Szefujący ekipie McLarena Martin Whitmarsh skrytykował dyrekcję wyścigu w Melbourne za sposób, w jaki potraktowali incydent z udziałem Jensona Buttona.

W trakcie walki o piąte miejsce Anglik zaatakował Felipe Massę po zewnętrznej zakrętu numer 11, a ponieważ w kolejnym zakręcie zabrakło dla kierowcy McLarena miejsca, pojechał on na skróty, zyskując lokatę. Przewinienie było oczywiste, a ponieważ „wyjaśnianie sprawy” przeciągnęło się i Button nie oddał Massie pozycji, sędziowie wlepili byłemu mistrzowi świata karę. – Czuję, że zostaliśmy potraktowani zbyt surowo – stwierdził Whitmarsh, oceniając zachowanie dyrekcji wyścigu. – Gdy zdarzył się ten incydent, zapytaliśmy dyrektora wyścigu Charliego Whitinga, co powinniśmy zrobić. Odpowiedział, że odezwie się później i nie zrobił tego.

– Dowiedzieliśmy się tylko, że sprawą zajęli się sędziowie, a ponieważ Massa zjechał po opony, nie mogliśmy oddać mu pozycji. Gdy ktoś ci mówi: „zajmiemy się tym, oczekujesz, że tak się stanie”. To frustrujące i denerwujące – żalił się Whitmarsh.

Button przyznał, że ma pewne podejrzenia jeśli chodzi o zachowanie Ferrari. Anglik zwrócił uwagę, że Massa natychmiast został wezwany na stanowisko serwisowe po nowe opony, sugerując że decyzja taka mogła zostać podjęta po to, aby nie można było oddać mu pozycji, a tym samym uniknąć kary. – Nie wiem, czy Ferrari ściągnęło Massę celowo, abym dostał karę, ale jeśli tak, to nie było to fair – stwierdził Jenson. – Może zrobili tak celowo, a może nie. Nie wiem tylko, dlaczego jechał tak wolno. Obaj na tym straciliśmy.