Aby zarejestrować się na forum musisz posiadać kod zaproszenia.

Wątek: Captain America: Pierwsze Starcie [2011]

Pokaż wyniki od 1 do 1 z 1
  1. #1 Captain America: Pierwsze Starcie [2011] 
    Friend No More



    Awatar alina
    Dołączył
    Nov 2007
    Posty
    10,757
    Podziękował/a
    1,622 razy
    2,679 podziękowań za 204 postów
    Siła reputacji
    934
    Captain America: Pierwsze Starcie [2011]

    Captain America: The First Avenger





    Hollywood uwielbia bohaterów, a w szczególności, gdy są super „Captain America: Pierwsze starcie” to kolejny po „Iron Manie”(2008), „The Incredible Hulku”(2008) i „Thorze”(2011) film o superbohaterze zrealizowany przez Marvel Studios w oparciu o komiks. Reżyserią zajął się Joe Johnston, człowiek, który wcześniej stworzył takie obrazy jak „Jumanji”, „Park Jurajski 3”, „Hidalgo - Ocean Ognia”, czy „Wilkołak”. Dzięki doświadczeniu w klimatach II Wojny Światowej, zdobytemu podczas pracy przy serialu „Kroniki młodego Indiany Jonesa” bardzo dobrze udało się mu odtworzyć realia tamtych czasów w zakresie potrzebnym dla akcji i wystylizować klimat lat 40 XX wieku, co w połączeniu z elementami sci-fi dało ciekawy i wiarygodny efekt. W filmie patriotyczny bohater schodzi na ścieżkę absurdu tylko w zaplanowanych momentach, jak np. wtedy, gdy zakłada tandetny strój w bardzo old-schoolowym stylu i wskakuje na teatralną scenę sprzedając obligacje wojenne. Jest to zgrabny manewr reżysera, ponieważ z jednej strony fani komiksu z Kapitanem Ameryką mogą wówczas zobaczyć swojego ulubieńca w dobrze sobie znanym - niezmodyfikowanym jeszcze tradycyjnym kostiumie, a z drugiej strony urealnia film. "Wodewilowe" promocje obligacji wojennych są bowiem wzorowane na autentycznych akcjach z czasów wojny - wystawienie i wyposażenie armii wymagało ogromnych pieniędzy, które dzięki takim działaniom zdobywano. Reżyser idealnie wyważył komiksowy, fikcyjny obraz ze współczesnym kinem przygodowym. W ten sposób zachował odpowiedni humor, ironię i dystans, bez zrażania widzów, którzy mogliby z niechęcią patrzeć na przerysowane postaci i dialogi. Ucieczką od śmieszności okazał się finalny uniform stworzony przez Howarda Starka - praktyczny i nowoczesny. Na pochwałę zasługuje odpowiedzialna za kostiumy Anna B. Sheppard, która chwilę wcześniej zasłużenie otrzymała nominację do nagrody Saturn za pracę przy „Bękartach Wojny”. Jeśli ktoś nie wie to Anna Biedrzycka-Sheppard jest jedną z najlepszych i najbardziej znanych polskich kostiumografów.
    Jej rękę podziwiać mogliśmy wcześniej, oglądając „Pianistę”, czy też „Oliviera Twista”.
    Scenariusz do filmu napisali Christopher Markus i Stephen McFeely znani jak na razie z dotychczasowych solidnych ekranizacji „Opowieści z Narnii”. Jest on wprawdzie odrobinę naiwny, ale napisany w taki sposób, by nie robić z widzów przesadnych idiotów Wadą filmu jest to, że wyraźnie dzieli się na dwie nierówne części. Szczególnie dobre wrażenie robi posługująca się retro-narracją pierwsza połowa filmu (mniej więcej do pierwszej akcji na froncie II Wojny Światowej) - zaskakująco wyważona, staranna i klimatyczna, nastawiona przede wszystkim na stworzenie odpowiedniego nastroju i kreowanie głównych postaci, a przede wszystkim zaznaczenie indywidualności głównego bohatera. Warto tutaj zwrócić uwagę na zdumiewającą przemianę Steve'a Rogersa w Kapitana Amerykę. Aby uzyskać taki efekt Johnston początkowo chciał zatrudnić chudego dublera, lecz spotkał się z ostrą reakcją ze strony odtwórcy głównej roli. Zamiast tego zdecydowano się na komputerowe wyszczuplenie sylwetki bohatera, dzięki czemu osiągnięto tak interesujący rezultat. Druga część filmu to już ukłon w stronę małych i dużych chłopców. Składa się ona niemal wyłącznie ze scen akcji we wszystkich możliwych odmianach, majestatycznych popisów kaskaderskich, heroicznych czynów oraz istnej parady realizacyjnych majstersztyków. Istotne jest, by się dużo działo, co chwilę coś eksplodowało, a Kapitan Ameryka popisywał się swoją tężyzną fizyczną i głównym atutem - umiejętnością rzucania tarczą. Twórcy także pod tym względem wykazali się pomysłowością (np. montaż serii udanych ataków drużyny Kapitana), ale w sumie część ta jest jednak odrobinę zbyt jednostajna, w porównaniu z różnorodnością oferowaną na początku. Zdjęcia Shelly'ego Johnsona („Wilkołak”, „Hidalgo - Ocean Ognia”), jak również montaż Roberta Dalvy i Jeffrey'a Forda
    („Hidalgo - Ocean Ognia”, „Jumanji”) - bez zarzutu. Muzyka Alana Silvestri'ego doskonale oddaje nastrój filmu w każdym momencie akcji.
    Obsada filmu może nie jest wybitna, ale znakomicie się sprawdza. W rolę obrońcy dobra i porządku wcielił się Chris Evans („Komórka”, „Królowie Ulicy”, „Push”) i trzeba przyznać, że ze swojego zadania wywiązał się bardzo dobrze. Miał już zresztą doświadczenie w kreacji marvelowskiego superbohatera (jako Johnny Storm/Żywa pochodnia z „Fantastycznej Czwórki”), choć dla innej wytwórni filmowej. Wydaje się jednak, że ta rola lepiej do niego pasuje, ponieważ zarówno wyglądem jak i sposobem zachowania, jest podobny do grzecznego i ułożonego Kapitana Ameryki. Evans bawił się graną przez siebie postacią, a jednocześnie potrafił się w nią wczuć i uczynić wiarygodną. Jego głównym antagonistą jest słynny agent Smith - Hugo Weaving (trylogie: „Władca Pierścieni” i „Matrix”, „Wilkołak”), który jako Johann Schmidt/Red Skull, nazistowski superzłoczyńca jest równie wyśmienity i hipnotyzujący, co we wszystkich innych swoich rolach. To po prostu klasa sama w sobie. Nie można zapomnieć również o Hayley Atwell („Mansfield Park”, „Sen Kasandry”, „Księżna”), która stworzyła ciekawą kreację Peggy Carter - delikatna i żywiołowa zarazem - inna niż większość ukochanych superbohaterów. Odrobinę tajemnicza i intrygująca, czaruje na ekranie swoim brytyjskim akcentem.

