W grudniu 2009 roku Mercedes zapowiadał błyskawiczną kampanię trzyletniego podboju Formuły 1. Po prawie dwóch sezonach bez znaczących wyników Niemcy zdali sobie sprawę, że natychmiastowego sukcesu nie osiągną.
Plan był prosty i wydawało się, że z jego realizacją nie będzie większych problemów. W Stuttgarcie wymyślili, że mistrzowską ekipę Brawn GP z sezonu 2009 wystarczy dopompować pieniędzmi, z emerytury ściągnąć do zespołu Michalea Schumachera, a ten dołączając do Rossa Brawna reanimuje duet, którego współpraca dała mu siedem mistrzowskich koron. Rzeczywistość okazała się jednak znacznie bardziej skomplikowana. Uszczupleń kadrowych i zaniedbań małego prywatnego zespołu, który opuszczony przez Hondę przeżył małe trzęsienie ziemi nie dało się odwrócić w kilka miesięcy.
Wymówki pierwszego roku startów brzmiały logicznie, ale bieżący sezon miał stanowić wyraźniejszy akcent marszu w kierunku ścisłej czołówki. Nic takiego nie nastąpiło i Mercedes kolejny raz nie jest w stanie zagrozić Red Bullowi, McLarenowi i Ferrari. Szef sportowy marki Norbert Haug porzucił strategię obietnic. Teraz prosi o cierpliwość, wspierając się przykładami najlepszych dziś ekip.
– Red Bullowi pięć lat zajęło zbudowanie zwycięskiego systemu – zauważył Niemiec. – Z całym szacunkiem i uznaniem, wymagało to czasu. Musimy to zaakceptować. Nie mówię o dwóch latach naprzód, ale dłuższym okresie czasu. Jeśli osiąga się sukces w mniej niż pięć lat bez wydawania fortuny, co zresztą w przeszłości udawało się różnym zespołom, mamy do czynienia z wyjątkową sprawą.
Haug przyznał też, że tegoroczne oczekiwania względem zespołu były zbyt wysokie. – Chyba niezbyt trafnie określiliśmy cele na początku rywalizacji. W dodatku musieliśmy skoncentrować się na rozwiązaniu problemów z chłodzeniem auta. Pociąg odjechał i bardzo trudno było nam go dogonić. W tym roku czołówka jest chyba najsilniejszą grupą w historii Formuły 1. Trzy zespoły mają na koncie wygrane, a McLaren i Ferrari mogły zdobyć jeszcze więcej zwycięstw – tłumaczył trudną sytuację zespołu Niemiec.
– Celem jest zacząć rok w lepszej formie i rozwijać się z takiego pułapu. Najważniejsze, że jesteśmy skoncentrowani. Przed nami długa droga, ale ciężko pracujemy – zakończył Haug.