Zewłakow, ale stoper Legii nie zdecydował się na interwencję, a na końcu dał się łatwo ograć. Napastnik z Burkina Faso huknął tak, że Kuciak nie miał czasu na interwencję, choć piłka przeleciała mu obok ręki. Obrońcy Legii grali słabo. Po kwadransie od straconej bramki mogło być 2:0, bo na skrzydle dał się ograć Artur Jędrzejczyk, a Olkowski trafił w poprzeczkę.

    W przerwie Skoża zmienił znów grającego w środku pomocy Jakuba Rzeźniczaka na Michała Kucharczyka, ale w niczym to nie pomogło. Warszawiacy wciąż próbowali zbudować akcję składającą się z kilkunastu podań, ale pod bramką rywali tracili pomysł na strzelenie gola. Za to ataki trzech, czterech piłkarzy gospodarzy były groźne, bo w polu karnym Legii panował chaos.

    W 57. minucie Duszan Kuciak biegał w tę i z powrotem, broniąc przy okazji dwa strzały rywali, bo żaden z obrońców nie potrafił wybić piłki. W 76. minucie po raz drugi wyciągał piłkę z siatki. Dośrodkowania Mariusza Magiery z rzutu wolnego nikt nie przeciął, a piłka przeleciała między rękami słowackiego bramkarza.

    Po remisie Śląska z Ruchem w sobotę Legia miała szansę zmniejszyć stratę do lidera z Wrocławia do dwóch punktów. Ze Ślaskiem gra za tydzień. Wygrana w Zabrzu mogła ją przybliżyć do prowadzenia w lidze. Zamiast tego traci do pierwszego miejsca już pięć punktów, a wyprzedziła ją Polonia.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  5. #135 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Kibice Lecha Poznań ... modlą się o decyzję zarządu



    Po fatalnym początku rundy wiosennej wśród głosów krytyki pod adresem Jose Bakero pojawiły się nawet... modlitwy o rozumną decyzję władz klubu.

    Taką modlitwę wpisał na facebooku Jarosław Pucek, szef Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych, a także członek stowarzyszenia kibiców Wiara Lecha. Brzmi ona:

    "Uczyn Panie ucznia Twego - Rutkowskiego, pelnym swiatlosci Twojej i niechaj oswiecony tym, co na dziś przed nim zakryte było, a mam na mysli rozum, wypelnil wole slug Twoich i oddali tego, ktorego uznawal za cielca zlotego, tego kudlatego idiote - Bakera Jozefa, syna Rulety i Marii. Niech nadejdzie dzien chwaly i niechaj splynie ukojenie na skrwawione dusze Twych poddanych, ktorzy meki doswiadczaja widzac, jakiego gwaltu dokonuje się na swietosci, ktorej imię Lech Poznan..."

    sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  6. #136 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Korona wygrywa! Spełnione marzenie wychowanka




    T-Mobile Ekstraklasa. Dwa dni temu świętował 22 urodziny, wczoraj zadebiutował w ekstraklasie i fetował swoje pierwsze trafienia dla Korony. Klubowy wychowanek Łukasz Jamróz bohaterem wiosennej inauguracji z Jagiellonią Białystok

    Trenerski nos Leszka Ojrzyńskiego znów dał o sobie znać. 39-letni szkoleniowiec kolejny raz udowodnił, że nie boi się zaskakiwać, odważnie sięgać po młodzież. Na otwarcie jesieni niespodziewanie postawił na Krzysztofa Kiercza, wiosny na Łukasza Jamroza. Obaj to klubowi wychowankowie, obaj przed debiutem w ekstraklasie występowali na wypożyczeniach w trzeciej lidze.

    Młody napastnik swoje marzenia spełniał przy ogromnej pomocy kolegów. W Koronie na inaugurację nie zawiódł nikt. Na skrzydłach szaleli Jacek Kiełb i Paweł Sobolewski, tradycyjnie mnóstwo zdrowia w pojedynkach z defensorami Jagiellonii zostawił Maciej Korzym, jak nowonarodzony na lewej flance obrony biegał Paweł Golański, w bramce ostoją był Zbigniew Małkowski, a wszystkim dyrygowali Aleksandar Vuković i Pavol Stano.

