Red Bull pokazuje rogi
Obrońcy mistrzowskiego tytułu okazali się najszybsi podczas pierwszego treningu przed Grand Prix Australii. Za plecami Marka Webbera i Sebastiana Vettela pierwszą trójkę uzupełnił Fernando Alonso. Zawodnicy Renault uplasowali się w połowie stawki.
Pierwszy trening sezonu 2011 bezapelacyjnie należał do kierowców Red Bulla. Zanim kierowcy rozpoczną walkę o pola startowe, czekają ich jednak jeszcze dwie sesje treningowe. Strata najlepszego z reszty – wicemistrza świata Fernando Alonso – wyniosła jednak niemal sekundę i wiele wskazuje na to, że Grand Prix Australii może przebiegać pod dyktando mistrzów świata.
Dobre czasy uzyskali Nico Rosberg (czwarty wynik) i Rubens Barrichello (piąta lokata), a najbardziej napracowali się zawodnicy McLarena. Jenson Button przejechał aż 29 okrążeń i uzyskał szósty czas - oczko lepiej od Lewisa Hamiltona, który pokonał 26 rund wokół toru Albert Park. Spokojny start zaliczyli kierowcy Renault: Witalij Pietrow był 10., a Nick Heidfeld 11. Obaj stracili około dwie sekundy do Webbera.
Rozbity LotusPierwszą sesję treningową sezonu 2011 rozpoczęto w niełatwych warunkach. Po porannym deszczu nawierzchnia była dość śliska, ale ciemne chmury rozwiewała silna bryza znad plaży St. Kilda. Temperatura toru wynosiła 21 stopni Celsjusza i pod tym względem warunki odpowiadały mniej więcej tym, z którymi zespoły miały do czynienia podczas zimowych testów.
Trzy zespoły postanowiły skorzystać z usług kierowców testowych. Swoją pierwszą sesję testową w barwach Force India zaliczył Nico Hülkenberg, któremu miejsca ustąpił debiutant Paul di Resta. Toro Rosso dało szansę Australijczykowi Danielowi Ricciardo (odpoczywał Jaime Alguersuari), a zielone auto Team Lotus, którym resztę weekendu zaliczy Jarno Trulli, poprowadził Karun Chandhok. Hindus jako pierwszy kierowca w sezonie 2011 wyjechał na tor, a także jako pierwszy zakończył jazdę i to już na okrążeniu wyjazdowym, po kilkuset metrach. Na krótkiej prostej pomiędzy Zakrętami 3 i 4 Lotus uciekł nagle w prawo i uderzył przodem w barierę. – Nie wiem co się stało, straciłem panowanie – zameldował Hindus przez radio. Uszkodzenia okazały się na tyle poważne, że dalsza jazda, ku rozpaczy inżynierów Lotusa, była niemożliwa. Przebieg incydentu wskazywał raczej na usterkę mechaniczną, a nie na błąd kierowcy.
Zerowy przebieg HRT
Po trzydziestu minutach sesji żaden zawodnik nie miał jeszcze na koncie pomiarowego okrążenia, a trzy samochody w ogóle nie opuściły garaży. Ekipa HRT, która w ogóle nie sprawdziła swoich tegorocznych aut podczas testów (składali je w w nocy z czwartku na piątek – nowy regulamin zabrania takich praktyk, jednak dopuszcza cztery odstępstwa na sezon), wciąż nie miała na koncie ani jednego kilometra. – Tak, zamierzamy wyjechać na tor – uspokajał już po rozpoczęciu treningu Vitantonio Liuzzi. To się jednak nie udało i Włoch wraz z Narainem Karthikeyanem przesiedzieli całą sesję w garażu. Z kolei mechanicy Virgin usuwali usterkę skrzyni biegów w samochodzie Timo Glocka i zajęło im to połowę sesji.
Tymczasem kierowcy McLarena wykonali po dwa okrążenia instalacyjne, pokonując część toru Albert Park na ograniczniku obrotów, zbierając dane aerodynamiczne na temat nowego dyfuzora, pomalowanego srebrzystą farbą, pomagającą w zorientowaniu się w przepływie strugi powietrza. Ekipa z Woking zastosowała też nowe, już trzecie wcielenie układu wydechowego, tym razem wzorowane na Ferrari i Red Bullu, z końcówkami poprowadzonymi w tylnej, dolnej części sekcji bocznych.
Massa w żwirze
Jako pierwszy na ekranie z czasami pojawił się Pastor Maldonado, który po niespełna czterdziestu minutach sesji pokonał jedno okrążenie Albert Park w czasie 1.39,381. Wenezuelczyka niemal od razu przebił Felipe Massa (1.31,184), ale chwilę później Ferrari wpadło w poślizg na dohamowaniu do Zakrętu 3. Brazylijczykowi udało się jednak wygrzebać ze żwirowego pobocza.
Pozostali kierowcy z czołówki nie kazali na siebie długo czekać. Na czele tasowali się Massa, Mark Webber oraz duet McLarena. Kierowca Red Bulla na ostatnim z serii siedmiu pomiarowych okrążeń uzyskał 1.28,217, przeplatając szybkie rundy z kółkami pokonywanymi wolniejszym tempem, w celu zadbania o opony. Jego czas był o ponad cztery sekundy gorszy od rezultatu, który rok temu dał pole position Sebastianowi Vettelowi. Poza kompletnie innymi oponami trzeba jednak pamiętać o wyjątkowej naturze toru w Australii, który na początku weekendu zawsze jest bardzo śliski i warunki poprawiają się wraz z upływem czasu.
Szybkość MercedesaPół godziny przed końcem sesji urzędujący mistrz świata zrzucił zespołowego partnera z pierwszego miejsca z tabeli z czasami, uzyskując 1.27,869, a na kolejnym kółku zdjął jeszcze 0,13 sekundy, choć w sekwencji ostatnich zakrętów nieco przeszkodził mu jeden z kierowców Virgina. Wyglądało na to, że w chłodnych warunkach i na stosunkowo zimnym torze zużycie najtwardszej mieszanki opon nie wygląda źle, ale po zjeździe do boksu okazało się, że z lewej przedniej opony odpadają spore kawałki gumy. Po godzinie treningu zaledwie 14 kierowców miało na koncie przynajmniej jedno pomiarowe okrążenie i nie było wśród nich Fernando Alonso, który wykonał za to osiem kółek instalacyjnych. Na czele, za duetem Red Bulla, widnieli Button i Hamilton, a stratą mniejszą niż sekunda do Vettela legitymował się tylko Rubens Barrichello.
Dwadzieścia minut przed wywieszeniem flagi w czarno-biała szachownicę Nico Rosberg przebił wynik Vettela w dwóch pierwszych sektorach, ale w trzecim wyraźnie odpuścił i pozostał na siódmej pozycji. Srebrne samochody królowały w punkcie pomiaru prędkości – kombinacja mocnego silnika i efektywnego systemu sterowania tylnym skrzydłem dawała im ponad 10 km/h przewagi nad Red Bullami. Adrian Sutil grubo przesadził z hamowaniem do pierwszego zakrętu i sekwencję po prostej startowej przejechał po trawniku, a chwilę później w tym samym miejscu pobocze zaliczył Massa.
Mocna końcówka mistrzówAlonso wreszcie zabrał się na serio do roboty i kwadrans przed końcem wskoczył do szóstki, minimalnie wyprzedzając brazylijskiego partnera z zespołu. Na kolejnym okrążeniu wicemistrz świata uzyskał czas, który pozwolił mu przedzielić kierowców Red Bulla (1.27,958), a po następnym kółku ustępował Vettelowi o zaledwie jedną setną sekundy.
Końcowe pięć minut treningu należało jednak do „Czerwonych Byków”. Vettel wykręcił 1.27,158, a Webber okazał się wolniejszy od zespołowego kolegi o niespełna 0,3 sekundy. W końcówce sesji zrobiło się ciasno na torze – poza autami HRT i Lotusa brakowało tylko Kamuiego Kobayashiego, którego Sauber zgubił pokaźny fragment osłony silnika. Spośród czołowych kierowców wynik poprawił tylko ten, na którego liczą wszyscy australijscy kibice – Webber jako jedyny zszedł poniżej minuty i 27 sekund, pokonując Vettela o 0,3 sekundy.