Większość znajdujących się na rynku dysków twardych już od ponad 50 lat działa w oparciu o powietrze. Głowice służące do odczytu i zapisu poruszają się na poduszce powietrznej nad szybko wirującymi talerzami magnetycznymi. Wadą tego rozwiązania są turbulencje, które wytwarzają szybko obracające się talerze. Źle to wpływa na pracę głowic, ponieważ mogą powodować ich przeskakiwanie, przez co nie wszystko można odczytać. Western Digital wpadło na pomysł rozwiązania tego problemu za pomocą helu. Ten gaz posiada 1/7 gęstości powietrza, przez co użycie go w twardych dyskach znacząco zmniejszy opór, na który natrafiają głowice oraz same talerze. Użycie helu eliminuje zawirowania, więc problem znika.
"Przemysł stara się, żeby to zadziałało, przez ostatnie 10 lat. Trzeba było się upewnić, że gaz nie wycieka, a dyski można produkować na masową skalę, przy zachowaniu odpowiedniej wydajności. Oto klucz do naszej własnej technologii" - mówi Brendan Collins z należącej do Western Digital Hitach Global Storage Technologies, gdzie pracuje się nad tą nową technologią.
Rozwiązanie niesie ze sobą poważne konsekwencje dla twardych dysków, może nawet małą rewolucję. Spowoduje przede wszystkim, że talerze będą cieńsze, co przełoży się na wagę mniejszą o 29 % (!). W praktyce oznacza to, że nowy dysk z 7 talerzami będzie ważył tyle samo, co tradycyjny dysk o 5 talerzach. Poza tym mniejszy opór to mniej energii, potrzebnej do pracy dysku, a dokładnie 23 % (!) mniej. Obecne dyski z 5 talerzami konsumują prawie 7 W energii, natomiast dyskom nowej generacji ma wystarczać do szczęścia tylko 5 W.
Największą korzyścią będzie jednak zwiększenie ilości danych, które można przechowywać na helowych dyskach. Większa ilość informacji to ciaśniejsze upakowanie bitów. Dzięki temu pojemność twardych dysków może wzrosnąć o 40 % (!).
Western Digital zapowiada, że nowa generacja dysków pojawi się w sprzedaży w przyszłym roku.