    Spoglądając na grę kielczan momentami ręce same składały się do oklasków. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego atakując wysokim pressingiem od początku dyktowali warunki na boisku, zepchnęli gości do defensywy. Już w 6. min. mieli pierwszą szansę - po podaniu za plecy obrońców Sobolewskiego mocno z narożnika pola karnego przymierzył Korzym. Chwilę później szansę miał Kiełb, ale po efektownym dryblingu zbyt długo zwlekał ze strzałem. Podopieczni debiutującego jako szkoleniowiec Tomasza Hajty Koronę postraszyli dwukrotnie. Najpierw w 20. min., gdy po dośrodkowaniu Tomasza Frankowskiego z bliska główkował Grzegorz Rasiak (pewna interwencja Zbigniewa Małkowskiego) i 30 sekund później, kiedy wyborną okazję miał sam "Franek", gdy efektownym zwodem mijając Hernaniego, wpadł w pole karne i jego strzał w ostatniej chwili zablokował Pavol Stano.

    Ale Korona ogryzła się najlepiej jak mogła. W 30.min. kielczanie długo i cierpliwie rozgrywali akcję przed "szesnastką" gości, w końcu Paweł Golański znalazł przed bramką Jamorza, a ten szybko odwrócił się z piłką, łatwo zgubił krycie Luki Gusicia i w swym debicie nie dał szans Sandomierskiemu! A to nie był koniec... Jedenaście minut później trybuny po raz drugi skandowały nazwisko młodego napastnika. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Vukovicia dobrze główkował żegnający się z Koroną Hernani, tak że Sandomierski odbił piłkę przed siebie, a Jamróz z bliska wpakował ją do siatki.

    Po zmianie stron gospodarze nie zamierzali zwalniać tempa. Korona dalej dominowała, choć nie angażowała już takich sił w ofensywę. Piłkarze Ojrzyńskiego starali się długo utrzymywać przy piłce, grać daleko od własnej bramki. A gdy nadarzyła się okazja przyśpieszać. Nękanie Sandomierskiego rozpoczął nie kto inny jak Jamróz (52 min.), bliski szczęścia po strzale głową był również Stano (69.). A w 83 min. chwilę po wejściu na boisko i swoim debiucie w Koronie o krok od powodzenia był Daniel Gołębiewski, który huknął zza pola karnego i pomylił się nieznacznie. Podobnie jak w samej końcówce z rzutu wolnego Vuković.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  7. #137 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    18.KOLEJKA PODSUMOWANIE



    TABELA



    NASTĘPNA 19.KOLEJKA

    Odpowiedz z cytatem  
     

  8. #138 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    W Poznaniu wrze przed meczem



    Kibice Lecha żyją teraz przede wszystkim ewentualną zmianą szkoleniowca. Hiszpan Jose Marii Bakero może stracić pracę nawet, jeżeli jego zespół wygra w piątek na Cichej.

    Posadą szkoleniowca zachwiała porażka na inauguracją rundy rewanżowej z GKS-em Bełchatów (0:1). Wcześniej Bakero usłyszał, bowiem ultimatum, które wykluczało przegraną w trzech pierwszych meczach w 2012 roku. Przypomnijmy, że po spotkaniu w Chorzowie Lech gra z Górnikiem Zabrze.

    Lech przygotowuje się do meczu z Ruchem według wytycznych Bakero, a media już rozpisują się o tym, kto go zastąpi. Największe szanse ma Michał Probierz, były piłkarz Ruchu i Górnika. Lech trenował we wtorek we Wronkach. Po zajęciach Bakero nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.

