Wątek: Ekstraklasa

Strona 18 z 22 PierwszyPierwszy ... 8141516171819202122 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 171 do 180 z 216
  1. #171 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Słabe derby




    Wielbiciele gry defensywnej opuszczali w piątek Łazienkowską zadowoleni. Ci, którzy liczyli na widowisko - zawiedzeni. Legia zremisowała bezbramkowo z Polonią po meczu, o którym za kilka tygodni, mało kto będzie pamiętał.

    - No cóż... gramy dalej - skomentował spotkanie po końcowym gwizdku spiker. Nawet on był zniesmaczony tym, co w piątek obejrzało 29017 kibiców. To ligowy rekord na nowym stadionie przy Łazienkowskiej. Wcześniej 25 tys. widzów oglądało jesienny mecz z Wisłą.

    Najlepszy w Legii był Artur Jędrzejczyk. I to nie z powodu lecących co chwilę w pole karne rywali dośrodkowań, bo prawy obrońca Legii rzadko przebiegał linię środkową boiska. Ale na swojej stronie obrony skutecznie zatrzymywał ataki gości. Tyle musiało wystarczyć, by w piątkowy wieczór wpaść w oko.

    Legioniści w piątek niemiłosiernie się męczyli. Do tej pory, mimo czasem przeciętnej gry, zdobywali punkty, bo korzystali ze skuteczności 20-letniego Rafała Wolskiego. W derbach jednak młody pomocnik niczym nie zachwycił i na razie wygląda na to, ze różnica między Legią zdobywającą gole, a remisującą bezbramkowo, to właśnie jego forma.

    Gospodarzom nie pomogła nawet druga żółta kartka dla stopera Polonii Adama Kokoszki. Wyleciał z boiska za faul na Wolskim, który ograł go dość łatwo. Słabo wypadli zmiennicy, którzy mieli odwrócić losy meczu. Hiszpan Nacho Novo, który na boisko wszedł kilkanaście minut przed końcem, mógł nawet zostać bohaterem meczu, ale w 84. minucie z kilku metrów fatalnie skiksował, a w ostatniej minucie strzelił głową prosto w bramkarza.

    Polonia z remisu wydawała się być zadowolona jeszcze grając w jedenastu. Dzięki punktowi zdobytemu przy Łazienkowskiej wciąż liczy się w walce o mistrzostwo, a Legia wciąż wyprzedza ją tylko o pięć punktów. Goście w piątek zagrali nietypowo, bo dwoma napastnikami. Edgara Caniego wspomagał Władimir Dwaliszwili, który kilka dni wcześniej w wygranym 4:1 spotkaniu z Jagiellonią miał trzy asysty dzięki podaniom ze skrzydeł. 26-letni Gruzin tym razem biegał między stoperami, ale wcale nie oznaczało to, że trener Jacek Zieliński postanowił w derbach zaatakować. Bez kontuzjowanego Bruno i dopiero wracających do zdrowia Roberta Jeża i Pawła Szultesa kazał swoim piłkarzom przede wszystkim pilnować własnej bramki.

    Po każdej stracie piłki poloniści momentalnie cofali się na własną połowę. Rzadko atakowali środkiem boiska, wybierali bezpieczniejsze akcje skrzydłami licząc na szybkość Pawła Wszołka i dośrodkowania Tomasza Brzyskiego. I kilka razy taka akcja mogła przynieść efekt, bo już w pierwszej połowie Cani dwa razy strzelał obok słupka. Również rzuty rożne gości sprawiały legionistom kłopoty. Poza tym nie zagrażali bramce Duszana Kuciaka, który co chwilę się rozgrzewał. Słowak jesienią nie puścił gola przez 758 minut. Teraz zachował czyste konto w czwartym kolejnym meczu i nowa seria na razie wynosi 374 minuty.

    Taka gra kompletnie sparaliżowała ataki Legii. W pierwszych minutach Danijel Ljuboja najpierw strzelił tuż pod poprzeczkę (najlepszy w Polonii Sebastian Przyrowski koniuszkami palców wybił piłkę), a potem rozegrał łądną akcję z Miroslavem Radoviciem i Michałem Kucharczykiem, ale ten ostatni, wyprzedzony przez obrońcę, nie był w stanie skierować piłki do siatki.

