To zastępujący Roberta Kubicę Nick Heidfeld miał stanowić motor napędowy ekipy Lotus Renault. W Parku Alberta role się jednak odwróciły i to Witalij Pietrow jeździł jak rutyniarz.
Chyba mało kto wierzył w przedsezonowe zapowiedzi, w których Pietrow obiecywał przemianę w szybkiego i nie popełniającego błędów kierowcę. Pierwsza czasówka sezonu pokazała jednak, że Rosjanin jest na dobrej drodze, aby spełnić swoje obietnice. Witalij zdystansował doświadczonego Heidfelda i do wyścigu wystartuje z szóstej pozycji.
– Po całej tej pracy w trakcie ciężkiej zimy, dobrze jest się zakwalifikować w trzecim rzędzie. W Q3 ciążyła na nas spora presja, ponieważ miałem tylko jedną
próbę w końcówce sesji. Cieszę się, że udało mi się skleić dobre okrążenie. Od początku jazd samochód zachowywał się dobrze i z każdą sesją było coraz lepiej. Uważam, że jesteśmy w świetnej pozycji przed wyścigiem i możemy walczyć o punkty. Nie martwią mnie opony. Nie mieliśmy z nimi takich problemów, jak podczas testów – podsumował swój występ Pietrow.
Nick nie miał tyle szczęścia, co Rosjanin. Okazuje się, że Niemca przystopowały kłopoty z systemem odzyskiwania energii kinetycznej w R31. – Jestem rozczarowany, że rozpoczynam sezon z tak odległej pozycji – przyznał. – Nie była to łatwa sesja, a ja miałem problemy z KERS, więc byłem zmuszony zmienić niektóre ustawienia i to kosztowało mniej jedno z moich mierzonych okrążeń.
Pomimo startu z 18. pozycji, Heidfeld nie zamierza się poddawać i jutro spróbuje powalczyć o małe punkty. – Potem natrafiłem na tłok na torze i starałem się znaleźć nieco wolnej przestrzeni, ale nie udało się. To prawdziwy pech, ale muszę spróbować o tym zapomnieć. Jak zobaczyliśmy dzięki Witalijowi, wygląda na to, że samochód prezentuje dobre tempo, a wyścig jest otwarty, więc liczę, że zdołał przebić się do przodu i powalczę o punkty – dodał.