Międzynarodowa Federacja Samochodowa zamierza wprowadzić przed weekendem w Hiszpanii zmiany w przepisach, aby osłabić działanie dmuchanych spalinami dyfuzorów.
Pierwotnie wynalazek, który dzięki przepływowi dodatkowych gazów zwiększa docisk samochodu, działał najefektywniej tylko wtedy, kiedy kierowca jechał z otwartą przepustnicą. Gdy jednak hamował zamykając gaz, ilość spalin kierowanych na dyfuzor malała, zmniejszając docisk na dohamowaniu i w pierwszej fazie pokonywania wolniejszych zakrętów. Zespołom udało się znaleźć rozwiązanie tego problemu.
Ekipy wprowadziły zmiany w trybach pracy silników tak, aby przepustnica była otwarta nawet podczas hamowania. FIA postanowiła położyć temu kres. Począwszy od weekendu wyścigowego GP Hiszpanii, zabroniony będzie przepływ gazów przez silnik, kiedy kierowca nie będzie otwierał przepustnicy. Podczas hamowania przepustnica nie będzie mogła być otwarta na więcej niż 10% maksymalnej wartości. Niektórym zespołom udało się podobno uzyskać na hamowaniu efekt 100% otwarcia przepustnicy. FIA ma zarządzić, aby przepustnica mogła być używana tylko do zwiększania momentu obrotowego, a nie poprawy „wydajności aerodynamicznej” samochodu.
– Taki przepis uderzy w zespoły – stwierdził szef Mercedesa Ross Brawn. – Ekipy rozwijały systemy zarządzania pracą silnika, aby maksymalnie zwiększyć zyski z wykorzystania gazów. Zmusi to ekipy do nowego spojrzenia na kwestię strategii korzystania z silników.
Najbardziej nowe przepisy mają uderzyć podobno w zespół Red Bulla. Zdaniem inżynierów z McLarena to właśnie taki system odpowiadał za rewelacyjną formę RB7 w czasówkach. Co zrozumiałe z zaistniałej sytuacji nie jest zadowolony szef RBR Christian Horner. – Używa tego 90% stawki. Wszystko zaczęło się jeszcze w ubiegłym roku. W Barcelonie zobaczymy, jakie efekty przyniesie zmiana. Dla nas to niestety nieuniknione konsekwencje sukcesu – żalił się Anglik.