Chwile grozy przeżył Nick Heidfeld, kiedy podczas wyścigu o GP Węgier jego bolid zaczął się palić. Kierowca na szczęście w porę wydostał się z samochodu.
Do dramatycznej sytuacji doszło na 25. okrążeniu. Heidfeld zjechał na pit stop, wszystko wyglądało normalnie do momentu, kiedy opuścił swoje stanowisko. Wtedy z bolidu Heidfelda zaczęły wydobywać się kłęby dymu. Ogień pojawił się jeszcze zanim kierowca wyjechał z alei serwisowej.
Niemiec szybko zdał sobie sprawę z grożącego mu niebezpieczeństwa, zatrzymując samochód na poboczu. Płomienie były coraz bliżej kokpitu i sytuacja zaczęła wyglądać dramatycznie. Na szczęście Heidfeld sprawnie wyskoczył z bolidu. Po chwili do auta dobiegli porządkowi i ugasili pożar.
Dla kierowcy Lotus Renault to już druga taka historia w tym sezonie. Poprzednio musiał ewakuować się z płonącego bolidu podczas treningu GP Hiszpanii.