Lewis Hamilton robił co mógł, aby wydrzeć Sebastianowi Vettelowi zwycięstwo w Hiszpanii, ale mający problemy z KERS-em mistrz świata uciekł pogoni i sięgnął po Grand Prix Hiszpanii. Po czwartym zwycięstwie w sezonie Niemiec powiększył do 41 punktów swoją przewagę w generalce nad asem McLarena.
Z pole position startował w Hiszpanii Mark Webber, ale Australijczyk już na starcie stracił swoją szansę na zwycięstwo, spadając za Fernando Alonso i Sebastiana Vettela. Mistrz świata prowadził od drugiej serii pit stopów, kiedy wyprzedził Hiszpana. W końcówce as Red Bulla musiał się bronić przed rewelacyjnym Lewisem Hamiltonem. Pomimo przewagi Anglika, wynikającej z „dopalacza” oraz możliwości korzystania z DRS, Vettel zdołał utrzymać prowadzenie i na metę wpadł z 0,6-sekundową przewagą. – Fantastyczna jazda, Sebastian – usłyszał po przekroczeniu maty as Red Bulla, który po czwartym zwycięstwie w sezonie zwiększył swoją przewagę nad Hamiltonem w klasyfikacji generalnej do 41 punktów. Trzeci miejsce zajął Jenson Button, który jako jedyny kierowca z czołowej piątki pojechał na trzy pit stopy (reszta na cztery), pokonując Marka Webbera i Fernando Alonso.
Świetny początek Alonso
Na starcie fenomenalnie zachował się Alonso, któremu nieco pomógł Mark Webber. Australijczyk tak bardzo zajął się walką z Vettelem, że Hiszpan wygrał sprint do pierwszego zakrętu, wzbudzając olbrzymi entuzjazm miejscowej widowni. A Webber przegrał także ze swoim kolegą i spadł na trzecie miejsce. Kolejne lokaty zajmowali Hamilton, Pietrow, Schumacher, Rosberg i Massa. Kompletnie zaspał natomiast Jenson Button i pierwszą rundę kończył jako dziesiąty.
Do pierwszej serii pit stopów Vettel podążał jak cień za Alonso. Po 9 rundach mistrz świata odwiedził swoich mechaników. Na kółku wyjazdowym wyprzedził Buttona i Massę, a następnie także Rosberga, ale Alonso i tak utrzymał prowadzenie. Straty poniósł za to Mark Webber, który przegrał z Hamiltonem, spadając na czwarte miejsce. Na czele trwała tymczasem batalia pomiędzy Alonso, Vettelem i Hamiltonem. Circuit de Catalunya potwierdzał złą sławę dotyczącą procesyjnych wyścigów. Pomimo DRS i „dopalacza” Vettel nie miał szans na zaatakowanie Alonso, więc wykonał drugi serwis (po 18 okr.), co okazało się strzałem w dziesiątkę, ponieważ po pit stopie Hiszpana znalazł się przed nim.
Szarża Hamiltona
Świetną strategią popisał się McLaren. Lewis Hamilton zaliczył drugą wizytę w alei serwisowej dopiero po 23 kółkach, dzięki czemu udało mu się awansować za Vettela. Świeższe opony pozwoliły mu zbliżyć się do mistrza świata na 1,2 sekundy, ale lider Red Bulla kontrolował sytuację. Alonso i Webber zjechali tymczasem po twardą mieszankę (29 okr.), planując dłuższy przejazd. Button pozostał z kolei na miękkich oponach i najpierw rozprawił się z Australijczykiem, a następnie z Hiszpanem. Po twarde gumy zjechała także prowadząca dwójka, która miała już około 20 sekund przewagi nad jadącym na trzeciej pozycji Buttonem.
Fernando Alonso jako pierwszy wykonał czwarty pit stop i spadł za Webbera. Hiszpan ponownie otrzymał twarde opony. – Musimy przejechać na tych gumach 25 okrążeń – usłyszał przez radio as Ferrari. Hamilton coraz ostrzej ścigał Vettela, w którego RB7 szwankował „dopalacz”. – Sebastian ma problemy z KERS-em – poinformował Lewisa jego inżynier. Ostatnia seria pit stopów nie przyniosła zmiany kolejności najlepszej dwójki, więc Hamilton musiał pokonać Niemca na torze. Nie było to łatwe, bo hybryda w Red Bullu z numerem 1 z problemami, ale jakoś działała. Pomimo wielkich chęci, sprawnego „dopalacza” oraz możliwości korzystania z DRS, Anglikowi się udało się wydrzeć Vettelowi 14. zwycięstwa w karierze. Jako trzeci linię mety przeciął Button, który przechytrzył tym samym Webbera i Alonso.
Szóstą lokatę wywalczył Michael Schumacher, lepszy od Nico Rosberga i świetnego w końcówce wyścigu Nicka Heidfelda. Startujący z ostatniej pozycji Niemiec uratował honor stajni z Enstone, dorzucając do kolekcji 4 punkty, dzięki czemu Renault utrzymało czwartą pozycję w klasyfikacji konstruktorów. Najlepszą trójkę tworzą Red Bull (185), McLaren (138) i Ferrari (75).