    Na Cichej nikt nie zamierza ułatwiać zadania Bakero. - Dobrze pamiętamy nasz mecz z pierwszej rundy. Lech zagrał wtedy bodaj najlepsze spotkanie w sezonie [poznaniacy wygrali 3:0 - przyp.red.], a na nas spadła fala krytyki. Co ciekawe nie graliśmy wtedy źle, ale pechowo - zaznacza Mirosław Mosór, dyrektor sportowy Ruchu.

    sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  9. #139 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Kolejny mecz ŁKS bez zwycięstwa. Nie pomogła nawet czerwona kartka dla Lechii




    ŁKS zdobył pierwszy punkt w rundzie wiosennej, ale z pewnością jest rozczarowany. Lechia Gdańsk była bowiem w jego zasięgu

    Z każdą kolejką będziemy grać lepiej - twierdzi Piotr Świerczewski, menedżer ŁKS-u. W pierwszej kolejce jego drużyn, a właściwie wtedy pospolite ruszenie, została rzucona na głęboką wodę, jaką był pojedynek z kandydatem do mistrzostwa. Utonęła. Tydzień później rywal był już łatwiejszy, bo także broniący się przed spadkiem. Na dodatek Świerczewski miał większe pole manewru, bowiem wyzdrowiał Wojciech Łobodziński.

    I były reprezentant Polski w pierwszej połowie był jeśli nie najlepszym, to jednym z najlepszych zawodników gospodarzy. To po jego dośrodkowaniach Marcin Mięciel i Marek Saganowski znaleźli się do dobrych sytuacjach, ale główkowali niecelnie.

    ŁKS miał jeszcze jednego sprzymierzeńca - sędziego, który pomógł mu, wyrzucając z boiska Vytautasa Andruskeviciusa. Litwin już w 6. min zobaczył pierwszą żółtą kartkę za brutalne wejście w Łobodzińskiego. Gdyby wtedy arbiter pokazał mu czerwony kartonik, z pewnością nie popełnił by błędu. Może to przemyślał, bo w 38. min po raz drugi upomniał obrońcę Lechii. Tym razem faul był na Robercie Szczocie, który teatralnym rzutem dał sędziemu pretekst do ukarania rywala.

    To jednak problem Sebastiana Jarzębaka, jego zwierzchników w PZPN-ie i Lechii. Łodzianie dostali ogromną szansę na przełamanie passy sześciu spotkań bez zwycięstwa. Mogli odważniej zaatakować, bo przecież mierzyli się z drużyną, która strzeliła w tym sezonie tylko dziewięć goli, najmniej w ekstraklasie. Tylko jak to zrobić, skoro w sześciu poprzednich kolejkach ełkaesiacy strzelili dwa gole. Oba przy al. Unii, co dawało podstawy do optymizmu.

    W drugiej połowie ełkaesiacy dominowali już zdecydowanie. Okazji do strzelenia gola mieli niewiele, lecz dwie mieli kapitalne. W 50. min gospodarze krótko rozegrali rzut rożny, Szczot wbiegł w pole karne, dośrodkował, lecz Mięciel z bliska trafił w bramkarza. W 72. min najlepszy na boisku Łobodziński przeprowadził indywidualną akcję i zdecydował się na strzał lewą nogą. Kibice zamarli patrząc, czy piłka wpadnie do siatki, jednak zamiast radości było westchnienie, bo uderzenie było minimalnie niecelne. Ostatnią świetną szansę miał Saganowski, który też główkował w bramkarza.

    W końcówce przewaga ŁKS była już ogromna, a przeciwnicy rzadko przekraczali środkową linię. Niestety, młody Wojciech Pawłowski zachował czyste konto, a czas od ostatniego ligowego zwycięstwa zespołu z al. Unii wydłuży się do 123 dni. 3 marca ełkaesiacy zmierzą się w Warszawie z Legią.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  10. #140 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    241 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Mistrzowie stałych fragmentów gry z Cichej. Fantastyczny gol Zieńczuka!




    Ruch przejechał się po Lechu, zwolnił trenera Jose Marii Bakero, a dzięki trzem punktom podium ma już na wyciągnięcie ręki.

    Wielka szkoda, że niebiescy pechowo - przez błędy sędziego - stracili tydzień temu punkty we Wrocławiu, bo teraz na Cichej byłaby już euforia! I tak nie ma jednak, na co narzekać, gdyż czternastokrotni mistrzowie Polski zaczęli piłkarską wiosną w dobrym stylu.

