Trening z Izraelem na początek turnieju
Przy głównej drodze ze Zrenjanina do Belgradu stoi hala sportowa w której polskie siatkarki rozpoczęły w sobotę walkę w mistrzostwach Europy. Wygrana z Izraelem 3:0 (25:23, 25:7, 25:15) przybliżyła ich do stolicy Serbii, gdzie rozegrają kolejną fazę.
Do Belgradu warto awansować z pierwszego miejsca, bo to oznacza najdogodniejszą drogę do półfinału. Należy także wygrać wszystkie mecze, bo w takim towarzystwie inaczej nie wypada. Ale nawet takie zespoły jak Izrael, Czechy i Rumunia w siatkówkę też grać potrafią. Zgodnie jednak ze starym siatkarskim powiedzeniem - gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Polki nie trzymały Izraelek zbyt krótko i pozwoliły im się rozhulać, ale tylko w pierwszej partii.
Własne błędy w ataku, łatwa zagrywka, niedokładne, schematyczne rozegranie - tym Polki napytały sobie biedy w pierwszej partii. Choć prowadzenia nie oddały ani na minutę, czuły oddech egzotycznych rywalek na plecach (14:13, 16:15, 23:22).
- Tam nie ma gry kombinacyjnej. Dziewczyny dostają bardzo wysokie piłki na skrzydła - głównie wystawy idą do Anny Velikiy i Tatiany Artmenko. To są dobre zawodniczki, grające na co dzień w Modrańskiej Prostejow, a więc niezłym europejskim klubie - zapowiadały przed spotkaniem środkowa Zuzanna Efimienko i atakująca Anita Kwiatkowska, które tego dnia spotkanie oglądały z trybun, notabene bardzo pustych. Polskich kibiców oczywiście nie zabraknąć nie mogło. Siedmioosobowa mieszanka z Polski (Wrocław, Warszawa, Bielsko-Biała) nie milkła ani na moment.
Zamilkły za to Izraelitki, gdy zagrywką wymęczyła ich na początku drugiego seta Karolina Kosek (zastąpiła Katarzynę Jaszewską). Wchodząc przy stanie 0:1 zeszła dopiero przy wyniku 13:2! Nie tylko przy jej serwisie rywalki zupełnie pogubiły się w odbiorze. Przy ich stylu rozgrywania piłek nie zmieniło to wiele, ale nasz blok działał za to coraz lepiej. Przygasił mocno bijącą po skosie Artmienko, która z każdą piłką traciła i pewność siebie i skuteczność.
Polki naciskały rywalki do końca. Nie straciły rytmu, choć trener Alojzy Świderek pozwolił poczuć parkiet wszystkim czternastu zawodniczkom. W ten sposób Polki zaliczyły z Zrenijaninie kolejny trening. W niedzielę Czeszki powinny wyżej zawiesić poprzeczkę
info: sport.pl