W Turcji McLaren stracił nieco dystansu do czołówki, ponieważ przywiezione do Stambułu modyfikacje samochodu nie sprawdziły się. Poprawione elementy i kilka nowych części ma w Barcelonie przywrócić MP4-26 szybkość, która pozwoli rywalizować z najlepszymi.
– Do Hiszpanii jedziemy z pakietem 10-12 poprawek. Niektóre będzie dało się zauważyć na zewnątrz auta, inne nie. Chcemy wygrywać wyścigi i tytuły. Żeby to zrobić, musimy zmniejszyć stratę do Red Bulla. Będziemy mieć także pakiet, który zabraliśmy do Turcji. Tam pojawił się drobny problem i nie byliśmy pewni, czy poprawki wytrzymają dystans wyścigu. W ostatniej chwili z nich zrezygnowaliśmy. Wszystko ocenimy podczas piątkowych treningów – powiedział dyrektor inżynierii zespołu Tim Goss.
Ożywioną dyskusję w światku Formuły 1 wywołały plany FIA w kierunku osłabienia wydajności dmuchanych spalinami dyfuzorów. Na decyzji takiej ucierpi większość zespołów, także McLaren. – Wszystkie ekipy stosują ten sam zabieg z mapą silnika, my również. Jeśli zmiany wejdą w życie, stracimy nieco szybkości, z pewnością stracą ją także nasi najgroźniejsi rywale. Nie wiem, czy nasze straty będą większe niż rywali. Wiem natomiast, że nasze korzyści z wykorzystania rozwiązania są znaczne – tłumaczył inżynier.
Wielu ekspertów okrzyknęło planowane zmiany przepisów jako zamach na bardzo szybkiego Red Bulla. Goss nie potwierdził tych rewelacji. – Nie znam szczegółów wokół tej decyzji. Nie wiem, czy FIA sama wpadła na ten pomysł, czy może ktoś im go podsunął. W połowie 2010 roku dziennikarze wiedzieli, że zespoły zmieniają mapy silnika aby zwiększyć wydzielanie gazów, co miało z kolei wpłynąć na inne obszary auta – zdradził Anglik.