    Potem gospodarze z uporem próbowali dalekim podaniem otworzyć drogę do bramki serbskiemu napastnikowi, ale każde takie zagranie do przodu wybijali obrońcy. Szybkiej kontry nie byli w stanie rozegrać, bo każda wymiana podań w środku pola pozwalała na powrót wszystkim piłkarzom rywali. W drugiej połowie próbowali gry kombinacyjnej, ale i to wychodziło im rzadko.

    Ljuboja, który przyzwyczaił do grymaszenia i machania rękami po każdym nieudanym zagraniu, w piątek trzymał fason przez 26 minut. Ale i on w końcu zirytował się widząc nieporadność kolegów. A potem sam dostroił się do ich poziomu. Dwa razy groźnie strzelał z rzutu wolnego, ale Przyrowski efektownie uderzenia obronił. Niezły mecz grającego coraz lepiej wiosną Kucharczyka nie wystarczył, by Legia na poważnie zagroziła bramce rywali. Była bezzębna.

    Niezależnie od wyniku drugiego w tabeli Śląska Wrocław Legia po tej kolejce pozostanie liderem tabeli. Do pierwszego od sześciu lat mistrzostwa wystartowała z impetem, wygrywając kilka tygodni temu we Wrocławiu 4:0. Z każdym meczem jednak zwalnia. ŁKS pokonała 2:0, Podbeskidzie przed tygodniem 1:0. W takim tempie może się dać wyprzedzić. Polonia, która jesienia ograła lokalnych rywali 2:1, nie dała sobie strzelić gola i wciąż bije się o mistrzostwo.

    sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  2. #172 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Mecz w cieniu afery




    Bardzo słabe spotkanie w Zabrzu. Górnik przeważał, ale nie potrafił pokonać wyjątkowo kiepskiego ŁKS-u.

    Był to pierwszy mecz po aferze w katowickim lokalu Lorneta z Meduzą, w efekcie której klub ukarał Łukasza Skorupskiego i Aleksandra Kwieka. Obaj zawodnicy pojawili się na trybunach.

    Z powodu braku Skorupskiego między słupkami stanął Norbert Witkowski, który po raz ostatni w polskiej Ekstraklasie grał... w listopadzie 2010 roku, a potem był rezerwowym graczem Iraklisu Saloniki. Jego debiut w barwach Górnika wypadł w meczu z ligowym outsiderem. W pierwszej połowie łodzianie nie potrafili stworzyć większego zagrożenia pod bramką gospodarzy.

    Znacznie więcej roboty w tym spotkaniu miał Bogusław Wyparło. Gospodarze sytuacji bramkowych mieli tego popołudnia naprawdę dużo - Mariusz Magiera trafił w poprzeczkę, Michał Zieliński trafił do siatki, ale był na spalonym, blisko zdobycia bramki byli Krzysztof Mączyński, Paweł Olkowski. W 42. minucie w polu karnym padł Zieliński, sędzia jednak nie odgwizdał karnego.

    Po przerwie nadal przeważali zabrzanie. Trenerzy obu drużyn próbowali coś zmienić w słabej grze swoich zespołów. W ekipie z Łodzi na boisko wszedł Grzegorz Bonin, który przez kilka sezonów grał wcześniej w Górniku, u gospodarzy na boisku pojawili się Michał Jonczyk i Arkadiusz Milik. Nie odmieniło to tego miernego widowiska. Goście to obecnie jeden z najsłabszych polskich ligowców, a gospodarze byli bezradni przy próbach ataku pozycyjnego. W końcówce kibice raz po raz parskali śmiechem po zagraniach z obu stron.

    sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  3. #173 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Mistrzowie Polski cudem uratowali remis




    Mistrzowie Polski cudem wywalczyli remis z walczącym o utrzymanie PGE GKS Bełchatów. Gola dającego Wiśle punkt Dudu Biton zdobył w doliczonym czasie gry