    Na pewno nie jest to kino dla widzów poszukujących głębokiej treści i morału. To obraz dla fanów komiksów i tych, którzy od czasu do czasu - dla odmóżdżenia, chcą się po prostu dobrze bawić oglądając, dlatego też musimy patrzeć na niego przez inny pryzmat i oceniać innymi kategoriami niż normalny film. Jako kino rozrywkowo - przygodowe jest może i sztampowy, ale solidnie zrobiony, zabawny i z lekkimi dialogami, a przy tym jakby tylko przypadkiem miał coś wspólnego z superbohaterem. Dzięki temu ogląda się go z przyjemnością, praktycznie jednym tchem.
    Ogólnie rzecz biorąc „Captain America: Pierwsze starcie” okazał się kolejną udaną rozrywkową produkcją Marvela. Fani poprzednich dokonań studia na pewno nie wyjdą z kina zawiedzeni



    Moja ocena: 6,8/10


    Link do filmu:

    Waga 0,7 GB [Lektor PL]: http://mhteam.eu/filmy.lektor.dubbin....pl-49557.html

    Waga 3,4GB [Lektor PL]: http://mhteam.eu/filmy_high_quality_..._pl-79758.html
    Jeśli zasłużyłam kliknij reputację (karma - u góry posta po prawej) lub podziękuj (na dole po lewej)
    Odpowiedz z cytatem  
     

  2. Jeden użytkownik podziękował użytkownikowi alina za ten post:

    dave1981 (13-01-12)

Informacje o wątku
Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Tagi dla tego wątku

Zobacz tagi

Bookmarks
Bookmarks
Uprawnienia umieszczania postów
  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •