Wyobraźmy sobie, że hakerzy przejęli kontrolę nad internetem. Za 3 godziny świat straci dostęp do globalnej sieci. Co nas czeka?
"Hakerzy przejęli kontrolę nad systemami DNS i DNSSEC, które odpowiadają za działanie internetu w postaci, jaką znamy. W ciągu najbliższych trzech godzin światowa sieć przestanie działać. O atak podejrzewane są grupy cyberterrorystyczne powiązane z władzami któregoś z krajów Azji" - 15 minut temu poinformował prezydent USA w przemówieniu, które cały świat ogląda na YouTube, a o którym media dowiedziały się z Twittera.
Prezydent USA informuje o ważnych wydarzeniach przez Twittera i e-mail.
Jak to możliwe?
DNS (Domain Name System, system nazw domenowych) to według Wikipedii "system serwerów, protokół komunikacyjny oraz usługa zapewniająca zamianę adresów znanych użytkownikom internetu na adresy zrozumiałe dla urządzeń tworzących sieć komputerową". DNSSEC to bezpieczniejsza wersja systemu.
Za prawidłowe działanie systemu DNS odpowiada 13 serwerów, z których pozostałe komputery pobierają dane. Właśnie te serwery stały się celem hakerów, którzy sfałszowali bazę danych, dla bezpieczeństwa trzymaną w wielu kopiach. Zwykle rozprzestrzenienie zmian z głównych serwerów na cały świat trwa około 3 godzin. Po tym czasie sieć będzie bezużyteczna.
Jednocześnie dokonano zamachu na czterech z siedmiu tzw. strażników internetu, którzy mogliby naprawić system. Zamachowcy poinformowali o tym, przejmując konta "strażników internetu" na Facebooku i umieszczając tam filmy z egzekucji. Do ponownego uruchomienia bezpiecznego DNSSEC potrzebnych było pięciu z nich. Internet nie może zostać "naprawiony".
Jak wyglądałby świat bez internetu?
Powyższy scenariusz jest mało prawdopodobny, ale pokazuje, że nagle możemy stracić dostęp do sieci.
W pierwszych godzinach tracimy dostęp do najświeższych informacji. Nawet jeśli przesiądziemy się z Onetu na telewizory czy stacje radiowe, to i tak dziennikarze nie wiedzą, co się dzieje. Od lat korzystali z internetu do przygotowania materiału czy pozyskania numerów telefonów informatorów i instytucji rządowych, a teraz tracą to źródło. Większe redakcje wysyłają dziennikarzy do kluczowych instytucji państwowych.
Upadający internet ciągnie za sobą telefony
Niestety kontakt z wysłannikami jest niemożliwy, bo sieć telefoniczna nie wytrzymała przeciążenia. Do tej pory znaczący ciężar wymiany informacji spoczywał na poczcie elektronicznej, komunikatorach i serwisach społecznościowych. Teraz wszyscy chcą skorzystać z telefonu i sprawdzić, czy rodzina jest bezpieczna. Serwery sieci komórkowych otrzymują tyle zapytań, że zapychają się na wiele dni, podobnie jak ma to miejsce w święta. Rząd zleca operatorom zablokowanie telefonów użytkowników indywidualnych i udostępnienie sieci komórkowej jedynie służbom ratunkowym, wojsku i – na skutek natychmiastowego lobbingu banków – instytucjom finansowym.
Milion osób na bruku
Kiedy miliony klientów banków internetowych tracą dostęp do swoich pieniędzy i czekają na list z banku z informacjami, co robić dalej, patrole wojska informują, że internetu nie da się już "naprawić", a stworzenie nowego systemu zajmie kilka lat.
Przez branże związane z internetem przelewa się fala zwolnień. Na bruku lądują nie tylko projektanci stron internetowych i programiści, ale również pracownicy agencji interaktywnych i sklepów internetowych, marketingowcy czy autorzy artykułów w serwisach internetowych. To w znacznej części małe i średnie przedsiębiorstwa, ale zwolnienia dotykają również gigantów: operatorów telefonów komórkowych i dostawców internetu oraz firm, którym zlecały część zadań. Upadają również firmy, które opierały się na rozwiązaniach takich jak e-mail, księgowość online, systemy ERP czy chmury obliczeniowe.
Poziom bezrobocia szybuje w górę, dochody państwa – w dół
Stopa bezrobocia rośnie nawet do 20%, poziomu najwyższego od lat. Jednocześnie brak przychodów generowanych dotąd przez upadłe firmy obniża produkt krajowy brutto o kilkadziesiąt miliardów złotych. Wpływ na budżet mają też odprawy, które trzeba wypłacić zwolnionym pracownikom firm, w których udział ma Skarb Państwa.
Szacunkowy wzrost stopy bezrobocia w przypadku awarii internetu.
Znikają również wpływy z podatków CIT i VAT. Ma na to wpływ nie tylko upadek wielu firm, ale również powrót do płatności gotówkowych i barterowych, których Urząd Skarbowy nie może kontrolować. Dla pracowników jest to zachęta do rozliczenia się "na lewo", bez zgłaszania dochodów.
