Siarka blisko niespodzianki w Zgorzelcu. Teraz czeka AZS
Trzeciej z rzędu porażki doznała drużyna Siarki Jezioro Tarnobrzeg. W czwartek "jeziorowcy" przegrali w Zgorzelcu z faworyzowanym PGE Turowem 72:80. W niedzielę fatalną passę podopieczni Dariusza Szczubiała będą chcieli przerwać w pojedynku z AZS-em Koszalin.
Gdyby tarnobrzeżanie w całym spotkaniu zaprezentowali taką formę jak w ostatnich trzech minutach czwartej kwarty, to w Zgorzelcu kibice byliby świadkami dużej sensacji. "Jeziorowcy", przegrywając już 18 punktami (48:66), rozpoczęli pościg i po dobrej grze m.in. Niccheausa Doaksa (15 zbiórek w całym spotkaniu) oraz Wendella Millera na półtorej minuty przed zakończeniem meczu tracili do gospodarzy tylko cztery "oczka" (70:74). Niestety, za chwilę skuteczną akcję przeprowadził Roland Moore do spółki z Danielem Kickertem i ten drugi zdobył punkty spod kosza. Siarkę Jezioro na 41 sekund przed końcem pojedynku dobił jeszcze Aaron Cel, który celnie trafił zza linii 6.75. - Przez 35 minut mieliśmy mecz pod kontrolą. W pewnym momencie nasza defensywa przestała funkcjonować. Zawodnicy chyba zbyt wcześnie uwierzyli, że jest już koniec. Na szczęście skoncentrowaliśmy się w końcówce i mamy zwycięstwo - ocenił mecz trener PGE Turowa Jacek Winnicki.
Mimo porażki zadowolony z postawy swoich zawodników był szkoleniowiec przyjezdnych. - Gratuluję woli walki i serca mojej drużynie, bo walczyli do końca i zasłużyli na pochwałę. O to chodzi - przyznał Szczubiał, którego zespół w pojedynku z wicemistrzami Polski nie mógł poradzić sobie ze świetnie grającym duetem Moore - Kickert. Szczególnie groźny był ten drugi. Kickert niemiłosiernie ogrywał pod koszem wysokich graczy Siarki Jezioro, w tym młodego Przemysława Karnowskiego. Silny skrzydłowy PGE Turowa mecz zakończył z dorobkiem 25 punktów. Najskuteczniejszym wśród przegranych był natomiast Doaks, zdobywca 17 "oczek".
Ograć AZS Koszalin
Do zakończenia tygodniowego maratonu podopiecznym Szczubiała pozostał już tylko niedzielny mecz z AZS-em Koszalin - zespół, który w porównaniu do PGE Turowa na pewno jest w zasięgu Siarki Jezioro. Pokazało to choćby poprzednie spotkanie pomiędzy tymi drużynami. Wówczas w Koszalinie lepsi okazali się miejscowi, nieznacznie wygrywając 92:90. Tarnobrzeżanie mogli jednak pluć sobie w brodę, ponieważ do przerwy prowadzili już różnicą 12 "oczek" (49:37). Skończyło się porażką, za którą "jeziorowcy" będą chcieli się teraz zrewanżować. - Uważam, że powoli wracamy do formy po serii niekorzystnych wypadków, jakie krążyły nad naszym zespołem. Wierzę, że drużyna sprawi swoim kibicom jeszcze kilka niespodzianek - podkreśla trener Siarki Jezioro.
Tarnobrzeżanie po porażce w Zgorzelcu praktycznie przekreślili swoje szanse na bezpośredni awans do ćwierćfinałów play-off. Tym sposobem o 1/4 finału zespół będzie musiał walczyć w drugim etapie, z którego do najlepszej ósemki Tauron Basket Ligi awansują dwie drużyny. - Gramy dalej i liczymy, że uda nam się awansować z pozycji 7. lub 8. - kończy niski skrzydłowy Marek Piechowicz.
Początek niedzielnego spotkania o godz. 18.
sport.pl