Po drugim zwycięstwie w sezonie Sebastian Vettel cieszył się z doskonałego początku mistrzostw świata.
Dwa tygodnie po sukcesie w Australii, kierowca Red Bulla dorzucił wygraną na torze Sepang. Dzięki temu Niemiec ma już 24 punkty przewagi nad drugim w generalce Jensonem Buttonem. Teraz, jego celem jest utrzymanie podobnego tempa w Chinach, gdzie kierowcy będą się ścigać w przyszłym tygodniu.
– Przede wszystkim, możemy być zadowoleni i cieszyć się i
próbować utrzymać ten impet w kolejnym wyścigu. Dwa wyścigi i dwa zwycięstwa. Idealnie – podsumował Vettel. – Nie mogło być lepiej, ale przed nami jeszcze daleka droga. Jest jeszcze mnóstwo punktów do zdobycia, więc musimy twardo stąpać po ziemi. Jutro zaczynają się Chiny i zobaczymy, jak tam wypadniemy.
W trakcie wyścigu as Red Bulla miał problemy z „dopalaczem” znajdującym się na pokładzie RB7. – To oczywiście nie było zgodne z planem – odparł, zapytany o kłopoty z hybrydą. – Później system zaczął funkcjonować, więc był to wyścig, w którym włączaliśmy i wyłączaliśmy system. Musimy nad tym popracować.
Niemiec podkreślił jednak, że bez KERS-u zwycięstwo w Malezji nie byłoby możliwe. – Gdybyśmy dzisiaj startowali bez „dopalacza”, bylibyśmy w innej pozycji. Mieliśmy pewne problemy, więc go wyłączyliśmy, ale potem system znowu zaczął funkcjonować – dodał. Sukces na torze Sepang nie przyszedł kierowcy Red Bulla tak łatwo, jak w Melbourne, więc podkreślił on, że zespół musi ciężko pracować, aby utrzymać impet. – Możemy być z siebie dumni, ale musimy przez cały czas przeć naprzód. Tutaj nasi główni rywale byli znacznie bliżej niż w Australii. Musimy zachować spokój. Ale nie boję się, bo chłopcy wiedzą, że jedyna droga prowadzi naprzód. Dzisiaj możemy się cieszyć i być z siebie dumni.