    Mecz zaczął się fatalnie dla Wisły, bo już po kilku minutach boisko z rozbitym nosem opuścić musiał Gordan Bunoza. Trener Michał Probierz wprowadził do gry Gervasio Nuneza, a do tego poprzestawiał swoich piłkarzy, m.in. do środka obrony z prawej strony defensywy przesunął Kew Jaliensa. Trudno ocenić, czy te roszady popsuły przedmeczową taktykę Wisły i miały wpływ na późniejszą postawę krakowian, ale faktem jest, że grali słabo, nie potrafili dłużej utrzymać się przy piłce, a ich akcje były rwane.

    Największym zagrożeniem dla gospodarzy był Andraż Kirm. Być może wpływ na to miał fakt, że Słoweniec biegał blisko ławek i to właśnie on dostawał w pierwszej połowie najwięcej rad od Probierza. W 15. min Kirm dośrodkował wprost na głowę Dragana Paljicia, ale jego strzał na rzut rożny sparował Łukasz Sapela. Przed przerwą Kirm dwa razy sam próbował pokonać bramkarza PGE GKS, ale najpierw strzelił z dystansu minimalnie niecelnie, a za drugim razem za słabo i Sapela złapał piłkę.

    Kibice z Bełchatowa w pierwszej połowie ożywili się dwa razy. Najpierw w 24. min, kiedy spiker ogłosił, że w Łodzi PGE Skra Bełchatów wygrała swój mecz w Lidze Mistrzów i awansowała do finału rozgrywek. Uczcić sukces siatkarzy postanowili chyba zresztą także piłkarze obu drużyn, bo najpierw Mate Lacić, a później Nunez zagrali piłkę ręką. Tylko sędziemu się nie spodobało i obu graczom pokazał żółte kartki.

    Po raz drugi kibice ożywili się niedługo potem, kiedy Tomasz Wróbel zagrał w pole karne do Pawła Buzały, a ten jak juniora ograł Osmana Chaveza i precyzyjnym strzałem nie dał szans bramkarzowi Wisły. Goście szansę na wyrównanie mieli jeszcze przed przerwą, ale z bliska fatalnie spudłował Łukasz Garguła.

    Drugą połowę gospodarze zaczęli od mocnego uderzenia. Po szybkiej kontrze sam na sam z Milanem Jovaniciem był Mateusz Mak, ale bramkarz Wisły wyszedł zwycięsko z tego pojedynku. Do odbitej przez niego piłki doszedł jednak Buzała i zagrał do wbiegającego w pole karne Tomasza Wróbla. Skrzydłowy PGE GKS uderzył piłkę zewnętrznym podbiciem i ta wylądowała w bramce obok bezradnego Jovanicia. To był piękny gol.

    W 62. min kontaktowego gola zdobył z bliska wprowadzony kilka minut wcześniej Cwetan Genkow i do gości wróciła nadzieja na wywiezienie z Bełchatowa przynajmniej punktu. Po bramce Bułgara Probierz szybko wysłał do boju kolejnego ofensywnego gracza Ivicę Ilieva.

    W 69. min trenerzy i rezerwowi piłkarze Wisły z radości wyskoczyli z ławki, bo po dośrodkowaniu Tomasa Jirsaka gola strzałem głową zdobył Chavez. Zaraz jednak krakowianie usiedli na ławce, bo sędzia odgwizdał pozycję spaloną Honduranina. Mistrzowie Polski cały czas przegrywali. W 75. min mogli nawet wyżej, bo po podaniu Wróbla z bliska głową strzelał Maciej Wilusz. Na szczęście dla Wisły, obok bramki.

