Najnowsza aktualizacja oprogramowania konsoli Xbox nie przypadnie do gustu wielu graczon. Microsoft zastrzegł bowiem sobie prawo do szpiegowania własnych użytkowników za pośrednictwem kontrolera Kinect.
Ponieważ część naszych użytkowników nie przepada za samochodami Google Street View, poważnie powinni zastanowić się nad zakupem Kinecta. Dopiero tutaj mamy prawdziwy przypadek naruszenia prywatności! Uwaga, to co przeczytacie nie jest żartem.
Regulamin użytkowania jesiennej aktualizacji systemu Xbox Live w swoich punktach numer 9 i 12 zastrzega prawo do podglądania oraz przywłaszczania sobie obrazu i dźwięku zarejestrowanego przez Microsoft przy użyciu Kinecta. W praktyce oznacza to, że pracownicy firmy - kiedy tylko przyjdzie im ochota, a Xbox będzie wówczas podpięty do internetu - mogą sobie obserwować nasze poczynania.
To naprawdę nie żart. Firma chce w ten sposób monitorować czy aby poczynania gracza realizowane są zgodnie z prawem. Co to znaczy w praktyce? Trudno powiedzieć, ale na pewno nie warto "na widoku" Kinecta trzymać opakowań z pirackimi egzemplarzami gier na konsole. Ciekawe jest też jak firma zachowałaby się np. w stosunku do nastolatka spożywającego alkohol (na całe szczęście problem z dopalaczami już nie istnieje).
Plusem takiego rozwiązania jest to, że włączony Xbox może stanowić całkiem skuteczny system antywłamaniowy. To oczywiście śmiech przez łzy, ale sam Microsoft strzelił sobie chyba już nawet nie w stopę, a prosto w serce. Tym zagraniem ucierpi z pewnością nie tylko Kinect, ale też ostatnie kilka lat budowania wizerunku firmy godnej naszego zaufania. I to nie tylko na arenie gier. No bo nawet jeśli firma robi to wszystko w dobrej wierze - informując nas o tym w regulaminie użytkowania - to zawsze pozostanie w nas ta odrobina niepewności, że nie wszystko zostało oficjalnie powiedziane.