Polacy mają dołożyć nawet 45 miliardów złotych do funduszu tworzonego na poczet ratowania tonących gospodarek strefy euro. Na co się zrzucimy? Sprawdź!
Dopłacimy do 4000 złotych zasiłku jaki na bezrobociu dostaje mieszkaniec Neapolu. Zafundujemy "13" i "14" rentę wypłacaną choremu ze słonecznej Krety. Złożymy się na miesięczny dodatek wysokości 700 złotych za każde dziecko w dublińskiej rodzinie. Wesprzemy też dodatkiem 1900 złotych lizbończyka w trudnej sytuacji finansowej. Populizm? Nie, taki będzie finalnie efekt stworzenia funduszu ratunkowego w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, jeśli ten będzie zmuszony skorzystać z zebranych pieniędzy.
Premier Donald Tusk (54 l.) broni decyzji o wsparciu, jakiego krajom strefy euro ma udzielić Polska.
"Może przyjść ten moment, kiedy ktoś w Europie zapyta, dlaczego mamy płacić na Polskę" – mówił wczoraj Tusk.
Ekonomiści nie mają wątpliwości – pieniądze, które polscy podatnicy włożą do MFW, w efekcie pójdą na ratowanie budżetów upadających krajów strefy Euro. Sygnałem, że w danym kraju dzieje się źle jest kłopot ze sprzedażą własnych obligacji na rynku. Gdy rynki podyktują zbyt wysoką cenę, obligacje będzie skupować MFW po to, by kraj ze strefy euro nie zbankrutował. Jak np. Włosi czy Hiszpanie wykorzystają pieniądze, które w ten sposób dostaną? Zdania ekonomistów są w tej sprawie tylko nieco podzielone.
"Pieniądze pójdą na wypłatę emerytur, na pensje dla urzędników. We Włoszech nie ma wiarygodnego planu walki z kryzysem, jest za to plan wygodnego życia za cudze pieniądze" – ocenia prof. Krzysztof Rybiński (44 l.), rektor Wyższej Szkoły Ekonomiczno-Informatycznej w Warszawie.
Nieco ostrożniejszy jest profesor Stanisław Gomułka (71 l.).
"Pieniądze te przeznaczone zostaną najprawdopodobniej na obsługę długu, płacenie oprocentowania. Dzięki takiemu zastrzykowi gotówki bieżące środki Włochów zostaną uwolnione i mogą być przeznaczone na wydatki bieżące" – ocenia profesor.
Mówiąc wprost – środki z MFW uruchomią wydatki na rozpasanie, które doprowadziło do dramatycznej sytuacji finansowej europejskich potęg.
Po Grecji i Włochach w kolejce po pieniądze z MFW ustawią się pewnie Hiszpanie, Portugalczycy i Irlandczycy. Włosi od lat żyją ponad stan. Minimalna pensja Włocha to 2,7 tys. złotych, emerytura nie może być niższa niż 2,6 tys złotych, a renta wypłacana przez państwo to najmniej 2,1 tys. zł. Kraj zadłużony jest na sumę 1,9 biliona euro – to astronomiczna suma, aż 122 procent włoskiego PKB, kraju o wiele większego niż Polska. U nas sytuację uznaje się za dramatyczną przy poziomie ponaddwukrotnie niższym!
Pieniądze z MFW rozdzielają przedstawiciele tych państw, które najwięcej wpłacają do MFW – to Stany Zjednoczone, Niemcy, Wielka Brytania i Francja. Polska ma praktycznie zerowy wpływ na wydawanie tych pieniędzy.
"Pożyczamy nie Grecji czy Włochom, ale Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu – jednej z najbardziej wiarygodnych instytucji finansowych na świecie. To jest forma inwestycji części naszych rezerw" – uspokaja prof. Gomułka.
Gorzej, że pożyczamy innym w chwili, gdy sami musimy oszczędzać i pożyczać.
"Biedna Polska nie powinna składać się na pomoc dla bogatych Włochów z jednego podstawowego powodu to Włosi mają 3 tysiące miliardów euro w lokatach bankowych które mogliby wykorzysta" - twierdzi prof. Krzysztof Rybiński (44 l.), rektor Wyższej Szkoły Ekonomiczno-Informatycznej w Warszawie.
"O tym jak wykorzystane zostaną pieniądze zdecydują ci którzy najwięcej wpłacają do MFW. Nasz udział jest znikomy decydują kraje takie jak Stany Zjednoczone, Niemcy, Francja, Wielka Brytania" - powiedział prof. Stanisław Gomułka (71 l.), główny ekonomistą Business Centre Club.