    Goście ambitnie walczyli o remis i doczekali się już w doliczonym czasie gry. Sapelę z bliska pokonał Dudu Biton.

    sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  4. #174 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Jaga lepsza od Lecha




    Najpierw przełamał się Tomasz Frankowski. W końcówce spotkania gola zdobył natomiast Grzegorz Rasiak. Piłkarze Jagiellonii odnieśli pierwsze zwycięstwo na wiosnę. Pokonali na własnym stadionie Lecha Poznań

    W porównaniu do ostatniego starcia w lidze (porażka 1:4 w Warszawie z Polonią) w podstawowym składzie białostoczan doszło do trzech zmian. Poza meczową kadrą wylądował Luka Gusić. Chorwat w czterech pierwszych spotkaniach grał od pierwszej minuty, ale popełniał koszmarne błędy, po których rywale zdobywali gole. W mecz z Lechem na środku obrony Jagiellonii zastąpi go Tomasz Porębski, a nie Robert Arzumanjan, chociaż zanosiło się na to, że na takie rozwiązanie zdecyduje się Tomasz Hajto.

    Ponadto zamiast Pawła Nowotki na lewej stronie defensywy tym razem od pierwszej minuty na boisku pojawił się Luka Pejović. Brakowało jeszcze Meraba Gigauriego. W wyjściowej jedenastce znalazł się za to Tomasz Frankowski.

    W składzie Lecha również doszło do kilku zmian w porównaniu do ostatniego pojedynku w lidze (0:0 z Wisłą Kraków). M.in. bramki ekipy z Poznania strzegł Jasmin Burić, a nie Krzysztof Kotorowski.

    Kolejna zmiana to natomiast przeobrażenie Tomasza Hajty. Szkoleniowiec Jagiellonii tym razem na mecz ubrał dres, a przecież nawet piłkarzom na pierwsze spotkanie po zimowej przerwie do Kielc kazał jechać w garniturach.

    Gospodarze mogli rewelacyjnie rozpocząć pojedynek. Na lewej strony boiska akcję przeprowadzili Nika Dzalamidze z Pejoviciem. Niestety Maciej Makuszewski nie wykończył wyśmienitej sytuacji. Chwilę później obok bramki Lecha uderzał natomiast Dzalamidze. Potem jeszcze Makuszewski strzelał z dystansu, ale po kwadransie gry był remis.

    Po kolejnych 15 minutach kibice zgromadzeni na stadionie w Białymstoku mieli już ogromny powód do radości. Po trybunach rozniosło się "Franek, Franek, łowca bramek!", a to oznaczało tylko jedno - Tomasz Frankowski zdobył gola. Doświadczony napastnik w końcu się przełamał. Poprzednie trafienie zaliczył 22 października w meczu z GKS-em Bełchatów, a był to również ostatni gol Jagiellonii na własnym stadionie. Na kolejne trafienie w roli gospodarzy białostoczanie czekali więc aż 413 minut.

    Frankowski, który na początku spotkania był kompletnie niewidoczny, wykorzystał podanie Tomasz Kupisza.

    Od początku drugiej części meczu trener Lecha Mariusz Rumak zdecydował się na jedną zmianę w swej drużynie. W miejsce Siergieja Krivetsa wszedł Bartosz Ślusarski. Z kolei w Jagiellonii pierwsza zmiana nastąpiła w 63 minucie. Alexisa Norambuenę, który doznał urazu i został zniesiony na noszach z boiska, zastąpił Rafał Grzyb, dla którego był to pierwszy występ po kontuzji.

    Grzyb w 75. minucie mógł zaliczyć asystę. Niestety strzał Frankowskiego z pierwszej piłki na róg wybił bramkarz Lecha. Dwie minuty później to natomiast interwencja golkipera Jagiellonii. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Vojo Ubiparip. Na szczęście piłka po strzale głową Ślusarskiego znalazła się w rękach Grzegorza Sandomierskiego.

    Chwilę później ponownie musiał nagimnastykować się Burić. Udało mu się jednak przenieść piłkę nad poprzeczką bramki po strzale Dzalamidze. W końcówce pojedynku był już bez szans przy strzale Grzegorza Rasiaka, który wykończył akcję Makuszewskiego.

    Białostoczanie po czterech meczach bez wygranej w końcu zdobyli trzy punkty. Pokonali ekipę z Poznania i już nie są najsłabszą drużyną w lidze po zimowej przerwie. Najgorszym zespołem jest właśnie Lech, który wiosną nie tylko nie wygrał, ale nie strzelił jeszcze gola.

    sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  5. #175 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Wrocławianie wrócili do gry o mistrza




    Śląsk wysoko pokonał u siebie Cracovię, wygrał pierwszy raz w tym roku i do prowadzącej Legii Warszawa ma tylko punkt straty. Do przełamania, beznadziejne "Pasy" były dla wrocławian rywalem idealnym.