Giełdy tylko dla wybranych
Obroty na giełdach spadają prawie do zera. "Nikt nie wyobraża sobie powrotu do czasów, gdy papiery wartościowe miały faktycznie postać zapisanych kartek, przekazywanych sobie na giełdach organizowanych zazwyczaj na placach dużych miast. Brak dostępu do sieci wywołuje paraliż globalnego systemu finansowego, co odczuwają wszyscy mieszkańcy świata" - mówi Przemysław Gerschmann, redaktor naczelny Equity Magazine.
ednak instytucje finansowe, które wywalczyły sobie dostęp do sieci telefonicznej, podejmują wyzwanie i wysyłają własnych ludzi na giełdę, aby prowadzili handel w tradycyjnej formie. Mogą natychmiast podejmować decyzje o kupnie i sprzedaży. W ciągu kilku dni zyskują miliardy dolarów. Tracą na tym inwestorzy indywidualni, którzy do handlu na giełdzie wykorzystywali internet, a teraz nie mogą anulować zleceń. Notowania spółek technologicznych spadają prawie do zera.
Kto zyskuje na rosnących cenach żywności?
Ceny żywności, złota i ropy rosną do poziomów najwyższych od lat. Wykonane zostają opcje ustawione przez eksporterów ropy i żywności tuż przed atakiem na nierealnych – jak się wtedy wydawało - poziomach. Powoduje to nagłe wzbogacenie krajów arabskich. Powszechne jest już mniemanie, że hakerzy atakujący system DNS związani byli właśnie z nimi. W Europie Zachodniej dochodzi do ataków na mniejszości narodowe.
Hipermarkety opierają się na zaawansowanych systemach informatycznych do obniżenia kosztów.
Zyskują natomiast branże zaspokajające podstawowe potrzeby. Sklepy spożywcze przyjmują jednak tylko gotówkę, a zapełnianie półek w hipermarketach trwa zdecydowanie dłużej niż obecnie, gdyż automatyczne systemy informatyczne łączące sklepy z hurtowniami wykorzystywały sieć. Rozwijają się również małe firmy kurierskie i agencje ochroniarskie pilnujące porządku w sklepach i na zamkniętych osiedlach. Od czasu do czasu zdarzają się regularne walki ochroniarzy z grupami przestępczymi, co często kończy się pacyfikacją przez patrole wojska.
Władza w ręce populistów
W ciągu kilku miesięcy budżetowi państwa braknie pieniędzy na wypłaty zasiłków dla bezrobotnych. Ponadto wzrost zadłużenia i spadek dochodów prowadzą do przekroczenia konstytucyjnego progu zadłużenia. Partie opozycyjne domagają się dymisji rządu i nowych wyborów.
Pobudzają w ten sposób część Polaków, która za całą sytuację wini rząd, który "mógł coś z tym zrobić", a którzy są już zirytowani ciągłymi brakami w sklepach i patrolami wojskowymi brutalnie pacyfikującymi wybuchające od czasu do czasu zamieszki.
Wiele wskazuje na to, że rząd przejmą populiści obiecujący podwyższenie zasiłków dla bezrobotnych, dotacje do żywności, zwiększenie wydatków na wojsko i zatrudnienie tysięcy urzędników, którzy będą kontrolować pozostałe na rynku firmy.
Ulga jest jednak chwilowa. Wszystkie te wydatki jeszcze mocniej obciążają budżet państwa, ale nowy, populistyczny rząd postanawia wydrukować więcej pieniędzy. Napędza to inflację do niespotykanych wcześniej poziomów. Podobnie jest w większości krajów Unii, USA i innych krajach rozwiniętych, których gospodarka w największym stopniu oparta była na internecie. Inwestorzy żądają olbrzymich, sięgających kilkudziesięciu procent, odsetek od wyemitowanych obligacji.
Sytuacja się stabilizuje
Sytuacja zaczyna się uspokajać dopiero po kilku miesiącach, kiedy do użytku wchodzą prywatne sieci komputerowe tworzone przez korporacje, banki i dotychczasowych dostawców internetu. Wykorzystują do tego pozostałą po "starym" internecie infrastrukturę, ale opierają się na nowych systemach. Światowe giełdy znowu rosną, na czym ponownie zyskują fundusze inwestycyjne, które zainwestowały w przecenione prawie do zera spółki technologiczne.
Fizyczna warstwa internetu jest bezpieczna: tu główne łącza indyjskiej firmy Tata Communications w Europie. Źródło: Tata Communications.
Na początku kolejnego roku ranking najbogatszych państw, spółek i osób zmienia się diametralnie. Czołowe miejsca zajmują w nim firmy finansowe z Malezji, niepozornego kraju w Azji, na którego gospodarkę coraz większy wpływ mają instytucje finansowe związane z kapitałem firm pochodzących z krajów arabskich...
