Mark Webber liczył, że w Hiszpanii uda mu się odnieść zwycięstwo. Ambitne plany Australijczyka spaliły jednak na panewce.
W sobotę Webber sięgnął po pole position, więc wydawało się, że obrona prowadzenia na starcie nie będzie zbyt trudna. Nic bardziej mylnego, w pierwszy zakręt Australijczyk wszedł dopiero jako trzeci, za Fernando Alonso i Sebastianem Vettelem. – Nie sądzę, aby start był katastrofą. Fernando po prostu ruszył fenomenalnie, wszedł na wewnętrzną i musiałem nieco odpuścić, a wtedy Seb objechał mnie po zewnętrznej – wyjaśniał kierowca Red Bulla. – Nie taki start mieliśmy w planach, a potem zaczęły się szachy.
Zdaniem Webbera, kluczową sprawą była dzisiaj mieszanka właściwej strategii i szczęścia. – To był ciekawy dzień i można się było przekonać ile tracisz, kiedy nie trafiasz ze strategią. Jeśli we właściwym czasie nie możesz się uporać z rywalami, masz problem – dodał Mark. – Na pewnych etapach byłem szybki, ale na innych nie.