    Śląsk po pięciu meczach bez zwycięstwa, aferze podsłuchowej z udziałem trenera Oresta Lenczyka i wizycie kibiców na treningu, potrzebował takiego spotkania. Spotkania wygranego, w którym dominowałby od początku i mógł nabrać ponownie piłkarskiej pewności siebie.

    Okazało się, że Cracovia do przełamania kryzysu była dla wrocławian przeciwnikiem idealnym. Jeśli bowiem Śląsk był ostatnio w formie słabej, to krakowanie są w beznadziejnej. Jeśli wrocławianie biegają wolno, to piłkarze Cracovii sprawiają wrażenie jakby poruszali się z odważnikami przyczepionymi do nóg. Jeśli wreszcie wicemistrzowie Polski dotąd przeciętnie wyglądali taktycznie, to "Pasy" taktycznie nie wyglądają w ogóle.

    W niedzielę zawodnicy spod Wawelu zostawiali gospodarzom tyle miejsce, że ci pewnie czuli się bardziej komfortowo niż na własnym treningu. Gracze Śląska mogli piłkę spokojnie przyjąć , ich błędy nie miały w zasadzie żadnych negatywnych konsekwencji, a sytuacji strzeleckich stwarzali sobie mnóstwo. W pierwszej połowie wrocławianie strzelili trzy gole, a mogli zdecydowanie więcej. Już w 5 minucie piłkę za plecy krakowskich obrońców zagrał Sebastian Dudek, a wychodzący z bramki Wojciech Kaczmarek zahaczył napastnika wrocławian Crastiana Diaza. Argentyńczyk padł na murawę, a sędzia Robert Małek podyktował rzut karny. Jedenastkę na gola zamienił sam poszkodowany, a wrocławianie prowadzili z rywalami 1:0. Po chwili Cracovia mogła wyrównać, ale strzał Koena van der Biezena minął słupek bramki Śląska. To było jednak ostatnie dobre zagranie Holendra i wszystkich jego kolegów w pierwszej połowie. Potem Śląsk na boisku rządził już niepodzielnie , a bramki kapitana - Sebastiana Mili w 22 i 45 minucie meczu były tego dowodem. Pomocnik gospodarzy dwa razy wbiegł przed bramkę z drugiej linii, a piłkę z prawej strony zagrywali mu odpowiednio Łukasz Madej i Tadeusz Socha. Wynik 3:0 dla Śląska był zresztą najmniejszym wymiarem kary, bo krakowianie mogli i powinni przegrywać znacznie wyżej.

    W drugiej połowie podopieczni trenera Lenczyka grali już na bardzo dużym luzie, co przekładało się z jednej strony na pewien polot w akcjach ofensywnych, a z drugiej na pewną niedokładność w zagraniach. Pewnie to z jej powodu prowadzenia Śląska nie podwyższył Łukasz Madej, który strzelał niecelnie w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Po drugiej stronie boiska Cracovia strzeliła w poprzeczkę, ale choćby honorowego gola zdobyć jej się nie udało.

    Po tym zwycięstwie Śląsk utrzymał się na drugim miejscu w tabeli, a do prowadzącej Legii Warszawa ma tylko punkt straty. Za tydzień wrocławianie zagrają bardzo ważne spotkanie z Lechem w Poznaniu. Wcześniej, w środę, zmierzą się w drugim meczu ćwierćfinałowym pucharu Polski z Arką Gdynia

    sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  6. #176 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Mecz nie kończy się na jednej połowie




    Chorzowianie zmarnowali znakomitą szansę, by zmniejszyć dystans do lidera Legii. Do przerwy meczu z Podbeskidziem wydawało się, że niebiescy rozniosą rywala. Potem jednak stanęli i podzielili się punktami.

