Szef Renault Eric Boullier przyznał, że trzecie miejsce Witalija Pietrowa na otwarcie sezonu pozwoliło mu odetchnąć z ulgą po tym, jak zespół zaryzykował stworzenia auta z przednim wydechem, a wypadek w rajdzie wykluczył na jakiś czas Roberta Kubicę.

Wczoraj w Melbourne Witalij Pietrow sprawił sporą sensację, finiszując na trzeciej pozycji i udowadniając, że w R31 drzemie naprawdę duży potencjał. – Jestem dumny, szczęśliwy i czuję, że kamień spadł mi z serca – przyznał Eric Boullier. – Przeżyliśmy trudną zimę. Zaryzykowaliśmy, stawiając na innowacyjne auto, które stanowi całkowicie nową koncepcję. Za nami trudna zima, także jeśli chodzi o Roberta, więc przede wszystkim odczuwam dużą ulgę widząc, że nasza ciężka praca się opłaciła.

Francuz nie krył zadowolenia z postawy Pietrowa. – Dobrze zobaczyć, jak reaguje w taki sposób. W zeszłym roku zaliczył kilka dobrych występów, bardzo obiecujących, ale popełnił także mnóstwo błędów – przypomniał szef stajni z Enstone. – Poddałem go sporej presji, spędziliśmy mnóstwo czasu na rozmowach. Wprowadziliśmy go w środowisko, w którym mógł zrozumieć angielską kulturę F1. Wyjaśniliśmy mu, czego od niego oczekujemy i pomogliśmy mu dojrzeć jako kierowcy. Wygląda na to, że zrobiliśmy coś dobrego.

Nie mogło się oczywiście obejść bez pytania o Roberta Kubicę. Zapytany, czy zastanawiał się nad tym, o co mogło walczyć Renault, gdyby Polak nie uległ wypadkowi, Boullier odparł: – Tak, ale odmawiam drążenia tego tematu. Powiedziałem sobie: tylko o tym nie myśl. Nie chcę pakować sobie tego do głowy, ponieważ jest to bezcelowe. Zamykam się na to.