Wyścig o Grand Prix Australii dowiódł, że zimowa praca ekipy Lotus Renault nie poszła na marne. Witalij Pietrow wykorzystał słabszą dyspozycję kilku wyżej notowanych kierowców i stanął na najniższym stopniu podium.

– Ten wynik to wielka ulga i nagroda za ciężką pracę całego zespołu. Oczywiście jestem bardzo szczęśliwy. Pokazuje to, że agresywne podejście w fazie projektowania było słuszne i będziemy na tym bazować w przyszłości. Witalij był bardzo mocny, a jego występ można traktować jako świadectwo tego, że stać nas na dobre wyniki. Nie mam żadnych wątpliwości, że obaj nasi kierowcy będą w kolejnym wyścigu walczyć z przodu stawki – cieszył się szef zespołu Eric Boullier.

Dla Nicka Heidfelda nie był to udany weekend. Podczas kwalifikacji Niemiec utknął w Q1 i startował z 18 pozycji. Dzisiaj również nie udało mu się błysnąć. – To był trudny wyścig. Oczywiście jestem rozczarowany, że nie zdobyłem punktów, ale nie było to możliwe, zwłaszcza po zdarzeniu na pierwszym okrążeniu. Szkoda, bo dobrze wystartowałem, awansując z osiemnastej na dwunastą pozycję w pierwszym zakręcie – stwierdził Heidfeld.

Renault R31 Niemca ucierpiało w zamieszaniu panującym po starcie. – Uszkodzenia auta okazały się dość poważne. Ucierpiała gównie prawa strony nadwozia, osłony chłodnic i obudowa silnika – wyjaśniał Nick. – Nie byt to zatem mój najmocniejszy występ, cieszy mnie jednak postawa Witalija, bo osiągnęliśmy dzisiaj doskonały rezultat. Pokazuje to, że mamy konkurencyjny samochód i możemy w tym roku ostro walczyć.