    Szkoda, że słabszy, nierówny mecz, przytrafił się niebieskim akurat teraz. Na Cichej skoczyła frekwencja. Mecz z drużyną z Bielska-Białej oglądało siedem tysięcy fanów.

    Wśród nich nie brakuje i takich, którzy uważają, że od meczu z Podbeskidziem rozpoczął się najważniejszy piłkarski tydzień niebieskich w rundzie wiosennej. Przypomnijmy, że w środę chorzowianie zagrają o awans do półfinału Pucharu Polski, a w kolejną niedzielę z Wisłą Kraków.

    Naszym zdaniem: jeżeli ranga tego tygodnia ma być aż tak duża, to nie wróży to Ruchowi zbyt dobrze w kontekście rywalizacji o mistrzostwo i Puchar Polski.

    Niebiescy w ostatnich tygodniach zapracowali na miano drużyny stabilnej i przewidywalnej. To w polskiej ekstraklasie, gdzie zespoły często miotają się od zwycięstwa do porażki, bardzo dużo.

    Wyjściowy skład Ruchu jest jak otwarta książka. Jeżeli nikogo z piłkarzy nie brakuje z powodu kontuzji i kartek - to podstawowa jedenastka nie jest żadnym zaskoczeniem. Tak jak w meczu z Podbeskidziem.

    Co innego rywal z Bielska. W porównaniu z poprzednim meczem z Legią Robert Kasperczyk wymienił aż sześciu zawodników!

    Trener Podbeskidzia szybko zorientował się, że ofiarą tej rewolucji padł on sam i jego zespół. Ruch z wielką łatwością zdominował rywala. Sięgnął przy tym po swoją ulubioną broń, czyli stałe fragmenty gry. Scenariusz takich zagrań jest zazwyczaj podobny - dogrywa Marek Zieńczuk, a akcję wykańcza jeden z jego kolegów. Tym razem pierwszy na liście był Arkadiusz Piech, a zaraz po nim Łukasz Janoszka.

    Janoszka, który w ostatnią środę dwa razy trafił do bramki w meczu z Ruchem Zdzieszowice w spotkaniu o Puchar Polski, mówił wtedy, że będą to gole na przełamanie.

    No i miał rację. Spokojny, mierzony strzał z pola karnego był za trudny dla Richarda Zajaca, bramkarza Podbeskidzia.

    Po drugim golu przez pole karne gości przetoczyła się niebieska lawina. Strzelali Maciej Jankowski, Piech, Zieńczuk, a kibice aż syczeli z bólu, bo piłka wciąż nie znajdowała drogi do bramki.

    Trener Kasperczyk szybko zmienił taktykę. Już w 36. minucie zdjął z boiska Słowaka Mateja Nathera i wprowadził do gry Sylwestra Patejuka. Co ciekawe, w pierwszej połowie Podbeskidzie najlepszą okazję do zdobycia gola miało jeszcze przy bezbramkowym remisie, gdy w polu karnym znalazł się niepilnowany Ondrej Sourek. Czech, widać, też był tym faktem zdziwiony, bo zamiast przymierzyć głową pozwolił, żeby piłka ześlizgnęła mu się po ramieniu.

    Po przerwie obraz meczu się zmienił. Ruch zaczął grać zachowawczo, a goście wcale nie czekali na końcowy gwizdek. W końcu bielszczanie zdobyli gola, chociaż nie oddali wcześniej celnego strzału. Wyręczył ich Rafał Grodzicki, który nieznacznie zmienił lot piłki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Lirana Cohena.

    Goście jeszcze przyspieszyli, a poza tym okazało się, że stałe fragmenty gry wykonują nie gorzej niż Ruch. Kolejne podanie Cohena na bramkę zamienił Sourek, który tym razem dołożył już głowę do piłki jak trzeba.

    Z jednego punktu cieszyli się tylko goście.

    sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  7. #177 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Wielki szacunek dla remisu




    Piłkarze Lechii Gdańsk wciąż pozostają na wiosnę bez zwycięstwa. Z Koroną Kielce bardziej pilnowali remisu niż walczyli o zwycięstwo i ostatecznie cel osiągnęli. Choć przy bardziej odważnej grze mogli wygrać. Korona straciła pierwsze punkty wiosną.