    Wielką siłą chorzowskiej drużyny wciąż są stałe fragmenty gry. Pod tym względem z niebieskimi nie może się równać żaden zespół w ekstraklasie.

    Ruch liczy pieniądze, które zarobi dzięki temu, że jego mecze transmituje Canal +, ale jednocześnie z niepokojem patrzy na trybuny. Pod koniec rundy jesiennej frekwencja spadała.

    Na inaugurację piłkarskiej wiosny kibice wrócili w liczbie 6,5 tysiąca. To dużo, biorąc pod uwagę, że telewizyjna pora rozegrania meczu (20.30), a przede wszystkim podła pogoda (wiało i zacinało deszczem) nie zachęcały do wyjścia z domu.

    Już pierwsze akcje pokazały, że żadna z drużyn nie jest zainteresowana remisem.

    Po kwadransie potwierdziło się, ile dla niebieskich znaczy Marek Zieńczuk i jego lewa noga. Doświadczonego pomocnika zabrakło (z powodu kartek) tydzień temu, gdy Ruch zremisował ze Śląskiem.

    Teraz wrócił i od razu zaczął dogrywać w pola karne Lecha piłki, po których obrońcom trzęsły się łydki. Pierwsze dośrodkowanie z rzutu rożnego skończyło się jeszcze niecelnym strzałem głową Serba Żeljko Dokicia.

    Drugie - już z rzutu wolnego - przyniosło bramkę! Krzysztof Kotorowski zdołał jeszcze odbić piłkę po uderzeniu głową Arkadiusza Piecha, ale zrobił to tak pechowo, że po chwili szukał już futbolówki za plecami. Cieszył się Piech, który do końca walczył o bramkę, ale powtórki telewizyjne pokazały, że samobójcze trafienie zaliczył nabity piłką obrońca Hubert Wołąkiewicz.

    Lech przed przyjazdem do Chorzowa zaliczał tylko stłuczki. Na boisku zderzył się w pierwszej kolejce z GKS-em Bełchatów (0:1). W drodze na Cichą z fiatem i tramwajem! Pierwsze zderzenie - jeszcze na klubowym parkingu w Poznaniu - przyjęto ze spokojem. Członkowie ekipy żartowali, że "to na szczęście". Już na Śląsku autokar Lecha zaliczył jednak kolejną stłuczkę. Tym razem podczas cofania uderzył w katowicki tramwaj.

    Kolejną przeszkodą, o którą rozbił się Lech, był już Ruch! Na koniec jesieni, gdy Ruch ograł na Cichej Koronę Kielce po trzech golach Zieńczuka, doświadczony pomocnik mówił, że to były "najbrzydsze gole w życiu".

    Po meczu z Lechem Zieńczuk może mówić o "najpiękniejszym trafieniu". Strzał z rzutu wolnego z 35 metrów, po którym piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki był fantastyczny!

    Lech starał się dotrzymać kroku gospodarzom. Przy wyniku 1:0 pięknym strzałem z woleja popisał się Artiom Rudniew, ale mocno uderzona piłka zatrzymała się na słupku.

    Co tam jednak Łotysz (w drugiej połowie też trafił w słupek) skoro piłki z chirurgiczną precyzją nadal dogrywał Zieńczuk!

    Wielka przyjemność - w polskiej lidze rzadkość - oglądać piłkarza, który podaje dokładnie tam gdzie chce. Przy rzutach rożnych Lech był chwilami bezradny. Akcja, która przyniosła niebieskim trzecią bramkę, też zaczęła się od Zieńczuka, który podał pikę do Łukasza Janoszki - za plecy obrońców - a ten odegrał ją w tempo do Macieja Jankowskiego. Napastnik niebieskich z pięciu metrów uderzył tak jakby chciał rozerwać siatkę.

    W sierpniu ubiegłego roku Lech zabawił się z Ruchem wygrywając we Wronkach 3:0. Na Cichej niebiescy wzięli na poznaniakach srogi rewanż.

    info: sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

Informacje o wątku
Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Tagi dla tego wątku

Zobacz tagi

Bookmarks
Bookmarks
Uprawnienia umieszczania postów
  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •