Na forum MHteam był sobie użytkownik o nicku Harman, lubił wypić - to była jego karma. Choć wielki duchem był, zawsze dużo pił, po czym pod stołem się kulił i wył i mówił do Limonki: "wyciągnij mnie stąd, bo już nie mam sił, tylko uważaj bo jak wyjdę to ledwo będę żył". Więc Limonka silna baba wyciągnęła go za rękę a Harman pełen wdzięczności zabrał ją do kina, bo to wspaniała jest dziewczyna. W kinie grali Titanica, więc zbulwersowani opuścili to miejsce i wbili się do Limonki na chatę, z zamiarem zalogowania się na super forum mhteam.eu, w celu znalezienia zajebiaszczej komedii romantycznej z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli głównej, a że takiego filmu nie było, więc pobrali Kamasutrę. W trakcie seansu niespodziewanie Harman zasnął na tapczanie. Potem się obudził i Limonce dał buzi, ona wniebowzięta, lecz to był tylko pozór - przywaliła mu z piąchy w oczęta, aż dostał olśnienia i zapalił skręta. Wypił pół litra i zaliczył zgon, a dziewczyna nietknięta opuściła biedaka w poszukiwaniu nowych przygód. Harman po gwałtownym przebudzeniu nad ranem miał kaca jak Rosjanin po Sylwestrze i nie mógł sobie przypomnieć jakim sposobem znalazł się nagi w centrum miasta na ławeczce z dwoma żulami. Potem uciekał przed dużą grupą policjantów małym fiatem po tuningu niczym szybki i wściekły, lecz nie dał rady uciec. Dogonił go mały biedny kotek wypuszczony przez policjantów, który został wyszkolony przez KGB a do nas zwerbowany przez agenta Tomka do tropienia drobnych pijaczków. Po chwili, gdy kotek dorwał Go w ciasnym ciemnym koncie słychać było trzaski, wrzaski i łomotanie oraz ostre drapanie po jego butach. Ale nikt poza Harmanem nie wiedział, że ma specjalne zdolności i dlatego wyciągnął energetyka z kieszeni, napił się i był silny jak skała. Pomogło mu to obronić się przed morderczym kotkiem, ale czuł niedosyt brakiem perspektyw i z braku weny poszedł do pobliskiego szamana, który to zwał się Ryb@, ale Ryb@ nie mógł nic zrobić więc powiedział, żeby poszedł do trenera wilków, który zwał się Firewolf. On przekazał mu w tajemnicy co zrobić aby zadowolić Limonkę, dał mu też tajemniczy napój, dzięki któremu mógł latać jak Harry Potter na miotle. Niestety napój ten miał jedną poważną wadę - był po terminie ważności co spowodowało ze Harman zaczął świecić i dostał ostrej biegunki. Ta biegunka sprawiła, że dostał super mocy - miotanie szatana. Dzięki temu w pół godziny użyźnił 3-hektarowe pole sąsiada, który w wielkiej wdzięczności podzielił się z nim kapanką domowego wyrobu, biedny Harman znowu zaliczył zgon, ale na szczęście jego przebudzenie nie było już tak gwałtowne i szokujące jak ostatnio - gdy o tworzył oczy i poczuł pieczenie w nosie, które powodowało drżenie rąk i nóg, Harman zaczął mieć halucynacje i widział postać, która miała na sobie koszulkę z napisem KOZAK. Harman pomyślał, że to ukraiński wojownik i zaczął biec ku niemu z dzikim krzykiem: "uuuuuuuu aaaaaa rrrrrr ach ach prrryk eh yabadabadoo", trzymając się za piekący nos jedną ręką (jego odgłosy brzmiały zdumiewająco przeraźliwie), drugą natomiast łapał się za tyłek, ponieważ próbował złapać Hefalumpy, które urządziły sobie przytulne gniazdko w jego majtach (nawiasem mówiąc były skórzane i obite ćwiekami)... "AAAAAAAAaaaaaa" - krzyknął Harman, ale cóż to??? - okazuje się że to znowu był sen... biedak naoglądał się incepcji i zgubił talizman - swój pierwszy mleczny ząb, ale jakoś powrócił do rzeczywistości. Wyciągnął wnioski z tych wszystkich strasznych przeżyć i postanowił przestać wąchać klej, odstawić prochy i zrezygnować z porannego picia fioletowego napoju z trupią czachą na etykiecie zwanego potocznie DYKTĄ lub Białą Damą pozbawił się tym sposobem ważnej części swojej osobowości i musiał wypełnić tę lukę czymś innym. Po przespanej (bez dziwnych doświadczeń) nocy Harman udał się do kliniki leczenia uzależnień im. prof. Koksika, który w swojej praktyce był wierny archaicznym sposobom leczenia uzależnień elektrowstrząsami, w tym szczególnie ekscentrycznemu sposobowi przypinania elektrod do bardzo wrażliwych części ciała, a zwłaszcza do uszu i nosa pacjenta. Coś jednak poszło nie tak w czasie zabiegu, aparatura zwariowała i Harman stał się znowu bardzo, bardzo zdezorientowany i nabuzowany, zaczął intensywnie myśleć i przypomniał sobie, że zapomniał kolczyków do uszu i dlatego go to tak bolało.
Wiele nie myśląc zadzwonił do Swojego lekarza pierwszego kontaktu HOuseMD, aby ten sprawdził jego wszystkie czułe miejsca i nie był w stanie po raz 1 w swojej praktyce postawić jakiejkolwiek diagnozy... ale sprawa nie była dobrze rozpoznana i diagnoza nie do końca znana. Wtedy HousaMD olśniło, otworzył swój różowy notesik i powiedział tak: "Co Ci powiem, to Ci powiem, mam kolegę, mądra głowa - może on Ci coś pomoże. Lecz to nie jest takie proste - trzeba wsiąść w samolot mały i na Meksyk wziąć namiary. Tam popytać o doktora Losmanosa, który jest ekspertem od beznadziejnych przypadków chorób umysłowo-fizyczno-psychoanalitycznych, występujących u pewnych gatunków nosorożców plamistych. Zdesperowanemu Harmanowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, ponieważ miał dość wszystkich niespodziewanych i nagłych przypadłości, które go spotykały. Zaczął rozmyślać nad uzbieraniem kasy na bilet, ponieważ w jego portfelu dźwięczały jedynie drobniaki. Po tygodniu rozważań i nieprzespanych nocy kupił w aptece za ostatni grosik tabletkę na sen i ...zasnął. Przyśniły mu się jak zwykle cycate dupeczki, Pani od Polskiego z podstawówki i nie wiadomo czemu Pan woźny w majteczkach w panterkę Nagle...zorientował się że to co miało w tym momencie być snem okazało się rzeczywistością co wywołało u bohatera..."odruch wymiotny" lecz ów "paw" był nie byle jaki [wiadomo rozróżniamy "pawie": noszony, trzymany i panoramiczny], były w nim: makrele z puszki prosto z morza, ogórki kiszone, dwie makaronu rurki, śledź w galarecie, woda po kisielu, kupon totolotka oraz ultra sejsmiczny defibrylator kosmosu. Z takim ekwipunkiem nasz bohater spokojnie mógł wyruszyć w długo oczekiwaną podróż do...