    Korona to najlepsza drużyna ekstraklasy początku wiosny (przed meczem z Lechią cztery wygrane z rzędu), ale w Gdańsku pokazała tylko część atutów, które prezentowała w tym roku. W zespole Leszka Ojrzyńskiego imponowała przede wszystkim organizacja gry. Wszyscy zawodnicy doskonale wiedzieli, co mają robić na boisku, przez co goście wytrącili Lechii jej nieliczne atutów. Przede wszystkim odcięli od gry Abdou Razacka Traore, który kiedy dochodził do piłki natychmiast był podwajany lub nawet potrajany przez piłkarzy Korony. Goście często stosowali również agresywny presing i to już na 20 metrze od bramki Lechii, maksymalnie zagęścili również środek boiska, gdzie rządził i dzielił Aleksandar Vuković.

    A Lechia? Zagrożenie stwarzała głównie po stałych fragmentach gry wykonywanych przez Levona Hajrapetjana, choć więcej w tym wszystkim było przypadku niż wariantów wypracowanych w pocie czoła na treningach. Tak było w 12. minucie, kiedy po zagraniu Hajrapetjana w polu karnym Korony zrobił się mały kocioł, w którym najwięcej sprytu wykazał Jakub Kosecki, ale jego strzał został zablokowany przez Tadasa Kijanskasa. Z kolei w 19. minucie po znów zablokowanym uderzeniu Koseckiego piłka trafiła pod nogi Ivansa Lukjanovsa, ale Łotysz nie trafił w bramkę. Najlepszą sytuację miał jednak Piotr Grzelczak, który po podaniu Hajrapetjana miał przed sobą tylko Zbigniewa Małkowskiego, jednak zamiast rozerwać siatkę w jego bramce zwyczajnie podał mu piłkę.

    Korona najgroźniejszą sytuację stworzyła po błędzie bramkarza Lechii Wojciecha Pawłowskiego, który po dośrodkowaniu Pawła Sobolewskiego wybił piłkę wprost pod nogi Kamila Kuzery, ale za chwilę się zrehabilitował, efektownie broniąc strzał kapitana Korony z kilku metrów.

    To wszystko działo się w pierwszej połowie meczu, druga była już dużo słabsza. Lechia nastawiła się na obronę bezbramkowego remisu i tylko dwa razy poważnie zagroziła bramce gości. W 55. minucie z linii pola karnego strzelał beznadziejnie grający Grzelczak, ale piłka o centymetry minęła słupek. W samej końcówce szansę miał Piotr Wiśniewski, jednak jego uderzenie obronił Małkowski. Więcej z gry podobnie jak w pierwszej części meczu miała Korona, tyle, że kompletnie nic z tego nie wynikało. Dziesiątki wrzutek w pole karne nie przynosiły efektu, a kiedy piłka w końcu wpadła do bramki Lechii sędzia słusznie odgwizdał faul Daniela Gołębiewskiego na Pawłowskim.

    Korona straciła więc pierwsze punkty na wiosnę i straciła szansę na awans na trzecie miejsce w tabeli.

    sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  8. #178 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    22.KOLEJKA PODSUMOWANIE



    TABELA



    NASTĘPNA 23.KOLEJKA

    Odpowiedz z cytatem  
     

  9. #179 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    Wyniki 23 Kolejki


    sport.pl
    Odpowiedz z cytatem  
     

  10. #180 Odp: Ekstraklasa 
    Donator

    Awatar El-Polako
    Dołączył
    Aug 2011
    Posty
    502
    Podziękował/a
    239 razy
    38 podziękowań za 28 postów
    Siła reputacji
    39


    23.KOLEJKA PODSUMOWANIE

    TABELA



    NASTĘPNA 24.KOLEJKA

    Odpowiedz z cytatem  
     

Informacje o wątku
Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Tagi dla tego wątku

Zobacz tagi

Bookmarks
Bookmarks
Uprawnienia umieszczania postów
  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •